Moja Mama juz jest po drugiej chemii,
bardzo zle to przechodzi, okropnie, boli ja caly brzuch, bierze morfine w tabletkch bo czasami nie moze zniesc juz nic...
prawie nie je, zaczela teraz ale nie mogla nic przelknac dotychczas.
schudla, wiadomo, no i wloski juz wypadly..
podobno ma biala i czerwona,
ale wyobrazcie sobie ze wrecz musialam to wyciagnac na sile od swojej cioci ktora jest starsza pielegniaraka na onkologicznym w szpitalu w ktorym podaja Mamie chemie.
nie mam pojecia jaki jest rak, jak sie nazywa, zadnych wynikow nie widzialam, nic.
traktuja nas jakbysmy mieli po 5 lat, jestem zla, bo nic sie dowiedziec nie moge, wiem tylko ze watroba ma okropny przerzut, tzn powiekszyla sie juz dwa razy no i pluca sa tez zajete.
( Mama ma raka piersi ).... nic innego nie wiem,
jezeli ktos z Was moglby cokolwiek, odrobinke napisac, bylabym bardzo wdzieczna..
bo jak mozna tak siedziec w nieswiadomosci i nie wiedziec czego sie wlasciwie spodziewac tym bardziej ze ja jestem w Anglii na ta chwile, no i tak skacze po necie, co przeczytam to wiem, ale opinie i wypowiedzi sa tak rozne....
Prosze, porozmawiajcie... Pozdrawiam serdecznie
Marta
[ Komentarz dodany przez Moderatora: poli: 2011-06-09, 07:05 ] Marto, wydzieliłam twój post do osobnego tematu, pozdrawiam.
Jeżeli istotnie tak jest, że doszło do przerzutowego zajęcia wątroby i płuc (nie znamy potwierdzenia tego w wynikach),
to mamy już najwyższe, IV stadium zaawansowania choroby i wyleczenie w takim przypadku nie jest możliwe.
Pomoc lekarska i opieka polega w takim przypadku na łagodzeniu skutków i dolegliwości związanych z chorobą.
Twoja mama może i ma prawo domagać się od swojego lekarza wszystkich informacji o jej stanie zdrowia i leczeniu.
Jeżeli zechce, może upoważnić do dostępu do tych informacji inną osobę, np. kogoś ze swojej rodziny.
A takim przypadku nie podejrzewam, by lekarz odmówił udzielenia jakiejkolwiek informacji.
Pozdrawiam i witam Cię na forum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Rozumiem ze Mama nie ma jUz szans żadnych. W tak zaawansowanym stadium choroby,jak długo Mama będzie jeszcze żyła? Czy da sie przedłużyć jej życie? Czy to jUz będzie tylko meka?
To jest dla mnie straszne, ale wole wiedzieć niż sie łudzić. Z tego co czytam to te wyniki mi jUz do niczego potrzebne.
Bardzo dziekuje za odpowiedz. Bardzo doceniam Pana checi.
Na wyleczenie niestety nie ma szans, bardzo przykro mi to pisać.
Nie umiem wypowiedzieć się, jak długi czas Wam został. To zależy od zaawansowania poszczególnych przerzutów odległych, ich rozległości, szybkości progresji, odporności organizmu na chorobę i na skutki uboczne leczenia (chemioterapii).
Jeżeli dolegliwości są znaczne (wspominasz o morfinie) i daleko posunięte wyniszczenie organizmu, to może to nie być bardzo długi czas. Szczególnie jeśli dolegliwości uniemożliwiają lub bardzo ograniczają przyjmowanie pokarmów.
Uważam, że powinnaś już zasięgnąć porady lekarza z poradni leczenia bólu / opieki hospicyjnej.
Oni potrafią bardzo pomóc w takich sytuacjach i ograniczyć cierpienie do minimum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mamę bardzo boli brzuch i prawie nie je nic. Wiemy ze to wątroba. Ma bardzo duże przezuty. 6cm średnicy guzy. W szpitalu wogole nie dają wiecej pomocy jak ta która otrzymała. Tramal, ketonal, morfina.
Ja jestem w Anglii i stad nie wiele mogę zrobić :(
A w jakiej miejscowości przebywa mama, w jakim szpitalu, oddziale, kto się nią zajmuje ?
Na czyją pomoc może ona teraz liczyć i jak często, codziennie ?
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Mama jest w Szprotawie, jezdzi na chemie do Zielonej Gory, w domu jest z Tata, ktory niestety rowniez przechodzi depresje, i nie wiem kompletnie jak sie nia zajac, ( niestety u nas tak bylo zawsze jezeli chodzi o Ojca )
probuje do Zielonej Gory, zadzwonie tam jutro i zapytam jak wyglada pomoc, moze ktos moglby przyjechac ze szpitala i podac jej jakies inne przeciwbolowe, nie wiem, patrzylam na ta wlasnie poradnie lecznienia bolu i hospicjum, postaram sie cos zoorganizowac, bo ze strony rodziny ktorzy sa tam na miejscu jest bardzo malo pomocy..
Spróbuj też zasięgnąć porady i dowiedzieć się pod którymś z niżej linkowanych adresów,
czy potrafią wskazać gdzieś w pobliżu miejsce, gdzie moglibyście uzyskać pomoc:
http://www.fundacja-onkol...j-lubuskie.html
Bardzo dziekuje.. jezeli chodzi o Szprotawe, to nawet nie patrzylam bo nie chcialam, u nas opieka jest dosc marna. Znalazlam rowniez w Zielonej Gorze i Zaganiu. Jutro tam dzwonie z samego rana.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum