Dzień dobry,
jest dalsza diagnostyka, mama miala wykonaną biopcje guzka na piersi, oraz tarczycy (czekamy na wynik histop.) W nastepnym tygodniu ma mieć wyciete oba migdalki (tak zadecydował lekarz z Wroc), po czym ma miec konsylium no I wtedy pewnie leczenie, radio-chemio...
DCO nie ma podziału na wyspecjalizowane oddzialy w wąskim zakresie, jak np. Gliwice, stąd moje stwierdzenie, a ponad to nasz lekarz chirurg onk. z Lubina od samego poczatku radzi, żeby lepiej zajeli sie tym lekarze, którzy działają na takich przypadkach na co dzień, a nie od święta jak powiedział....
Juz sie nie moge doczekac, jak mamy leczenie sie rozpocznie, to juz tyle trwa..
DCO jest jednym z najlepszych ośrodków zajmujących się leczeniem nowotworów laryngologicznych. Gliwice również nie mają podziału na "wyspecjalizowane oddziały w wąskim zakresie". I zdaje się, że w żadnym CO nie ma oddziału nowotworów migdałka podniebiennego...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
mama miala wykonaną biopcje guzka na piersi, oraz tarczycy (czekamy na wynik histop.)
Czyli, że nadal czekacie na konkretną całościową diagnozę; czy jest to tylko laryngologiczne; migdałki z przerzutem na węzły chłonne, czy też rozlany proces przerzutowy. Wtedy zapadnie decyzja, jak leczyć mamę. Miejscowo radykalnie, czy też...ale to już jest w gestii lekarzy.
Gazda napisał/a:
DCO jest jednym z najlepszych ośrodków zajmujących się leczeniem nowotworów laryngologicznych.
Ja przeszedłem leczenie radykalne w DCO na Hirszfelda, bez operacji przed leczeniem (tylko pobrane trzy węzły chłonne do diagnostyki), przy bardzo dużym rozlanym nowotworze nasady języka i przerzutów do węzłów chłonnych szyi, obustronnie, nie zajmowało się mną profesorstwo, jak to się mocno akcentuje niejednokrotnie i dziękuję Bogu, że to już 4 lata minęło w czerwcu.
twydmuch napisał/a:
lekarz chirurg onk. z Lubina od samego początku radzi, żeby lepiej zajeli sie tym lekarze, którzy działają na takich przypadkach na co dzień, a nie od święta jak powiedział....
Bardzo odważne stwierdzenia lubińskich lekarzy przytaczasz, lekarzy, którzy na leczenie wysyłają pacjentów właśnie do Wrocławia i do Wałbrzycha.
Jeśli chodzi o DCO Wrocław, na Hirszfelda (jest jeszcze Borowska), to bardzo cenie sobie badania kontrolne po zakończonym leczeniu i nadal. Po rozmowach z Forumowiczami, konsultacji, w trakcie konsultacji i przejrzeniu całej dokumentacji; u Profesora K.Składowskiego w CO Gliwicach, usłyszałem od Profesora; że leczenie i opieka jest tu wzorowa, a wszystko w jednym miejscu po telefonicznym umówieniu terminu.
czekamy więc na całościowa diagnozę stanu zdrowia mamy....
Powodzenia w dalszej walce o zdrowie mamy
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Dzięki za zapytanie, Mama właśnie dochodzi do siebie po tonsollektomi (obustronnej), która wykonał lekarz laryngolog w Lubinie. Jeszcze nie mam żadnej dokumentacji, ale zaraz po operacji powiedział, że na tyle ile mógł wyciął chory migdałek z zakresem zdrowych tkanek, pobrał 6 próbek z miejsca po chorym migdałku, z podstawy języka, pozostałych miejsc nie określił, wszystkie poszły do badania, zabieg był w czwartek 10.09.2015 tak więc lada chwila powinniśmy mieć wynik. To wszystko idzie tak jakby według planu.
Mama ma duże problemy z przełykaniem (ból) - zrozumiałe po takim zabiegu, jednak przez to chudnie, ciężko jej się przełyka. Dostaje również leki na "uspokojenie", lekarz sam zauważył jaka jest słaba psychicznie, nerwowa. My wspieramy temat razem z siostrą i z tatą jak tylko możemy, choć mamy świadomość, że na tym etapie leczenia lepiej byłoby dla całej sytuacji, żeby Mama była silniejsza psychicznie, bo przed nami jeszcze długa, wybujała droga...
[...] (jak wyżej)
Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich serdecznie, nie pisałem wcześniej bo nie mam za wielu zero-jedynkowych informacji.
Uważam, że skandaliczne że w tak ewidentnym przypadku lekarze onkolodzy z Centrum Onkologii od razu nie wdrożyli leczenia. W mojej opinii należy nawet przez Rzecznika Praw Pacjenta interweniować. Z dostępnej mi informacji wiem, że leczenie synchronicznych ognisk nowotworów złośliwych nie jest standardowe i wymaga wysokospecjalistycznego dopasowania do sytuacji zdrowotnej Twojej Mamy. Nie rozmieniajcie się na ocenę rokowania. Lekarze leczą (z tego co piszecie) chorobę Waszej Mamy radykalnie a więc z zamiarem jej całkowitego wyleczenia Musicie się zatem spodziewać wyleczenia i kropka. Będzie Was czekało jeszcze mnóstwo różnych wiadomości i tych złych i tych dobrych. Uzbrajajcie się w pancerz i zwracajcie na siebie szczególną uwagę: na swoje dzieci, kondycję zdrowotną, sytuację w pracy. Czasem stres bliskich w tej chorobie jest niezauważalny. Ja myślałem też, że całkowicie panuję nad chorobą moich bliskich póki nie dostałem solidnego owrzodzenia żołądka ze strasznymi nocnymi boleściami.
Czy Mamie usunęli też węzły chłonne podczas operacji? Z tego co pisałeś to był tam przerzut do węzłów szyjnych i sprawą tą chirurg powniene się też zająć. Leczenie piersi będzie uzależnione od rozszerzenia rozpoznania histologicznego (na razie rozpoznanie mówi o podejrzeniu procesu rakowego). Bardzo ważną informacją będzie tzw. immunochistochemia guza w piersi, która mówiąc łapotologicznie określi styl życia tego gada-jego wrażliwości na hormony oraz przeciwciała. Od wyniku tej diagnostyki będzie uzależnione dalsze leczenie. Może okazać się, że po operacji Mam otrzyma terapię hormonalną bądź chemioterapię. Ogromny postęp w leczeniu nowatorów piersi spowodował, że terapię można kierunkować w sposób celowany z uwzględnieniem również okoliczności procesu nowtowrowego w gardle Mamy. W przypadku przerzutu z migdałka do węzłów chłonnych szyjnych należy spodziewać się zaś niemal na pewno radioterapii głowy i szyi.
Witam,
Mama jest ok.1 m- ca przed radiochemioterapia. W jednym z zebow ma pozostawiony fragment narzedzia dentystycznego. Czy w tej sytuacji konieczne jest usuwanie zeba?
Może być problem z rezonansem magnetycznym, że nie wspomnę o możliwych stanach zapalnych... Ale należy powiadomić lekarza prowadzącego i u niego zasięgnąć opinii. Generalnie do terapii należy przystępować ze zdrowymi zębami.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Histopatu z migdałka jeszcze nie mamy, a wynik, plus wynik histopatu z guza piersi dopiero dadzą lekarzą we Wrocławiu start do leczenia. Mama jest załamana, wydaje mi się, ze zaczyna sie poddawać na starcie. Siostra rozmawiała z psychologiem, bedziemy sie posiłkować, jednak farmakologia od psychologa pomoże mamie nie myśleć, jednak czy pomoże w leczeniu raka?
Jestem w szoku szczerze, jak zawsze czlowiek zadaje sobie gdzieś w środku pytanie, dlaczego mama itp. to teraz pytanie brzmi, k**wa dlaczego dwa na raz. Odporność na ból mamy sie okazała bardzo niska, fakt, że zabieg tonsillektomii w wieku 61lat podobno bardzo boli, jednak jesteśmy juz tydzień od zabiegu, a mama nie cce jeść, bo może za boleć przy przelykaniu, na samą myśl o radio-chem. I bólu w trakcie I po leczeniu boję sie, że jak, to tak bedzie wyglądać, to mama się podda bardzo szybko, ale nie zakladam tego w 100%, wierzę, ze będzie dobrze... Mama nie chce słyszeć za dużo o chorobie, wynikach, ustaleniach z lekarzami, a za razem caly czas uważa, ze coś przed nią ukrywamy...
Sorry, że powietrze schodzi...
Zna ktoś z Was podobną historię nowotworu synchronicznego.? Może jest jakiś wątek na forum, nie mam głowy do przeglądania tego w całości...
Troche mnie tu nie było, ale byłem czesto w DCO we Wrocławiu, i w szpitalach w Lubinie. W tej chwili mama jest tydzień po trzeciej operacji ( I-wsza: wycięcie migdalów podniebiennych,II wyciecie guza piersi z wezlem wartowniczym na nieszczescie zajetym i III wyciecie pozostaloch wezlow podpachowych na szczescie czystych). W najblizszy wtorek jedziemy do Wrocławia w celu dobrania maski na radio i wyznaczenie doktora prowadzącego i terminu przyjecia do szpitala. Czeka mame bardzo ciezkie leczenie: stacjonarne przebywanie w DCO 7 tygodni z naswietlaniem i chemią ( trzy cykle co 21 dni).w miedzy czasie podawany bedzie tez hormon w celu zatrzymania ew. rozwoju raka piersi. dopiero po migdale wiec mysle w okolicach stycznia dalsza czesc na piers. Przed nami ciezkie chwile zapewne tym bardziej ze to trudny okres emocjonalny ( swieta itd). Wspieramy mame jak mozemy ale niestety z dnia na dzien widzimy jak jej ciezej, jak opada z sil psychicznych mimo to ze lekarza prawie "zapewniają" nas ze mama jest we wstepnym stadium obu nowotworow i ze leczona jest radykalnie. powoli chudnie i nie dlatego ze juz ma chemie - nie jest, z nerwow wszystko staje jej w gardle. Fajnie byloby sie z tego dramatycznego snu sie obudzic z ulgą ze to byl i jest faktycznie sen.
no nic,,, trzeba bardzo wierzyc.
pozdrawiam wszystkich i zycze duuuuzo wiary i sily
długo mnie tu nie bylo...
mama jest po 20lampach. pozostalo jeszcze 13. poza tym otrzymala juz 2 wlewy 8 godzinne cisplastyny ,pozostala jeszcze jedna. Horror zaczął sie dla mamy a tym samym dla nas ok.tygodnia temu. pojawily sie skutki popromienne tzn. bardzo gesta wydzielina z gardla, mama tez od wczoraj ma katar gesty w kolorze zielonym. sama wydzielila z ust tez nie jest przezroczysta - raczej zoltawa. lekarz powiedzial ze to sa skutki leczenia. poza tym ciagle nudnosci ktore juz od jakiegos czasu utrudniają mamie jedzenie co w efekcie prowadzi do utraty wagi i wlaczenia kroplowek z elektrolitami. przed nami 13 lamp i 1 chemia i modlimy sie zeby mama do niej dotrwala choc ona sama jest w bardzo silnej depresji. o flegmie, mdlosciach i depresji wiemy, czytamy, mamy swiadomosc ale czy ktos z Was mial katar przy tym zielony? bo o ile wymienione skutki uboczne nie rodzą pytan tak o ten katar sie marwimy? tzn. martwimy sie o to czy czasem nam sie mama nie przeziebila...lekarz twierdza ze nie..ale czlowiek jest ciagle niepewny.
Kroplówki; i bardzo dobrze, potrzeba nam pacjentom, którzy ciężko przechodzą leczenie, wsparcie...jak to mówiła moja prowadząca: 'musimy pana prowadzić, abym mógł przyjąć kolejna chemioterapię'; u mamy jeszcze jedna.
Ciemna wydzielina z katarem, kluchy w przełyku: to częste objawy podczas leczenia. Żółta wydzielina, to żółć. Gdy po chemioterapii coraz mniej jemy, gdy nawet woda ma smak rdzy, jedzenie jest coraz bardziej utrudnione, częste zwracanie, czasem 'pustym żołądkiem', powoduje taką żółtawą wydzielinę. Mama niech prosi o środki przeciwwymiotne: tabletki, zastrzyki. Oddział jest na to przygotowany i w DCO Wrocław nie potrzeba było na to specjalnej zgody lekarza. Panie Pielęgniarki są na to przygotowane, ze pacjent po chemioterapii tego wymaga...Przed mama najtrudniejszy okres; coraz mniej będzie mogla jeść, a utrata wagi raptownie zacznie przyspieszać.... Mama musi mieć świadomość, że to nieuniknione, że tak wszyscy reagujemy na leczenie, i każdy łyk i każdy kęs musimy 'wpychać' w siebie, pomimo odwrotnej reakcji organizmu. Po zakończonym leczeniu, wszystko powoli zacznie wracać do normalności. (wiem, łatwo powiedzieć: ja nie jadłem przez ostatnie dni wcale...nawet nutridrinki mi nie 'przechodziły' )
Trzymam za mamę
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Mam pytanie.
Mama za 5 dni powinna otrzymac planowana chemie.3 cykl.ostatni.
Z uwagi na nienajlepsze wyniki krwi tj.spadek plytek szanse na otrzymanie chemii sa 50 na 50. Wyniki te maja zwiazek z zaklocona przez chemie. I radio praca szpiku. Mama od kilku dni z tego powodu otrzymuje antybiotyk. Zdaje sobie sprawe ze gdyby nie otrzymala tej chemii to leczenie zaplanowane nie zostaloby do konca zrealizowane ale czy to w znacznym stopniu pogarsza rokowania wyleczenia?
W leczeniu nowotworu migdalka glowna metoda jest radioterapia a wspomagajaca jest chemia. Prosze o podpowiedz. Bo moge sie mylic. Jestem troche przerazona. Zistalo 5 lamp i ta jedna chwmia wlasnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum