Witam Was!
Od ponad niespełna dwóch tygodni borykamy się z diagnozą o nowotworze jaką dostała mama. Jak wiecie to szok i straszny czas dla całej rodziny. Dodatkowy problem jest taki, że mama póki co nie może podjąć leczenia ze względu na leczenie tych płuc pod innym katem. Ma założone dreny i być może czeka Ją talkowanie opłucnej, bo tam jest jakiś przesięk. mija czas i choć w dniu ogłoszenia diagnozy trzymała się nieźle to powoli chyba się poddaje a to z powodu jakiegoś mega ogromnego bólu z którym walczy. Dodam, że informacje mam niepełne, bo nasza rodzina to tylko ja i mój ojciec, z czego tato mieszka 100 km od szpitala i jeździ tam 3 razy w tygodniu a ja 450 km od szpitala i jestem tam 2-3 weekendy w miesiącu. Mama w szpitalach w Gorzowie i Szczecinie jest już od kwietnia. Od kilku dni jednak jestem załamana, bo kiedy rozmawiam z mamą przez telefon (choć z braku sił i tego bólu odbiera średnio raz dziennie telefon) ona płacze z wielkiego bólu jaki ja męczy. Ból pleców (miejsce wyprowadzenia tych drenów) i płuc i często jamy brzusznej (dodatkowo ma endoprotezę przewodów żółciowych) i ja już nie wiem co mam zrobić. Tato był już u lekarzy powiedzieć im jasno i wyraźnie, że żona cierpi a oni mówią, że coś tam dadzą ale to nie pomaga. Lekkie opioidy jak tramal to już od pół roku bierze i to na Nią nie działa. Ona już nawet twierdzi, że to siostry z premedytacja Jej leków nie dają, ale temu nie daję wiary. Nie zmienia to faktu, że ja tu uziemiona na drugim końcu Polski zaraz chyba zamartwię się na amen. Jak Jej pomóc w tym bólu. Ratujcie. W piątek znów do Niej jadę. (przepraszam za zbyt długi elaborat)
Dory, poprosimy o wyniki badań, o informacje jakie leki mama przyjmuje, o wszystko co jest związane z chorobą.
Wklejając wyniki, pamiętaj o usunięciu wszelkich danych osobowych.
Witam Was!
Przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej, ale w dniu napisania posta musiałam szybko jechać do szpitala w Szczecinie. Po kilku dniach mama zmarła. Może gdybym tu szybko trafiła to uzyskałabym od Was jakieś porady, choć mam wrażenie, że szpital Szczecin - Zdunowo stanął na wysokości zadania. Zdążyłam jeszcze pobyć z mamą kilka godzin, potem lekarze zaczęli dawać dolargan i mama już powoli pogrążała się w wizjach. Niestety nie były to różowe wizje, ale przynajmniej nie czuła tego powalającego, potężnego bólu.
Dziękuje za chęć pomocy i życzę wszystkim forumowiczom siły do walki, bo to najważniejsze.
...i dobrej opieki medycznej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum