Witam,
chciałabym skonsultować z kimś wyniki badań taty, pomimo że stan jest bardzo zaawansowany i jest w hospicjum od trzech tygodni to diagnostyka nie jest pełna. Tata miał robione RTG płuc, USG brzucha, TK i gastroskopię bo początkowo podejrzewano raka żołądka.
Zlecono jeszcze kolonoskopię i potem miałby trafić na chemię - tak sugerował lekarz onkolog chirurg u którego była przeprowadzona diagnostyka. Lekarz ten cały czas ignorował fakt że tata ledwo trzyma się na nogach, organizm jest wyniszczony i ból, termin na kolonoskopię miał mieć za dwa tygodnie (!). A co w tym czasie zapytałam? Nic, ma czekać. Ale nie czekaliśmy na szczęście bo tata przestał jeść i pić i chodzić.
Zgłosiliśmy się do hospicjum stacjonarnego i tam tatę przyjęli z dnia na dzień. Skierowanie wypisywał ten sam onkolog co diagnozował i dalej upierał się że termin kolonoskopii dalej aktualny. Za to lekarz w hospicjum stwierdził, że to już nie ma sensu. W każdym razie tata w hospicjum "odżył", zaczął jeść, chodzić w miarę, no i przestało go boleć... A teraz moje pytanie, czy jednak powinniśmy kontynuować badania? Czy chemia jeszcze coś by dała? Oczywiście wiem, że tylko paliatywnie ale chcę mieć pewność, bo tych dwóch lekarzy ma trochę różne opinie.
Wynik USG z 27 marca 2015:
Wątroba powiększona, 160 mm w wymiarze AP o wzmożonym niejednorodnym echogramie. W segmentach 7 i 8 konglomerat zmian litych wielkości 120x110 mm. W segmencie 5 zmiana o typie meta wielkości 15 mm, w segmencie 2 wielkości 25 mm. W obu płatach dość liczne torbiele wielkości 25 do 96 mm - segment 7.
Drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe i zewnątrzwątrobowe nie poszerzone.
Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, z obecnością zagęszczonej żółci, nie zawiera konkrementów.
Trzustka prawidłowa.
Duże naczynia w normie. W obrębie więzadła wątrobowo-dwunastniczego i w przyleganiu do aorty widoczne liczne hipoechogeniczne zmiany wielkości do 38 mm - w pierwszej kolejności powiększone węzły chłonne.
Śledziona jednorodna, niepowiększona.
Obie nerki prawidłowej wielkości, o zachowanej strukturze korowo-rdzeniowej, bez cech zastoju ani konkrementów. Nerka lewa z obecnością torbieli korowych wielkości 47 mm.
Pola nadnerczowe wolne.
Pęcherz moczowy o gładkich obrysach.
Prostata nieco powiększona o wym. 43x40x37 mm.
Ślad płynu w miednicy mniejszej.
RTG klatki piersiowej z dnia 27 marca 2015:
W polu górnym płuca prawego widoczne jest owalne, lite zacienienie o wymiarach ok. 4x5 cm. pakiet węzłowy? Ponadto w polu dolnym płuca prawego widocznych kilka drobniejszych zacienień, o wymiarach ok. 12x7 mm. Wnęki obustornnie poszerzone węzłowe, o policystycznych obrysach - wskazana dalsza diagnostyka TK.
Poza tym pola płucne bez zmian naciekowych. Sylwetka serca w granicach normy. Aorta z uwapnionymi blaszkami w łuku. Kopuły przepony gładkie, wielołukowe. Kąty przeponowo-żebrowe wolne.
TK jamy brzusznej i miednicy z dnia 2 kwietnia 2015:
W uwidocznionym obszarze miąższu płucnego liczne ogniska meta, największe po prawej w segmencie 10 21x17 mm, po lewej w segmencie 10 21x13 mm.
Wątroba powiększona - w osi kranio-kaudalnej w l. ośrodkowo-obojczykowej 16 cm, z licznymi ogniskami meta, w tym największe: w segmenecie 7/8 konglomerat ok. 89x60 mm oraz bardziej bocznie kolejny ok. 62x42 mm, w segmencie 3 27x24 mm, ponadto z licznymi torbielami, największa w segm. 7/8 93x65 mm.
Przerzutowe węzły z rozpadem: przyaortalnie po lewej liczne do 33x30 mm, po prawej śr. do 21 mm, pomiędzy ż. próżną dolną i wrotną 36x21 mm, ponad podziałem pnia trzewnego śr. 23 mm.
Nadnercza guzowato przerzutowo powiększone: prawe 41x22 mm, lewe 24x16 mm.
W dolnej części zstępnicy masywny okrężny naciek ściany jelita na grubości ok. 6 cm, z rozległa penetracją do tkanki tłuszczowej okołojelitowej i zwężeniem światła jelita, w sąsiedztwie kilka przerzutowych węzłów - zmiana może odpowiadać procesowi rozrostowemu o charakterze raka jelita grubego jako ognisku pierwotnego rozsiewu.
Drogi żółciowe wewnatrzwątrobowe w segm. 6, 7 poszerzone wtórnie do ogniska meta. Drogi żółciowe zewnątrzwątrobowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy cienkościenny bez uwapnionych konkrementów. Śledziona niepowiększona bez zmian ogniskowych. Trzustka niepowiększona bez zmian ogniskowych. Trzustka niepowiększona, o prawidłowych obrysach, bez zmian ogniskowych. Nerki obustronnie o prawidłowym położeniu, wielkości, po lewej przy dolnym biegunie torbiel 43x37 mm, ponadto guzek 11x9 mm, najpewniej ognisko przerzutowe z guza zstępnicy j.w.
Po lewej odczynowe pogrubienie przedniej i tylnej powięzi nerkowej.
UKM -y i moczowody nieposzerzone bez cieniujących konkrementów. Pęcherz moczowy z kilkoma drobnymi uchyłkami. Gruczoł korkowy nieco powiększony, ostro ograniczony, wpuklający się do pęcherza. Pęcherzyki nasienne symetryczne.
Mała objętość płynu w j. otrzewnej, głównie w miednicy.
Zwapnienia tętnic.
Nasilone zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa L/S.
Wyników gastroskopii nie zamieszczam bo były w porządku.
[ Dodano: 2015-05-05, 18:45 ]
Czy ktoś mi odpowie?
Nie jestem lekarzem.
Ale nigdzie nie widzę z jakim nowotworem macie do czynienia. Z jednym czy z dwoma. Jak nie ma rodzaju nowotworu to chyba trudno określić rodzaj chemii.
Ja z perspektywy czasu pewno bym starała się aby zapewnić godne ostatnie chwilę bo uważam że życie mimo wszystko jest względem pacjenta okrutne. A każda chemia radioterapia jest obciążające a tata ma bardzo zaawansowana chorobę.
Z wyników widać obraz bardzo rozsianego nowotworu - zmiany są w płucach, w wątrobie, w węzłach chłonnych jamy brzusznej, być może w nadnerczach, prawdopodobnie z ogniskiem pierwotnym w jelicie grubym. Z pewnością jest to stadium nieuleczalne. Oczywiście można próbować pobrać wycinek kolonoskopią, czekać na wynik histpat i na jego podstawie włączyć chemioterapię, jednak trzeba zdać sobie sprawę, że będzie to leczenie obciążające, przynoszące wiele skutków ubocznych, a na pewno nie prowadzące do wyleczenia. Być może wydłuży życie o pewien czas, jednak może też pogorszyć jego jakość. Wg badań i doświadczeń chorzy przedkładają komfort życia nad jego długość.
Tata oczywiście powinien wiedzieć, jak sytuacja wygląda, i zadecydować samodzielnie, jednak mnie wydaje się, że lekarz hospicyjny ma rację.
Z własnego doświadczenia powiem Ci, że w przypadku mojej mamy, u której choroba nowotworowa była rozsiana prawie wszędzie po rozmowach z lekarzami zdecydowaliśmy się zrezygnować z kolejnych badań, wyniszczającej chemii. Lekarze nie dawali żadnych szans więc wybraliśmy jakość życia. Zdecydowaliśmy się na opiekę hospicjum i to była słuszna decyzja bo mama była zabezpieczona lekowo, zabezpieczona wizytami lekarza/pielęgniarki hospicyjnej i nikt Jej nie męczył jak i tak nie było kompletnie żadnych nadziei. Natomiast ciocia przy również rozsianym procesie nowotworowym była ciągle wożona na badania, szpitale, jeszcze zaliczyła chemię, która bardzo Ją wyniszczyła. I w tym drugim przypadku też nie było żadnych szans na cokolwiek a my szaleliśmy. I dziś z perspektywy czasu uważam, że mama umarła godnie zaś ciocię wymęczyliśmy do granic możliwości żeby tylko Jej pomóc i bardzo tego żałuję.
Może choć trochę moja historia pomoże Wam podjąć decyzję bo również zgadzam się z Waszym lekarzem hospicyjnym, zresztą sama widzisz po tacie, że "odżył"
To prawdopodobnie bardzo zaawansowany nowotwór jelita grubego (zstępnicy), tak wynika z tk. Potwierdzenie dałaby nam kolonoskopia ale w obecnym stanie to wykluczone. Wczoraj dowiedziałam się, że tata ma wodobrzusze i obrzęki kostek oraz nóg. Wcześniej miał podejrzenie niedrożności jelit i ogromne problemy z wypróżnianiem oraz bólem ale podczas pobytu w hospicjum udało się póki co tę kwestię ustabilizować (cud jakiś jak powiedział lekarz). Problem jest teraz z tym wodobrzuszem, ciężko na to patrzeć, bo tata jest wszystkiego świadomy. Nogi miał zabandażowane więc cały czas są jakieś działania. Psychika mu siadła przy tym wszystkim ale na to też jakoś zareagowali i dostaje antydepresanty. No i jesteśmy z nim, codziennie i chyba tyle tylko możemy zrobić.
Na szczęście na chwilę obecną jeszcze się sam porusza, do toalety czasem chodzi, parę kroków zrobi, choć sprawia mu to tak wielką trudność jakby na Mont Everest wychodził. Je różnie ale w miarę, pije na razie też, więc kroplówki odstawiono. I chyba tym się po prostu należy teraz cieszyć.
Co do chemii, no właśnie, jak to powiedział lekarz z hospicjum, prawdopodobnie skróciłaby życie, więc potwierdzacie tą tezę.
Z drugiej strony patrzenie na to wszystko i takie trochę czekanie jest po prostu dobijające…
Dlatego bardzo dziękuję za wasze wsparcie!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum