Ok. Pisałaś w czerwcu, że dziadek wrócił z rehabilitacji i dalej walczono z drenem, przy czym lekarz powiedział, że nie będzie żadnego leczenia pooperacyjnego. Czy to był onkolog? Czy w ogóle była jakaś konsultacja onkologiczna?
Co działo się między czerwcem a lipcem - dziadkowi nagle zrobiło się coś na policzku, udał się do lekarza i usunięto mu zmianę, zrobiono histpat? Piszesz, że zrobiono PET - zlecił go onkolog? w jakim celu - poszukiwania ogniska pierwotnego? (w histpacie zmiany mamy dokładnie ten sam rodzaj raka [ca planoepitheliale keratoblasticum], jaki zdiagnozowano w płucu)
Cały czas leczenie prowadzi lekarz chirurg. Konsultacji onkologicznej nie było żadnej, jedynie przed operację usunięcia guza dziadek był po poradę u pary onkologów czy się poddać jej czy nie. Po operacji dziadek nie rozmawiał z żadnym onkologiem. Tylko chirurdzy się tym zajmowali. Jutro zabieram papiery (jak tylko dostanę wynik PET), wszystkie badania i idę na konsultację z onkologiem.
Skierowanie na ostatniego PETa otrzymaliśmy od chirurga szczękowego. A zaczęło się tak, że ok. tydzień przed wyjazdem do Głuchołaz zaczęła pojawiać się zmiana na policzku (wyczuwalna tylko przez dziadka). Dziadek kojarzył to z jakimiś innymi zdarzeniami, nie podejrzewając, że to może być guz. W Głuchołazach poinformował tamtejszego lekarza o problemie, ten zasugerował, że trzeba by zrobić zdjęcie panoramiczne (lecz tam nie mogli mu go zrobić) i przepisał metindol, mówiąc, że prawdopodobnie to jest od inhalacji (Berodualem).
Po powrocie do Wrocławia zmiana zaczęła stawała się coraz bardziej bolesna, lekarz chirurg ambulatoryjnie naciął zmianę, ewakuował białawą treść i założył sączek, który po 3 dniach został wyciągnięty. Przez pare dni było w porządku, aż znowu dziadek zaczął się w tym msc. czerwienić i zmiana znów zaczęła bardzo boleć. Lekarz chirurg, tym razem szczękowy postanowił, że nie ma co czekać i to wyciąć i dać do hist-patu. Wynikł przyszedł i otrzymaliśmy skierowanie na PETa, ale ciężko mi powiedzieć czy lekarze chcą szukać ogniska pierwotnego i w ogóle po co tego PETa robili. Bardzo ciężko cokolwiek się od nich dowiedzieć, odpowiadają strasznie omijająco co bardzo zawęża mi pole działania.
Tak czy siak, bez konsultacji z tym chirurgiem prowadzącym wybiorę się do onkologa po to by on się zajął całą chorobą dziadka (?)
krupniczek, Nie tylko na konsultacje ! Przede wszystkim musisz załatwić stała opiekę onkologa ! Konsultacja swoja drogą ale opieka onkologa musi być na stałe ! To jest rak a raka leczy onkolog .Czym szybciej tym lepiej !
Pozdrawiam i życzę duzo sił
Homer366, dziękuje za odpowiedź. Jedynie dziwi mnie, dlaczego chirurdzy, którzy "opiekują" się moim dziadkiem nie zasugerowali wizyt u onkologa.. Tak na prawdę to oni zdecydowali o tym czy dziadek się nadaje na leczenie pooperacyjne (wg. ich nie), a chyba powinien to ocenić specjalista, który zajmuje się tylko tą działką, czyli nowotworami.
Jutro lecę zarejestrować dziadka do onkologa, będę informować na bieżąco o postępach, oraz o wyniku PETa, który powinien być jutro.
Napiszę dodatkowo, że dziadek trzyma się na mój gust b.dobrze. To silny człowiek. Co prawda boli go zmiana na policzku, miewa duże duszności, nie jest w stanie zbyt wiele przejść na własnych nogach, ale mimo rzekomych przerzutów nie traci kilogramów, ma stały apetyt, humor mimo czarnych myśli często dopisuje, sam ugotuje sobie obiad, jedynie czasem uwiera go to ciało obce (balonik zabezpieczający dren przed wysunięciem się z klatki piersiowej). Chcemy wierzyć, a ja wierze, że rak w tych czasach + silna wolna życia nie musi się równać z wyrokiem śmierci.
Pozdrawiam wszystkich śledzących w swoim i dziadka imieniu
Rozpoznanie: Rak płuca prawego. Stan po lobektomii górnej z powodu ropniaka opłucnej (03/2012r.). Guz wargi górnej i policzka.
Problem kliniczny: Poszukiwanie ogniska pierowtnego.
Sposób wykonania badania:
18F-FDG w dawce 5 MBq na kilogram masy ciała. Akwizycję przeprowadzono po 60 minutach od podania 18F-FDG. Glikemia przy podaniu znacznika wynosiła 87 mg/dl.
Opis badania: Głowa: W porównaniu do badania z dnia 27/01/2012r. w obrębie skóry, tkanki podskórnej oraz mięśniowej poilczka prawego stwierdza się obszar zwiększonego metabolizmu glukozy o SUVmax = 11.3 i wymiarach 27x28 mm.
Szyja i klatka piersiowa: Od szczytu płuca do segmentu 3 włącznie - zmiany bliznowate o SUVmax = 6.5 - najprawdopodobniej przewlekły stan zapalny powstały na skutek działań jatrogennych.
W segmencie 10 płuca prawego guzek o SUVmax = 2.9.
Miernie wzmożony metabolizm FDG utrzymuje się we:
- wnęce prawego płuca (SUVmax= 3.5, poprzednio 3,3)
- obustronnie w węzłach przytchawiczych dolnych (SUVmax do 3.1, poprzednio 3,5)
Jama brzuszna i miednica: Prawidłowy obraz PET
Układ kostny: W żebrze 6 po stronie prawej obszar miernie zwiększonej utylizacji glukozy SUVmax = 2.8 z widoczną w LDCT szczeliną złamania. Ponadto zmiany zwyrodnieniowo przeciążeniowe w obrębie odcinak Th i L kręgosłupa.
Inne: W obrębie całego mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego lewego zwiększony
metabolizm FDG (SUVmax = 5.9) - zmiana czynnościowa. W prawej okolicy piersiowej obszar o SUVmax = 4.7- stan po paracentezie. W obrębie mięśnia pośladkowego większego prawego obszar o SUVmax = 2.6 - najprawdopodobniej o charakterze czynnościowym.
Wnioski:
Zmiana w obrębie policzka prawego i wargi górnej nosi znamiona procesu npl - konieczna weryfikacja. Możliwa obecność wznowy w obrębie blizny po lobektomii - konieczna weryfikacja.
Brak dynamiki zmian w węzłach chłonnych śródpiersia przemawia za ich łagodnym
charakterem. W pozostałych narządach i tkankach nie stwierdzono zaburzeń metabolizmu glukozy, które mogłyby sugerować proces npl.
Co to oznacza?
[ Dodano: 2012-07-10, 10:21 ]
Dodatkowe pytanie: czy ta możliwa wznowa w miejscu lobektomii to może być wynik operacji nieradykalnej (Infiltratio carcinomatosa trunci nervosi peribronchialis. ), a nie procesu rozrostowego?
W zasadzie to, co opisano we wnioskach - SUVmax zmiany w policzku zdecydowanie przemawia za charakterem nowotworowym (co zresztą zostało potwierdzone w histpacie), dodatkowo stwierdzono podwyższony SUVmax w bliźnie po lobektomii (6.5 to już wartość mogąca odpowiadać zmianom nowotworowym, niemniej tutaj zostało to opisane jako możliwe zmiany zapalne).
SUVmax we wnęce płuca prawego zwiększył się nieznacznie w porównaniu do badania ze stycznia, nie wydaje mi się by było to coś nowotworowego.
Czy w opisie badania była podana jakaś wartość progowa SUV?
krupniczek napisał/a:
czy ta możliwa wznowa w miejscu lobektomii to może być wynik operacji nieradykalnej (Infiltratio carcinomatosa trunci nervosi peribronchialis. ), a nie procesu rozrostowego?
Ale to, że operacja była nieradykalna, oznacza właśnie pozostawienie w linii cięcia "procesu rozrostowego" - czyli kom. nowotworowych.
Proces rozrostowy oznacza rozwijający się nowotwór złośliwy.
Byliśmy dzisiaj u chirurga szczękowego i w końcu u onkologa.
Chirurg zadecydował, że nie będą usuwać zmiany z policzka, jest zbyt rozległa, musieli by usunąć cytując "pół twarzy plus szczękę".
Onkolog powiedział, że skonsultuje się z chirurgami czy może udałoby się usunąć guz na tyle by dziadek mógł nosić protezę. Onkolog zaproponował chemię, ale jest ona jakimś wyjściem, ale nie koniecznym. Decyzję pozostawił dziadkowi. Sam osobiście powiedział mi, że na jego miejscu podjął by się tego, ale musi widzieć dużą "chęć" ze strony pacjęta. Inaczej nie ma to sensu. Póki co przepisał ketonal, tramal, dexamethason i polprazol. Mam nadzieje, że poczuje się lepiej po tych sterydach..
A chemia.. jeśli poskutkuje, może da mu kilka miesięcy życia więcej. Lekarz na moje otwarte pytanie, ile dziadkowi zostało, odpowiedział - kilka miesięcy, może nie dożyć końca roku, ale może to się stać nawet lada dzień.
Pozostało przygotowywać się na najgorsze. Czy tylko istnieje taki przepis na skuteczne przygotowanie się do odejścia najbliżej sercu osoby........
Od lipca już tyle się zminiło.. Otrzymaliśmy opiekę poliatywną, tzw. hospicjum domowe. To świetna sprawa, lekarze bardzo dbają o nas, dzierżawimy od nich za darmo koncentrator tlenu, pielęgniarka bywa u nas dwa razy w tygodniu, gdyby coś się działo możemy dzwonić do lekarza. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
Teraz mniej przyjemna sprawa. Dziadek jest po 2 chemiach, niestety zmiana na policzku nie zareagowała.. Byliśmy u onkologów w sprawie radioterapii. TK wykazało, że guz zaczyna się rozrastać w stronę oczodołu i zatoki szczękowej, co daje się niestety zobaczyć gołym okiem. Radioterapia odpada, bo zmiana jest owrzodziała, chemicy też nie chcą już męczyć dziadka, bo jak tłumaczyli znikoma część cytostatyków dociera do tej zmiany (przez jej bardzo nieszczęśliwe umiejscowienie) więc jest mała szansa na reakcję.
Plusem w całym nieszczęściu jest podobno to, że guz zaczyna krwawić od środka policzka jak i na zewnątrz, co podobno oznacza, że guz może się delikatnie rozpadać. Ma ograniczone pole działania i rozrastania przez umiejscowienie i w momencie gdy wykorzysta dostępne miejsce może delikatnie się rozpadać (co oczywiście nie jest równoznaczne z cofaniem się choroby)..
Otrzymujemy całą paletę leków.
Pabi-dexamethason 3 tabl dziennie
Amizepin 2x po pół tabletki
Metoclopramid 2 x dziennie
Plastry matrfien 75 mg co 3 dni
Instanyl w razie potrzeby
Sevredol 3x po pół tabletki
plus leki na przerost prostaty, nadciśnienie i lactulosa.
Dziadka niestety nawet po tych lekach p/bólowych bardzo boli.. w nocy nie może spać, poci się z bólu. Kiedyś usłyszałam, że nie ma silniejszego leku p/bólowego niż morina, można tylko zwiększać jej dawki, stąd moje pytanie (oczywiście skonsultuję to też z lekarzem z domowego hispicjum przy najbliższej wizycie lub przez telefon) czy są może jakieś inne leki, albo inne ich kombinacje, które dały by dziadkowi ulgę..
Zastanawiam się czy nieuciekać się również do ziołolecznictwa. We Wrocławiu ojcowie Bonifraci prowadzą aptekę z lekami ziołowymi, które zapisuje lekarz po wcześniejszym przejrzeniu historii choroby. Może warto spróbować, może ktoś coś słyszał..
Są leki działające silniej p/bólowo od morfiny.
Jednak nie chodzi tu zazwyczaj o siłę leku, a o wrażliwość pacjenta na daną substancję, bądź na podawaną dawkę.
Leczenie p/bólowe zawsze można zmodyfikować zwiększając dawkę bądź częstotliwość podawania dawki obecnej, jak również zmieniając substancję - np. na buprenorfinę, fentanyl, oksykodon.
Zresztą tata fentanylu już używa - w Matrifenie i Instanylu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum