Aha rozumiem.
Ale z tego co czytam na tym forum to zależy właśnie od indywidualności organizmu. Inni biorą chemię niestandardową - leki i po paru miesiącach umierają niestety,a inni czytam żyją i to ładnych parę lat biorąc te tabletki i żyją dalej. Także jest jakaś nadzieja, że można tymi tabletkami nie tylko przedłużyć życie pacjenta lub zmniejszenie się guzów, ale nawet na pełne cofnięcie się przerzutów i w miarę normalne życie. Czy się mylę :-)?
poszukaj w internecie opisów badań/doświadczeń lekarzy amerykańskich z Houston i Cleveland, bardziej rzetelnie opisują sytuacje chorych na raka nerki. Podają czas przeżycia pacjentów liczony w dziesiątkach miesięcy jak i przypadki całkowitego cofnięcia się choroby po leczeniu.
U nas brak statystyk, opisów rzetelnych, jedynie DSS jest jakąś informacją dla sfrustrowanych chorych i ich rodzin a to za mało.
i jakoś znów zrobiło się mi smutno, tu piszą że jednak nie można wyleczyć raka, że przerzuty są nawet jak nie wykazuje ich tomografia (mikroskopijnie guzki). Już nie wiem co myśleć o tym leczenie niestandardowym.
artykuł z przed trzech lat, częściowo się zdezaktualizował, choć pewne stwierdzenia są nadal aktualne.
Np; "Pacjent musi być w odpowiednim stanie ogólnym", w naszych warunkach czekanie miesiąc na rekomendację NFZ świetnie poprawia już ten odpowiedni stan.
Ja swoje przykłady opierałem na referatach lekarzy wygłoszonych na sympozjach onkologicznych w Chicago i Orlando.
Szukaj w Google pod hasłem "nexavar"
Witaj Marek.
Ja biorę sutent 2 lata i 5 miesięcy .Rak jasnokomórkowy rozsiany na płuca.Czuję się w miarę dobrze,mam problemy z nadciśnieniem ,ale da się to wszystko opanować.Pozdrów Tatę, będzie dobrze.
A jak twój tata to znosi ? normalnie funkcjonuje? pracuje itp?
Mam wrażenie, że Ci którzy żyją z rozsianym rakiem nerki już parę lat to nie chwalą zbytnio na forach.
Mam wrażenie, że Ci którzy żyją z rozsianym rakiem nerki już parę lat to nie chwalą zbytnio na forach.
Ponieważ leczenie RCC w Polsce jest bardzo trudne i niejednokrotnie podejmowane zbyt późno, co wpływa na jakość i długość życia pacjenta
[ Dodano: 2013-03-20, 10:25 ]
marek_1980 napisał/a:
A jak twój tata to znosi ? normalnie funkcjonuje? pracuje itp?
Niestety nie pracuje, bo nie byłby w stanie, jest na rencie.
Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby od razu po stwierdzeniu przerzutów podjęto właściwe leczenie, a niestety w ciągu kilku miesięcy bez leczenia rak robił co chciał i zrobił spustoszenie w Taty organiźmie, pewnych rzeczy nie dało się już niestety cofnąć.
Na szczęście teraz jest stabilizacja i oby jak najdłużej.
Powtórzę: ponieważ leczenie RCC w Polsce jest obwarowane wieloma wymogami i niejednokrotnie podejmowane zbyt późno, co wpływa na jakość i długość życia pacjenta ...
Mój tata bierze leki 2,5 roku.
Myślę,że jak poczytasz wątki to znajdziesz więcej takich osób.
To jak długo ktoś inny bierze leki na tą chwilę nie jest najważniejsze .Co z tego ,że ktoś napisze Ci ,że bierze leki 10 lat ,a inny że 3 m-ce.
Aniutka pisała i podpisuję się pod tym ,że to jest sprawa indywidualna i nie za bardzo wiem czemu te informacje mają służyć.Czy od tych wiadomości będzie zależało czy zdecydujecie się na to leczenie czy nie??
Nawet jak jest 1 % na przedłużenie życia to warto!!!!!
Dokładnie tak, jest to sprawa bardzo indywidualna jak długo trwa leczenie i na pewno nikt i żaden lekarz nie jest w stanie na dzień dzisiejszy stwierdzić jak to będzie wyglądać u Was, pozdrawiam.
Po ponownych wynikach nic dalej nie wiadomo.
Wyniki krwi i tym razem rezonans nic nie wykazały w płucach.
Pani doktor zaproponowała po 3 kwietnia przyjmowanie przez tatę w zastrzykach raz na dwa dni Interferon Alfa.
Powiedziała, że te mikroskopijne zmiany w płucach mogą być jednak przerzutami, ale są bardzo małe (więc jeszcze nie takie groźne) więc profilaktycznie i dla bezpieczeństwa chce właśnie wdrożyć leczenie zapobiegawcze Interferonem Alfa bo nie ma potrzeby jakimś lepszym powiedziała.
Jutro 28 marca tata będzie z mamą u prof. Szczylika więc zobaczymy co powie profesor.
Oczywiście pani prowadząca tatę jak się dowiedziała o dodatkowej wizycie i profesora natknęła tylko, że prof. wdroży dla ojca ostrzejsze leczenie jakimś mocniejszym lekiem. Zdaniem pani dr. nie ma takiej potrzeby.
Co o tym sądzicie?
Dodam, iż taka zachorował ostatnio, gardło, nie dał rady prawie mówić po 3 dniach samo przeszło, piwko grzaniec itd. Z tego wynika, iż układ immunologiczny taty jest bardzo dobry.
Ponoć jeśli układ immunologiczny takiego człowieka jest bardzo dobry to potrafi samoczynnie nawet zwalczyć mikroskopijne przerzuty w płucach. Takie info od kolegi :-)
Mój tata jest już po wizycie u prof. Szczylika.
Profesor kazał zrobić jeszcze raz tomografię klatki piersiowej po świętach i kości (decyzja o tomografii kolejnej podięta została na podstawie b.dobrych wyników ojca).
Na podstawie ostatnich badaniach i tomografii nie jest wstanie stwierdzić czy są to przerzuty czy też nie. Jak powiedział mogły to być zmiany jeszcze przed wycięciem nerki z guzem (tomografia klatki piersiowej nie była robiona przed operacją tylko rezonans sam który nic nie wykazał w tamtym czasie) które po usunięciu nerki z guzem mogły się same cofnąć lub zmniejszyć a to dlatego, iż tata ma bardzo dobre wszystkie wyniki płuc, krwi itd.
Po tomografii ojciec ma wysłać faxem opis tomografii i zobaczymy co dalej...trochę obawiam się o czas, bo wiadomo w tej chorobie czas jest bardzo ważny. Ale prof, kazał nie wpadać w panikę i na razie zmiany w płucach nie są jakieś groźne jak to powiedział.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum