Dołączam update i plan rozpoczętego wczoraj leczenia.
Przy okazji parę pytań.
Dostałam się do badań klinicznych Kaitlin
Plan mojego leczenie to standart NFZ czyli 4xAC, potem 4 taxany + hercpetyna, a jako bonus do herceptyny dostaję Pertuzumab ( i dalej kontynuowany do roku). Oczywiście też tamofixen dostanę.
Bardzo się cieszę, bo z tego co wiem wchodzę w wypróbowany schemat. Pertuzumab zgodnie z poprzednimi badaniami klinicznymi nie powoduje nasilania skutków ubocznych samej herceptyny , ale
a.) u kobiet z zaawansowanym rakiem piersi wydłuża czas wony od progresji o 50%
b.) u kobiet z nieperacyjnym guzem piersi, podawana w chemioterapii neoadjuwantnej z taxanami zwiększa całkowtą odpowiedź ( czyli "zanik totalny guza)"z 21% do 39%, czyli tez o ponad 50 % większa skuteczność całej terapii.
Dla ew. zainteresowanych wklejam link
http://www.perjeta.com/hc...52B2.gxe501b-m2
oraz link do samego badania ( jest wykaz ośrdodków) Bierze w nim udział 2500 kobiet na całym świecie
http://www.cancervic.org....tID=nct01966471
I teraz garstka pytań, które mimo, że rozmawiałąm z wieloma onkologami chcę zadać i tu
1. Czy system 4xAc +4x Taksany i hercpetyna to rzeczywiscie w moim przypadku wypracowany standart? Gdyby nie badania kliniczne to uznalibyście to za optymalne rozwiązanie w moim przypadku?
Zakładam,że dokładając Pertuzumab mogę tylko zyskać i nie ryzykuję rezygnacji ze sprawdzonej terapii. Lekarz twierdzi, że nie ma najmniejszego powodu,żeby lek nie działał również z mniej zaawansowanych stadiach. ( wierzę w to
2. Jaki poziom hormonozależności oznacza tak naprawdę PGR 7/8 oraz ER 6/8?
Zwykle widuję wyniki w procentach. Jak to przeliczam po mojemu to wychodzi 80/70 %.
Czy to wysoka hormonozależność? Lekarka twierdzi,że to bardzo poprawia moje szanse
3. zastanawia mnie jeszcze ilość wszystkich wyciętych węzłów chłonnych. Chirurg po operacji tłumaczył mi,że limfadektomia to wycięcie wszystkich węzłów pomiędzy jakimiś powięziami mięśni. Nie wspominał,żeby mi cokolwiek oszczędzał, ale teraz, po przeczytaniu historii Eweliny, chodzi mi po głowie parę pytań
a.) czy 12 węzlów to nie za mała liczba? Jest jakiś górny i dolny limit? Jakaś średnia?
b.) pięter nie mam opisanych, wiem tylko,że mam przerzut 4 mm w wartowniku
( bez przekroczenia torebki) - czyli to jak rozumiem I piętro
Po Limfadektomii znaleziono przerzut 0,8 cm tez bez przekroczenia torebki- w
szczycie pachy .Czyli jak rozumiem to jest III piętro?
c.) wiem,że i bez przerzutów do węzłów przerzuty odległe są jak najbardziej
możliwe. Myślałam jednak,że atak węzłów idzie jakoś tak z dołu do góry... A Tu
nie jest tak jednak.
Jest jakaś metoda w ogóle na badanie tych węzłów? USG nic nie wykazało a
przerzut 0,8 cm nie taki mały chyba, żeby go nie było widać. NIczego nie
można być pewnym jak widać.
4. W opisie badnia histopatologicznego napisano,że znaleziono zatory z komórek nowotworowych w naczyniach krwionośnych. Dokładnie brzmi to tak:
"[/i] rak inwazyjny perzwodowy sutka o największym wymiarze ok 2,3 cm ograniczony od miąższu sutka. Utkanie raka widoczne jest w obrebie powierzchni oznaczonej 3 nitkami. Mikroskopowa naciek snanowia płaty i grupy komórek nowotworowych z cechamii dużej atypii jądrowej. Obecność 11 mitoz / 10 dpw. W odległości 0,5 cm od guza obecne ognisko satelitarne o śr o,5 cm o podobnej morfologii. Komórki z cechami średniej atypii jadrowej 1 mitoza /10 dpw. I dalej
[b]na obodzie guza widoczne są przewody z cechamii DCIS. Obecne są naczynia z zatorami z komórek nowotworowych[b]
Pozostały miąższ sutka z cechami szkliwnienia i włóknienia podścieliska oraz częściowym zanikiem zrazików.
I tak naprawdę nie wiem gdzie te zatory. Czy one były w obrębia guza czy w ogóle w tkance sutka? Potem przy limfadektomii zażyczyłam sobie mastektomię radykalną. W wyciętej tkance nie było mowy o żadnym utkaniu raka.
Na USG naczynia krwionośne raka były niewielkie i tylko na 1 krańcu większego guzka. Po mojemu wychodzi więc,że zatory dotyczą naczyń guza...
Nie daje mi to jednak spokoju. Bo pojedyncze komórki które gdzieś tam wędrują, to już zgroza... ale jaka jest szansa,że to nie poszło tylarierą. Niby nie było opisu o jakiś masywnych zatorach, wszystko usunięte radykalnie. Czy to badziewie najpierw rozlewa się po piersi i jeśli nie było opisu,że zatory są obecne w pozostałej tkance piersi to mogę spać trochę spokojniej???
5. Żeby dostać się do badań o 2 tygodnie musiałam przesunąć chemię. Tak wiec wzięłam ją 6 tyg od limfadektomii z mastektomią a równo 8 tyg od pierwszej tumurektomii.
Lekarz powiedział,ze to jak najbardziej jest w czasie i ,że jest ok. Pytałam kilku, bo ważyłam zyski i straty. Wiadomo- chciałoby się na cito. Jak myślicie -zmieściłam się w limicie? Czy to,że wzięłam chemię 6 a nie 4 tyg po 2-giej operacji rzeczywiście nie wpływa drastycznie na efekt leczenia. Ja już sobie zaczęłam wyobrażać jak przez 2 tygodnie te potencjalne komórki nowotworowe urosły do dużych guzów i ,że chemia nic nie zdziała. Paranoja jakaś mnie ogarnęła
6. Co Ursynów nie zleca prawie badań poza RTG i mammografią. Sama zrobiłam USG dopochwowe, USG tarczycy z węzłami i USG jamy brzusznej. Wszytko ok, w tarczycy Torbiel 3 mm i niewielkie stłuszczenie watroby ( choc szczupła jestem
Czy coś jeszcze powinnam zrobić? Co ile powtarzać badania? Nie miałam zleconych markerów. Czy jest sens je teraz robić?
Czy po skończonych badaniach domagać się PET lub scyntygrafii?
To w zasadzie na tyle. Wygląda jakbym w jakąś paranoję wpadła. Tak naprawdę nie jest tak źle i od wzięcia chemii jestem spokojniejsza. Wyplułam co mnie dręczy/ dręczyło i teraz mam nadzieję iść tylko do przodu.
Pozdrawiwm i czekam na wasze opinie
Tati