Cucumis,
Intuicja mówi mi, że pewnie niewiele by to pomogło.
Pozostawienie ognisk przerzutowych w kościach, a także w innych tkankach organizmu, nawet pomimo usunięcia ogniska pierwotnego - guza w piersi - nie zapobiegłoby dalszemu rozsiewowi i postępowi choroby.
W takiej sytuacji przeprowadzenie zabiegu operacyjnego, będącego dodatkowym obciążeniem dla organizmu, potrzebującego dobrej kondycji do radioterapii i dalszego leczenia herceptyną wydaje się wielce problematyczne.
Nie spotkałem się z informacją o tym, aby przy obecnym poziomie rozwoju medycyny było możliwe skuteczne leczenie radykalne nowotworów (nie tylko piersi) w stadium uogólnionym, gdzie doszło do przerzutów odległych.
Jednak pomimo braku możliwości wyleczenia, taka terapia skojarzona, o której mówisz, przy dobrym stanie ogólnym organizmu, jak jest w Waszym przypadku, może pozwolić bardzo długo próbować utrzymać w ryzach dalszy rozwój choroby i możliwie maksymalnie spowolnić tempo jej postępu.
Mam nadzieję, że tak właśnie będzie w przypadku Twojej mamy i bardzo Wam tego życzę.
Przykro mi bardzo, że nie mam dla Ciebie bardziej optymistycznych wiadomości.
Serdecznie pozdrawiam.