W lipcu 2009 r. u mojej mamy zdiagnozowano niedrobnokomórkowy rak płuca prawego. Historia wygląda następująco:
- sierpień 2009 - wycięto 2 górne płaty płuca prawego - po operacji nastąpiła komplikacja w postaci ropnia (przez 2 m-c miała tzw. "okienko", które zostało zamknięte w styczniu 2010)
- maj 2010 - pojawił się przerzut na odcinek lędźwiowy kręgosłupa - odcinek została zalany cementem
- lipiec 2010 - ponowna operacja kręgosłupa z powodu ropnia
- 2011 - przerzut na prawy bark
- 2012 - przerzut na odcinek piersiowy kręgosłupa
- październik 2013 - przerzut do CUN
Oczywiście w międzyczasie były podawane przeróżne chemie (Navelbina + carboplatyna; alimta; taxol + carboplatyna) oraz stosowane były radioterapie.
Pytanie moje tyczy się ostatnich wydarzeń, a mianowicie:
po wykryciu przerzutów do CUN nastąpiła radioterapia (10 Gy w 5 frakcjach). Dwa tygodnie po radioterapii mama zaniemogła na nogi (tzn. przed naświetleniami był w pełni sprawna, co prawda poruszała się przy chodziku, ale poza tym była "samoobsługowa"). Po kolejnych dwóch tygodniach nie mogła już sama wstać z łóżka. Lekarze powiedzieli, że to efekt naświetlań. Sytuacja z każdym dniem pogarszała się, aż w końcu przez 2 dni nie mieliśmy z nią większego kontaktu. Wówczas lekarze kazali podać mannitol. Po tym doszły duże stany lękowe. Mama w nocy krzyczała, była b. niespokojna. Dostawała mannitol w sumie przez kilkanaście dni. Obecnie sytuacja z obrzękiem mózgu jest w miarę opanowana. Dajemy jej Pabi-Dexamethason 3 x po 2 tabl. Leży w łóżku, jest zacewnikowana, nie może sama nawet siedzieć. Nie może ruszać nogami, mimo, że ma w nich czucie. Prawa strona twarzy jest bezwładna (sparaliżowana). Zaznaczam, że przez cały ten czas mama przebywała w domu (szpitale jej nie chciały...).
Obecnie mama strasznie narzeka na bóle nóg. Niemal cały czas je masujemy, staramy się je jakoś ćwiczyć.
Moje pytanie - czy to efekt naświetlań? Czy to wszystko wróci do normy? Obecnie mamą zajmuje się jedynie lekarz rodzinny - onkolodzy kazali nam zadzwonić za miesiąc w kwestii ewentualnej dalszej chemii...
Nie za bardzo wiem jak mamie pomóc z tymi nóżkami. Jak jej ulżyć? Ogólnie ostatnie noce znowu ma niespokojne.... Nie za bardzo wiem co zrobić, żeby jej pomóc.
Może jestem dziwna, ale ja chcę ją leczyć... W końcu już blisko 5 lat wygrywamy walkę, więc nie mam zamiaru się poddawać! Pytanie tylko, czy takie objawy są typowe po naświetlaniach? I jak mam pomóc mamie?
Frezjo, nie wiem za wiele o przerzutach do OUN, natomiast sytuacja opisana przez Ciebie nasuwa mi myśl, że warto by było skonsultować to wszystko z lekarzem hospicyjnym. Pamiętam, że my tak zrobiliśmy jak Mama była jeszcze w trakcie naświetlań i chemii paliatywnej, to nam wszystkim bardzo dużo dało.
Jeżeli trzeba by było długo czekać na bezpłatną wizytę, to czasem Ci sami lekarze mają też praktykę prywatną. My w ten sposób bardzo szybko otrzymaliśmy niezastąpione wsparcie kompetentnego i troskliwego lekarza, który przyszedł do domu, miał czas, odpowiedział na wiele pytań.
Trzymam za Was kciuki.
Przerzuty nowotworowe do kości są niestety w większości przypadków liczne (u twojej mamy bark,odcinek piersiowy i lędźwiowy kręgosłupa) co jest objawem zaawansowanego procesu chorobowego.
Podobno radioterapia powinna pomóc i załagodzić ból ale na jej efekt trzeba poczekać (mojemu tacie powiedziano ,że dolegliwości bólowe powinny ustąpić całkowicie lub częściowo po około 4-5 tygodniach)
Niestety jemu radioterapia nie pomogła.
W medycynie jak w kinie wszystko może się zdarzyć.
Po radioterapi w okresie 2-3 dni mogą wystąpić zwiększone dolegliwośći bólowe.
Moim zdaniem warto skonsultować się z lekarzem hospicyjnym, którzy dobierze odpowiednią dawkę leków przeciwbólowych,aby Twoja mama nie musiała cierpieć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum