Dziękuję Kina za Twoją pomoc - częściowo od dziś, a częściowo od najbliższych dni mama będzie stosować te rzeczy i znów, mamy nadzieję, że to coś da. A tymczasem dziś była wizyta u onkologa i wyniki. Badania obrazowe (tomografia, PET) nie wykazały żadnych niepokojących zmian, natomiast marker Ca125 wyszedł ponad 500 :( Nie rozumiem jak te dwa fakty ze sobą połączyć. Co to może oznaczać? Oczywiście, poczytałam już o "nieswoistości markerów nowotworowych" i że mogłoby to być spowodowane np. endometriozą (moja mama już nie może mieć endometriozy!), ale taki duży wynik powyżej normy chyba świadczy o czymś złym - a tymczasem badania obrazowe niczego nie pokazały. Czy mogłabym prosić o wyjaśnienie, pomoc w interpretacji tych faktów, cokolwiek?
Witaj
U mnie tez się tak zdarzyło, że badanie obrazowe czyli MRI nic nie wykazało a marker sobie rosł. U mnie o dziwo USG pokazało wszystkie zmiany. Przy markerze ca125- 700 miałam rozsiew w jamie brzusznej. Zaznaczam, ze tak bylo u mnie a nie musi być wcale tak u Twojej mamy. Pozdrawiam
marker Ca125 wyszedł ponad 500 [...] taki duży wynik powyżej normy chyba świadczy o czymś złym - a tymczasem badania obrazowe niczego nie pokazały.
Obawiam się, że Twoje podejrzenia są bardzo uzasadnione, podobnie jak było u Fraszki:
fraszka33 napisał/a:
U mnie tez się tak zdarzyło, że badanie obrazowe czyli MRI nic nie wykazało a marker sobie rosł. U mnie o dziwo USG pokazało wszystkie zmiany. Przy markerze ca125- 700 miałam rozsiew w jamie brzusznej.
Moim zdaniem lekarz powinien pilnie zweryfikować obecność wznowy/rozsiewu choroby
i w przypadku potwierdzenia (niestety raczej prawdopodobnego) wdrożyć odpowiednie leczenie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję Wam za odpowiedź. Nie nastraja to optymistycznie, ale cóż... Lekarz zlecił tomografię i ponowne badanie markera za równy miesiąc.
Richelieu, jak można jeszcze inaczej zweryfikować obecność wznowy/rozsiewu? Jakie badanie byłoby wskazane? USG, badanie fizykalne, PET i tomografia nie wskazały na żadną nieprawidłowość... Myślimy żeby jeszcze wykonać ten marker prywatnie, za np. dwa tygodnie..
Fraszko, dziękuję Ci za szczerość. Powiedz mi, jak Ty sobie poradziłaś z tym rozsiewem? Pewnie podano Ci kolejną chemioterapię? Czy już jest lepiej?
Marto u mnie w listopadzie 2012 pani radiolog w USG stwierdzila rozsiew, po drugie ja już odczuwałam ból w całym brzuchu, trudno mi było juz sie zgiąć. Dostałam chemie topotekan 5 kursow. Po 5 kursie marker stanał w miejscu ok 130. W tym czasie zmieiłam lekarza i szpital. Kwiecień 2013 dostałam doksyrybucyne, endoxan i avastin. W tej chwili jestem po 3 kursie. Zyję, mam się całkiem dobrze. Marker spada, nic mnie nie boli. Pozdrawiam
Fraszko, dziękuję Ci za te słowa bardzo. I cieszę się, że tak dobrze wszystko znosisz - chciałabym żeby mama tak samo sobie radziła jak Ty. Pozdrawiam, dziękuję, jestem z Tobą i życzę miłego wieczoru:)
Moja mama jest obecnie w szpitalu na oddziale chirurgicznym (niedrożność jelit). Trafiła tutaj ponieważ od dłuższego czasu nie mogła jeść (wymiotowała), miała bóle oraz wzdęty brzuch, i kiedy zgłosiła się na odział onkologiczny na kolejną umówioną chemioterapię, stwierdzono, że nie mogą nic podać dopóki będzie problem z jelitami. Na razie mama leży na oddziale chirurgicznym, ma sondę (od 3 dni nic nie je, dostaje tylko kroplówki), ale jelita dalej nie pracują jak powinny, Lekarz powiedział, że poczeka jeszcze 1-3 dni i prawdopodobnie przeprowadzą operację (podejrzewają zrosty lub rozsiew).
Proszę, powiedzcie jak można ulżyć / pomóc mamie? Co jeszcze mogę zrobić? Czego mam oczekiwać? Czy po takiej operacji mama będzie wymagała stałej opieki ? Gdzie szukać pomocy ?
Moja mama jest obecnie w szpitalu na oddziale chirurgicznym (niedrożność jelit).
marta19 napisał/a:
Proszę, powiedzcie jak można ulżyć / pomóc mamie? Co jeszcze mogę zrobić? [...] Gdzie szukać pomocy ?
Niedrożność jelit jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia,
zatem wykonanie operacji ratującej jest w takim przypadku bezwzględnie konieczne.
Wymaga to leczenia szpitalnego, z Twojej strony możliwość pomocy ogranicza się w zasadzie do opieki nad mamą w szpitalu.
marta19 napisał/a:
Czego mam oczekiwać? Czy po takiej operacji mama będzie wymagała stałej opieki ?
Jeśli uda się przywrócić drożność jelit, wówczas po kilkunastu dniach od zabiegu (po wygojeniu ran pooperacyjnych w przewodzie pokarmowym) będzie możliwe stopniowe wdrożenie normalnego odżywiania,
gdyby powodzenie zabiegu było jedynie częściowe (np. wskutek zbyt masywnych nacieków nowotworowych lub zrostów) wówczas możliwe, że konieczne będzie do zastosowania - częściowo albo całkowicie - odżywianie pozajelitowe.
W tej sytuacji leczenie onkologiczne, jako drugoplanowe wobec powyższego stanu bezpośredniego zagrożenia życia,
będzie musiało być dostosowane do stanu zdrowia i wydolności organizmu pod kątem akceptowalnego nasilenia przewidywanych skutków ubocznych.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mama jest już po operacji. Lekarze stwierdzili masywny rozsiew nowotworowy (żołądek, jelita, śledziona, wątroba...) i w zasadzie nic nie dało się zrobić. Usunęli oni tylko coś (jakąś większą przeszkodę), co mogło powodować niedrożność w jelitach, ale nie wiadomo jeszcze czy dzięki temu jelita znów zaczną pracować normalnie.
Teraz mama jest w szpitalu i pobędzie tu jeszcze kilka dni do czasu, aż zagoi się rana. Następnie będzie wypisana do domu. Chciałabym zapytać jak opiekować się mamą? Czy będzie potrzebowała specjalistycznej opieki ? Jak mam się do tego przygotować?
jak opiekować się mamą? Czy będzie potrzebowała specjalistycznej opieki ? Jak mam się do tego przygotować?
Powinniście dostać odpowiednie zalecenia przy wypisie ze szpitala, ewentualnie dopytajcie lekarza.
Na pewno będą odpowiednie rygory odnośnie odżywiania, generalnie: pokarmy lekkie, odpowiednio rozdrobnione,
dieta urozmaicona i możliwie bogata w wartości odżywcze, witaminy.
Uważam też, że jest już odpowiedni czas, byś pomyślała o zapewnieniu mamie opieki hospicyjnej,
powinnaś zorientować się gdzie i w jakim terminie będziecie mogły pomoc taką uzyskać, kiedy będzie to potrzebne.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Moja mama jest już w domu (została wypisana ze szpitala po 14 dniach). W szpitalu sytuacja wyglądała tak, że cały czas dostawała kroplówkę, nawet jak mogła trochę zjeść (jakiś czas po operacji/ przed operacją oraz kiedy nie miała założonej sondy), to większość zwracała zaraz po jedzeniu. Bardzo zmizerniała i osłabiła się. Lekarz wypisując mamę powiedział, że jelita nie pracują, nie ma również możliwości wdrożenia żywienia dojelitowego (jelita są zajęte rozsiewem nowotworowym) oraz że nie ma żadnych szczególnych wymagań co do diety i mama może jeść co chce. Problem polega na tym, że nawet jeśli ona trochę je (ma apetet i chęć na wiele rzeczy), to zaraz to zwraca. Staramy się, żeby piła jak najwięcej, ale nie wyobrażam sobie, aby to miało wystarczyć. Proszę o podpowiedź - czy można coś jeszcze zrobić, aby pobudzić jelita do pracy? Co mam mamie podać, aby dostarczyć przynajmniej część substancji odżywczych? Bardzo proszę o podpowiedź.
Dziękuję za odpowiedź, alaslepa, ja pytałam o to lekarza przy wypisie (ale rozłożył ręce, a może się na tym nie znał, nie wiem). Mama jest w poniedziałek umówiona na wizytę z lekarzem z Poradni Opieki Paliatywnej, mam zamiar zapytać go o mozliwość rozpoczecia odżywiania pozajelitowego. W miedzy czasie próbujemy też te nutridrinki, ale najgorsze jest to, że są wymioty i .. nie wiem czy to coś daje.
Lekarz wypisując mamę powiedział, że jelita nie pracują, nie ma również możliwości wdrożenia żywienia dojelitowego (jelita są zajęte rozsiewem nowotworowym) oraz że nie ma żadnych szczególnych wymagań co do diety i mama może jeść co chce. Problem polega na tym, że nawet jeśli ona trochę je (ma apetet i chęć na wiele rzeczy), to zaraz to zwraca.
Jeśli jelita są zajęte przerzutami, to normalne odżywianie w najlepszym razie jest nieefektywne,
a gdyby ich drożność była ograniczona w znacznym stopniu albo w całości, to nie byłoby w ogóle możliwe.
Wówczas jedynym sposobem jest jedynie odżywianie pozajelitowe, o czym pisałem w poście #38.
marta19 napisał/a:
Mama jest w poniedziałek umówiona na wizytę z lekarzem z Poradni Opieki Paliatywnej, mam zamiar zapytać go o mozliwość rozpoczecia odżywiania pozajelitowego.
Bardzo dobrze.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum