Dziękuję za Wasze wpisy. Świadomość, że jesteście ze mną w tych trudnych chwilach naprawdę pomaga.
Przedwczoraj był pogrzeb mojego Taty. To był najbardziej traumatyczny i najtrudniejszy dzień do przejścia w moim dotychczasowym życiu.
Jeśli można tak w ogóle powiedzieć, Tato miał piękne i godne pożegnanie. Przyszło mnóstwo ludzi, tak bardzo był lubiany i ceniony przez rodzinę, sąsiadów, współpracowników.
Jednak do końca do mnie chyba nie dociera to co się wydarzyło. To nie tak miało być.
Aniu,
zawsze życie wydaje się zbyt krótkie....Nigdy nie jest właściwy moment na koniec. Jednak wszystko ma swój sens i cel. Nawet śmierć Twojego Taty... Gdyby nie jego choroba i odejście , nie byłabyś w tym miejscu swojego życia, w którym jesteś teraz, nie byłabyś taka silna, taka taka dojrzała, taka wyrozumiała. Masz prawo do smutku i żałoby. To naturalne...Popatrz na to z innej strony, ile nauczyła Cię choroba Taty i ilu ludziom pomogłaś pisząc na tym forum. Ile dobra dałaś a ile dzięki temu do Ciebie wróci...
każde doświadczenie w życiu,uczy nas czegoś i dzięki temu stajemy się silniejsi. Wiem że w tym momencie żadne słowa Ci nie pomogą bo z tym trzeba uporac sie samemu...ale to nie jest takie proste ja pochowałam oboje rodziców w zeszłym roku a boli jak dziś. nigdy nie zapomnimy tak bliskich nam osób a tesknota będzie zawsze ale w każdej sytuacji sa też plusy! pomyśl o cierpieniu i o tym że ono właśnie się zakończyło
4 dni temu był Dzień Taty, bardzo ciężki dzień dla mnie, bo pierwszy raz nie miałam komu złożyć życzeń, nie mogłam Taty uścisnąć i pocałować.
Pierwszy raz w życiu Dzień Taty spędziłam na cmentarzu.
To wszystko bardzo trudne dla mnie, ale nie o tym chciałam napisać.
Proszę już zamknąć ten wątek, bo nasza historia się skończyła.
Chcę podziękować wszystkim za wsparcie i dobre słowa okazywane w każdym czasie naszej walki o życie Taty. Szczególnie chcę podziękować nieobecnym już z nami Przyjaciołom: Jermalowi, Beniowi.pl, Pstrysi, a także Marysi, Beacie, Wiki, Annama za ogromne wsparcie i pomoc.
Cieszyliśmy się z Tatem każdym wspólnym dniem i wiem, że wyrwaliśmy z tego życia znacznie więcej, niż los nam szykował, niż określili lekarze, niż przewidywały rokowania. I te kilkanaście miesięcy warte były wszelkich wyrzeczeń. Choć koniec przyszedł i tak zbyt wcześnie, ale na to chyba nigdy się nie jest gotowym.
Mój Tata miał wielką wolę życia, był silny w tej walce, nigdy się nie poddawał i nigdy na nic nie narzekał. Nie chciał nas martwić. Chyba do końca był przekonany, że to przejściowy kryzys, zresztą podobnie jak i my-ja, mama, mój brat i mój mąż.
Tata był cudownym człowiekiem-dobrym, uczciwym, zaradnym.
Dla mnie był wspaniałym ojcem, mieliśmy ze sobą świetny kontakt . Zawsze mogłam liczyć na jego rady i wsparcie, był dla mnie skałą, na której zawsze mogłam się oprzeć.
Zresztą dbał o całą naszą rodzinę, o mamę, o brata. Zapewnił nam wszystko, co było możliwe, własnoręcznie wybudował piękny dom, posadził drzewo, wykształcił dzieci, mnie i brata.
Teraz musimy sobie radzić sami…to wszystko jest bardzo bolesne, ale nie mamy na to żadnego wpływu…chcę tylko wierzyć, że to było „po coś”, choć na razie sensu w tym nie widzę żadnego…
Tato, zawsze będziesz przy mnie, bo jesteś przecież we mnie, jesteś częścią mnie. Nigdy nie zapomnę Twoich rad i naszych rozmów, naszego wspólnego czasu. Kocham Cię Tato. I do zobaczenia tam na górze…
Tak jak napisałam wcześniej, bardzo proszę o zamknięcie tego wątku.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-06-27, 13:44 ] Zgodnie z prośbą wątek zamykam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum