Od września zmagam się z całą rodziną z rakiem taty.
Tata miał usuniętą jedną nerkę we wrześniu, a w listopadzie tata zaczął brać SUTENT (50mg)
na początku wszystko szło gładko, narzekał na jakies małe dolegliwości (efekty uboczne).
Piekło zaczęło się w czasie przerwy między pierwszą a drugą serią, kiedy tata zaczął mieć problemy z oddychaniem.
Okazało się, że w płucach zgromadził się prawie litr płynu.
Kiedy tata wyszedł ze szpitala, załatwiłyśmy koncentrator tlenu (który był dobry ale nie na długo, bo wysusza śluzuwkę i tata zaczął odczuwać ból migdałków, możliwe, że przerzutowe - trzeba go miarkować).
Po tygodniu kolejna punkcja i jeszcze więcej płynu.
Po tym zabiegu tata miał dokonaną pleurodezę (w czasie drugiej serii Sutentu), która miała pomóc.
Na początku tata sie czuł bardzo dobrze, wręcz świetnie bo spał bez środków nasennych.
Ale wrócił do domu i zaczęły się nasilać efekty uboczne jak zgaga, pieczenie w ustach, sprawy żołądkowe...
No i do tego znów - problem z oddychaniem. Tata czasem nie może przespać nocy.
Tata jest zmęczony i zasypia prawie oglądając telewizję.
Już ma zasnąć, jeszcze tylko parę oddechów i odpływa, ale niestety tak jakby ciało zbyt wypłacało oddech przy zasypianiu, albo wręcz zapominało oddychać, więc w rezultacie tata gwałtownie się budzi, oczy szeroko otwarte i nici ze spania.
Dodam jeszcze, że tata śpi wysoko.
Dzisiaj z rana, jak oglądał telewizję, to próbował zasnąć na siedząco - i ta sama historia.
Poza tym pod aparatem tlenowym też to samo sie dzieje.
Jedyne co pomaga zasnąć to Dornicum (nasenne), które tak jakby pomaga przekroczyć tę granicę.
Tata mówi, że gdyby nie płuca żyłby normalnie.
Za tydzien tata kończy drugą serie sutentu i idzie sie spotkać z lekarzem, który skieruje go na tomografię ciała (przed potencjalna kolejna seria sutentu).
Bardzo, ale to bardzo obawiam się tego co sie stanie - tata nie dostanie Sutentu ponieważ nie działa i choroba jest silniejsza od niego.
Myślę, że przerzuty do płuc (ale obejmują też węzły chłonne, obojczyk etc) są liczne.
Boję się, że tata straci siłę walki jak zobaczy wyniki i progresje choroby (nie mówiąc już o reakcji mamy).
Obecnie mieszkam i studiuje w Wielkiej Brytanii, wracam w sam raz w czasie tomografii, strasznie się boję :(.
Poniżej umieszczam wyniki z listopada kiedy tata się zakwalifikował sie na Sutent.
Opis płuc strasznie nieciekawie wygląda :(.
http://imageshack.us/phot...8/53760611.jpg/
Będę wdzięczna za sugestie/informację.
Pozdrawiam wszystkich walczących z chorobą swoich bliskich.