Witam wszystkich,
historia dotyczy mojego taty (64 l.), u którego stwierdzono raka prostaty.
W 2010 r. doszło u tatu do zatrzymania moczu z towarzyszącymi silnymi bólami w okolicy pachwin.
Te objawy skłoniły tatę do odwiedzenia urologa.
Przed wizytą PSA-wynik 97 ng/ml.
Lekarz już w czasie pierwszej wizyty i po badaniu per rectum stwierdził, że to prawdopodobnie rak.
Został skierowany na biopsję, poniżej wyniki bad. hist-pat :
płat prawy - Adenocarcinoma prostatae Gleason score (2+2)=4 pkt
płat lewy - Hyperplasia nodularis prostatae. Utkania nowotworowego nie stwierdzono.
W rozpoznaniu lekarz napisał
C61 nowotwór złośliwy stercza - podejrzenie
usg ukł. moczowego:
obie nerki bez zmian, pęcherz moczowy w obrysach gładkich, stercz wym. 61/54 mm
Tacie został zapisany Apo-Flutam, po 2-ch opakowaniach został dołączony Eligard 22.5
Lekarz skierował tate do Instytutu Onkologicznego.
Tam tata przy kolejnej wizycie został skierowany na scyntygrafię kości.
Tu zamieszczam zdjecia porównawcze obydwu badań
opis drugiej scyntygrafi :
W porownaniu do badania z dn 08.2011 ognisko w kości krzyżowej wydaje się nieco większe.
Poza tym obraz scyntygraficzny kośćca nie uległ zmianie.
Kontrolne badanie SPECT-CT nie wykazuje progresji zmian kostnych.
Wniosek : obraz stacjonarny, propozycja kontroli za kolejne 4-6 m-cy.
W czasie pomiędzy wizytami w Instytucie tata ogólnie czuł się dobrze miewał tylko nawracające bóle w okolicy lewego biodra, miednicy, barków i ramion ale pomagał sobie lekami przeciwbólowymi.
Prawie od początku choroby tata szybko się męczył i miewał duszności oraz kaszlał.
Lekarze nic z tym nie zrobil.
To szybkie męczenie, duszności i bóle przypisywał zastrzykom hormonalnym, które brał, ponieważ lekarze z Instytutu mówili, że to prawdopodobnie od tego.
Po ostatnim badaniu scyntygrafi miał się zjawić na kontrolę w Instytucie dopiero za pół roku.
Jednak u taty pojawil się ból w klatce piersiowej i nawracająca wysoka gorączka.
Lekarz rodzinny po przepisaniu 2-óch antybiotyków, które nie przyniosły poprawy (dodatkowo pojawiło się krwioplucie) skierował tatę (na prośbę taty) na zdjęcie RTG klatki piersiowej.
I bardzo dobrze że poprosiliśmy o to zdjęcie ponieważ okazało się że w płucach utworzyły się już zmiany nowotworowe.
Oto opis zdjecia RTG płuc :
W obu płucach widoczne owalne cienie. Największe w plucu prawym: w polu środkowym śr. 20 mm i w polu dolnym śr. 18 mm.
W plucu lewym w polu dolnym śr. 35 mm. Guzowate poszerzenie wnęki prawej.
Obraz budzi podejrzenie przerzutów, nie można jednoznacznie wykluczyć obecności procesu nlp wywodzącego się z płuc.
Dokladniejsza ocena możliwa w KT. Wnęka lewa nieposzerzona, serce niepowiększone. Aorta rozgięta, silniej wysycona.
Badania krwi wskazywały OB - 80,
CRP 8 mg/l
Razem z krwiopluciem pojawił się brunatny krwiomocz (czeste oddawanie malych ilości ciemnego moczu razem ze skrzepami krwi).
Problemy z moczem trwaja już kilka tygodni, tata bierze Cyclonamin, ale to niewiele pomaga.
Krwioplucie narazie ustąpiło, natomiast mocz nadal jest ciemniejszy i mętny.
w badaniu moczu wyszło białko 186.9 mg/dL , erytrocyty świeże gęsto pokrywające pole widzenia. Wyniki morfologi
12.04.2012 tata został przyjęty na oddział w szpitalu specjalistycznym chorób płuc.
Tam przeprowadzono badania różnicowania pomiędzy pierwotnym a przerzutowym pochodzeniem nowotworu w plucach.
wykonano :
Badanie cyto-hist EBUS- TBNA / węzły chłonne gr 10 R
Rozpoznanie : Cellulae carcinomatosae: carcinoma non microcellulare
Badanie cyto-hist Immunochemia / węzeł chłonny NL gr 10R
Rozpoznanie:
Marker TTF- 1 (-) CD56 (-) p63 (-) wyniki reakcji przemawiają za przerzutowym (pozapłucnym) pochodzeniem zmian.
kolejne zdjecie RTG klp (zrobione miesiąc po tym z 13.03 2012, ktore wzbudziło podejrzenia)
RTG klatki piersiowej P-A + lewo-boczne+prawo-boczne wykazuje trzy owalne zmiany guzowate - jedna większa ok. 50x27 mm w polu dolnym lewym i dwie mniejsze : śr ok 19 mm w polu dolnym prawym obwodowo oraz ok 16 mm w polu górnym prawym.
Ponadto widoczne znaczne, policyklincze poszerzenie obu wnęk płucnych zwłaszcz prawej oraz owalne uwydatnienie okolicy przytchawicznej dolnej prawej - w pierwszej kolejności powiększone węzły chłonne.
Nieco wyższe ustawienie lewej kopuły przepony prawa prawidłowo ustawiona. Kanty z - p wolne.
W porównaniu do zdjęcia z dn 13.03.2012 widoczna progresja zmian rozrostowych w płucach oraz wymiarów obu wnęk płucnych.
Lekarze z tego szpitala byli zdziwieni, że w przeciągu dwóch lat od wykrycia zmian w gruczole krokowym nikt nigdy nie zlecił badania klatki piersiowej pod kątem ewntualnych przerzutów.
Po powyższej konsultacji tato zgłosił się do Instytutu onkologicznego z nadzieją, że lekarze podejmą jakieś czynności zmierzające do zatrzymania wzrostu znalezionych zmian w płucach.
Niestety lekarze znowu nic konkretnego nie mówią, twierdzą nawet że tata nie ma raka prostaty ponieważ PSA z kwietnia wynosi 2.18 ng/ml (tata wciąż jest na zastrzykach Eligard).
Byli również niejako zaskoczeni pojawieniem się tych guzów w płucach ponieważ ich zdaniem przy wyniku Gleasona 2+2=4 taka sytuacja nie może mieć miejsca.
Każda wizyta w Instytucie Onkologicznym jest jakby zaczynaniem leczenia od poczatku.
Każdy lekarz jest inny i każdy mówi co innego.
A najgorsze jest to że całe leczenie oparte jest na pierwszej diagnozie lekarza urologa który powiedział że to rak prostaty.
Na ostatniej wizycie Pani doktor stwierdziła że ma za mało informacji aby podjąć decyzję o wprowadzeniu chemioterapii.
Powiedziała że przerzuty w płucach mogą być z innych narządów, zleciła oznaczyć markery CEA, CA19.9 i PSA za dwa dni tata będzie miał TK klatki piersiowej.
Moje pytanie kieruję do wszystkich którzy mogą powiedzieć czy takie prowadzenie leczenia taty jest prawidłowe i czy nic w przeciagu tych dwóch lat nie zostało zaniedbane i co mamy dalej robić.
Czy ten krwiomocz, bóle pod lewym żebrem i w biodrze, zmiany w płucach nie wymagają naprawde poważniejszego zainteresowania się tatą.
Lekarze dalej prowadza diagnostykę szukają taraz przyczyn w jamie brzusznej, czas płynie a tata dopiero za dwa tygodnie ma się zglosić na konsultację do Instytutu.
Czy w tym przypadku odkładanie decyzji o leczeniu powiekszjacych się zmian w płucach jest prawidłowe.
Nie wiem co mamy dalej robić, mam wrażenie że lekarze przedłużają całą sytuację a powiedzą coś mądrego jak już będzie za późno aby jeszcze coś zrobić...
Czekam na wasze opinie bo sama czuję ze utkneliśmy w martwym punkcie.