Jedyny chyba ratunek to mieć kontakt z dobrym onkologiem ,zacząć od początku wizyty prywatne i wtedy jest szansa na przedłużenie życia .
.
Przykro mi Andrzeju.
Jak widać wcześniej czy później rak jasnokomórkowy wygrywa. Kwestia tego typu czy warto w Polsce walczyć o te przedłużanie życia. Jaką mamy jakość tego przedłużenia o parę miesięcy. Ciągłe stresy, nerwy latanie po lekarzach, błaganie, walka o Sutent który może trochę przyhamuje rozwój za to pogorszy standard życia. Tylko kasę zarobią na tym firmy farmaceutyczne. Pytanie - Czy lepiej pół roku w spokoju z rodziną pogodzić się i czekac na to co ma być - czy męczyć się ze służbą zdrowia, być poniżanym - o jakiej jakości życia mi mówimy?
Moja mama jest chora - wycięte przerzuty jasnokomórkowego z płuc. Na razie spokój czekamy na kolejne tomografy czy rezonansy. Nie ma lekarstwa i koniec na tego raka. Wszystkie te chemie tylko wydłużają o kilka miesięcy życie, ale kosztem jego pogorszenia. I nie chodzi mi o stan fizyczny, ale o wizyty, kolejki, gonitwy, błagania i poniżania.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum