Witaj
TomkuM,
Faktycznie dodawanie załączników nie działa, to nie Twoja wina tylko usterka techniczna.
Można natomiast dodać wyniki jako zdjęcie - obrazek: po napisaniu posta klikasz
Podgląd, przewijasz w dół i szukasz opcji( zielona czcionka)
Kliknij aby dodać zdjęcie do wiadomości.
Teraz to już niepotrzebne bo wszystko skrupulatnie przepisałeś, ale może będziesz miał nowe badania za jakiś czas.
Wiesz sporo o ACC i pewnie za dużo nowego Ci nie napiszę. Ten nowotwór jest „trudny” i niewygodny w pewnym sensie dla lekarzy.
Przerzuty odległe niestety nie są rzadkością ponieważ radykalne usunięcie zmiany pierwotnej w obrębie narządów głowy i szyi jest trudne z uwagi na tendencję ACC do naciekania i szerzenia się wzdłuż gałęzi nerwowych. Przerzuty mogą się pojawić nawet po kilkunastu latach. Wykonywanie rutynowych badań obrazowych w poszukiwaniu ewentualnych zmian metastatycznych nie jest zalecane - nie da się niczego wykryć „zawczasu” i wyleczyć „zawczasu”. Podejrzane zmiany mniejsze niż 1cm są bardzo trudne do zweryfikowania w badaniach typu TK czy PET. W przypadku zaobserwowania małych niespecyficznych guzków często zaleca się obserwację i kolejne badania porównawcze po kilku miesiącach.
Niemniej Wy już wiecie, że u mamy w płucach są przerzuty ACC. Teoretycznie przy tym rodzaju nowotworu pierwszym leczeniem jest chirurgia, chirurgia plus radioterapia lub samodzielna radioterapia np.w formie CyberKnife. Wszystko zależy od ilości guzków, ich umiejscowienia i oczywiście stanu ogólnego pacjenta ( wydolność krążeniowo-oddechowa). Na forum nie ustalimy czy mama jest dobrą kandydatką do metastazektomii, to musi ocenić torakochirurg, kardiolog, anestezjolog.
Czy w ogóle taką opcję Wam proponowano?
Bo chemioterapia ma pewną skuteczność w przypadku agresywnej formy ACC, szybko progresującej. U mamy raczej tego nie widać.
Co do leczenia celowanego i immunoterapii to są to faktycznie fazy badań, ten nowotwór nie jest zbyt dobrze poznany i rozszyfrowany genetycznie bo jest po prostu dosyć rzadki i póki co brakuje danych.
Tak sobie myślę, że przed jakąkolwiek decyzją o leczeniu systemowym ( chemia lub immuno) warto ustalić czy klasyczne chirurgia lub radioterapia stereotaktyczna nie miałaby zastosowania.
Jeśli mama jest bezobjawowa to trzeba też przedyskutować z zaufanym doświadczonym lekarzem zasadność wprowadzania już teraz toksycznego, obciążającego leczenia. O skutkach ubocznych chemii wiadomo powszechnie a przecież immunoterapiia też nie jest ich pozbawiona, są inne co nie znaczy, że mniej dla chorego dokuczliwe. Chirurgia też nie jest lekkim leczeniem, każda ingerencja torakochirurgiczna jest poważnym zabiegiem i niesie za sobą ryzyko określonych powikłań.
Taktyka obserwacji i wyczekiwania z rozpoczynaniem leczenia u chorych bezobjawowych jest jedną z możliwości terapeutycznych. Oczywiście pod warunkiem pełnej świadomości i zgody samego chorego.
Rosnące z reguły powoli przerzuty mogą nie powodować przez długi czas objawów duszności i innych dolegliwości - literatura fachowa podaje, że przerzuty rosną rozprężająco a nie naciekajaco co skutkuje znacznym odroczeniem w czasie objawów choroby.
Oczywiście uważam, że najpierw powinniście skorzystać z kompleksowej konsultacji torakochirurgicznej i radioterapeutycznej. Jeśli szukasz innego ośrodka w celu uzyskania tzw.drugiej opinii to warto się skontaktować np. z:
https://www.szpitalodrodzenie.pl/
lub
http://www.szpitalprabuty...atki-piersiowej
lub
https://uck.pl/jednostki-szpitala/klinika-dla-doroslych/chirurgii-klatki-piersiowej.html
lub
https://www.io.gliwice.pl...ad-radioterapii
Sądzę, że musicie się bardzo na spokojnie zastanowić, po poznaniu wszelkich dostępnych możliwości, co i kiedy wdrażać tak, żeby nie obniżyć nagle i drastycznie jakości życia mamy.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, missy.