U mojej mamy lekarz zdiagnozował raka płuc. Dosłownie kilka dni temu. W tym czasie czekamy na winik bronchoskopii, który ma ustalić typ raka.
Mama o nim jeszcze nie wie. Myślę, że się domyśla, bo podobno wspominała lekarzowi już o chemioterapii.
Do tego lekarz ustalił, że rak ma przerzuty na krtań i węzły chłonne.
Już w tym momencie stwierdził, że możliwe leczenie to tylko chemioterapia.
Mama ma 61 lat. Przez ponad 40 lat paliła <sic!>.
Nigdy wcześniej nie chorowała na nic - niewiarygodne.
Do lekarza zgłosiła się, z powodu nieprzechodzącego kaszlu i opuchniętej twarzy z rana.
Wcześniej miała grypę, wszystkie badania dobre (krwi i RTG). Po grypie kłopoty z nadnerczami - opuchnięta twarz.
Lekarze ogólni ciągle twierdzili, że to powikłania po grypie i da się je wyleczyć.
Po dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu, serii badań i leków oraz upuszczonemy płynowi z opłucnej mama czuje się świetnie.
Jej stan jest zadziwiająco dobry.
Nie ma gorączki, nie ma żadnego rodzaju bólu, może swobodnie, głęboko oddychać, nie traci na wadze, a wręcz przeciwnie ma apatyt i nawet - dopóki nie wie o raku ma dobre samopoczucie!
Jak to wytłumaczyć, skoro lekarz stwierdził, że mama jest w tym momencie bardzo chorą osobą?
Dodam jeszcze, że po USG głownych narządów - serce, wątroba, nerki - nie stwierdzono w nich żadnych zmian.
Nie wiem co w tym momencie myśleć. Czy są jakieś szanse na wyleczenie? A może z punbktu widzenia lekarza jest już po "zawodach" i można tylko czekać.
Skoro chemioterapia (rozumiem, że w zależności od typu raka będą różne leki) to jak długo i jakie są po niej szanse.
Wyczytałem, że chemioterapia daje tylko czas, a nie szanse na wyzdrowienie. Czy to prawda?
Proszę o odpowiedzi, bo sam jestem naprawdę dobrej myśli.
Mam zamiar wprowadzić dla mamy dietę z dużą ilością nabiału i zbóż (czytałem, że to pomaga w leczeniu). Mama już przestała palić, a ja zamierzam do tego kupić rowerek, żeby mogła ćwiczyć fizycznie, bo to słyszałem również jest na dobre.
Witaj PT w naszym gronie , mam nadzieje ze to forum bardzo Ci sie przyda w przejściu przez ta paskudna chorobe,zawsze ktos cos podpowie i troche ulży
Widze że u Ciebie rownież lekarz przewlekły kaszel traktował jak chorobe przewlekła i uleczalną u mojej mamy było podobnie
Dobra prognoza jest zapewne to że twoja mama jest w dobrej kondycji i fizycznej i psychicznej a to na poczatek jest napewno wazne.
PT, u mojej babci jest podobnie - ogólnie czuje się dobrze, brzuch czysty, w zasadzie wszystko jest w porządku, a jednak rak płuca [na 90%, bo w pierwszym badaniu wycinka nic nie wyszło, jednak onkolog kazała zrobić kolejne]. Myślę, że taka dobra kondycja może być jedynie dobrym znakiem na całe przyszłe leczenie - jeśli nie ma objawów typu krwioplucie, zmęczenie, ogólne osłabienie, to tylko lepiej. Ja przynajmniej takiej myśli się trzymam :)
Pewnie co do samej chemioterapii, jej długości i rokowań będzie można coś powiedzieć dopiero w momencie wyniku histpatu wycinka. Ale bądź dobrej myśli i podtrzymuj dobre samopoczucie mamy! Najważniejsze, żeby się nie załamała i miała dużo siły do walki z chorobą.
Witaj PT
Żeby ostatecznie potwierdzić lub wykluczyć raka trzeba pobrać tkankę do badania histo-pat. Na podstawie jakich badań lekarz stwierdził przerzuty ?. Rak płuc nie koniecznie związany jest z krwiopluciem. Krwioplucie oznacza, że rak naciekł żyłę, która pękła i sącząc krew do płuc powoduje odkrztuszanie krwi. Moja mama ma raka płuc i zero krwioplucia.
Pozdrawiam
Lekarz stwierdził raka na podstawie RTG i USG gdzie podobno widać inny odcień na oskrzelach. Co do krtani to chyba podczas bronchoskopii i badania komputerowego.
PT,to bardzo dobrze,że Twoja mama tak dobrze się czuje.Tylko cieszyć się z tego!
Mój tata ma także nowotwór płuc,bardzo zaawansowany,ale jednocześnie ogólnie samopoczucie ma bardzo dobre.Także serce i inne narządy są obecnie bez zmian.
Miał krwioplucie,które teraz po naświetlaniach zniknęło.
Niestety w zaawansowanym nowotworze płuc jest tak,że niegdy nie wiadomo kiedy się pogorszy-czasem jest to nawet z godziny na godzinę.
Teraz musicie poczekać na dokładne wyniki badań.Życzę aby okazały się one jak najlepsze!!!
Pozdrawiam!
Dobre samopoczucie i i dużo siły bardzo się teraz Twojej Mamie przydadzą. Jeśli wiecie już że będzie chemioterapia to musisz wiedzieć, że bardzo ona osłabia organizm, bywają dni, że nie wstaje się z łóżka i nic nie je. Wiem bo moja mama jest już po chemii.
Chemioterapia czasami "tylko" daje czas, ale w przypadku dość wcześnie wykrytej choroby daje szansę na długie życie. A nawet to ile by tego czasu nie zabrać raczysku to i tak jest on bardzo cenny.
Twoje pozytywne nastawienie też jest bardzo potrzebne, bo wierz mi ale od tego też dużo zależy jakie będzie nastawienie Twojej Mamy. Musisz jej przekazać jak najwięcej pozytywnej energii i wspierać ją w walce z tą chorobą.
Pozdrawiam i życzę dużo sił do walki.
jeżeli możliwa jest już tylko chemioterapia, to znaczy, że na zabieg chirurgiczny jest po prostu za późno, ergo nie ma nadziei na wyleczenie. Taki jest sens wypowiedzi lekarza, że Twoja mama jest bardzo chorą osobą.
Chemia ma w takim wypadku spowolnić rozwój choroby
Przykro mi, ale takie są fakty.
Dobre samopoczucie nie jest niczym niezwykłym. Niestety, będzie gorzej.
U mamy zdiagnozowano typ drobnokomórkowy. Lekarz stwierdził, że leczy się go łątwo, ale ma częste tendencje do przerzucania. W tym momencie mama jest w trakcie przyjmowania pierwszej chemii. Dziś drugi dzień.
A co sądzicie o terapiach niekonwencjonalnych, np, Budwig, Gerson...
Czytają o nich widzę sens. Do tego nikt nigdy nie powiedział, że nie poskutkowały czy zaszkodziły. Oczywiście nie wierzę w magię i czary, w cuda też nie za bardzo, ale...
Dotychczasowe leczenie konwencjonalne tak naprawdę nie leczy, a raczej leczy skutki i objawy, a nie przyczyny. Nawet po chirurgicznym usunięciu tkanki nowotworowej wciąż istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że prędzej czy później się ona odtworzy.
Obydwie powyższe terapie, mają na celu wzmocnienie zdrowych komórek organizmu, napędzenie układu immulogicznego oraz zniszczenie komórek rakowych.
Jak powyżej billyb napisał, ja również zdaję sobie sprawę z tego, że aktualna chemioterapia ma na celu dać więcej czasu, ale nie leczyć.
Z drugiej strony najgorsze jest jak się patrzy, kiedy bliska osoba się męczy. Obydwie powyższe metody dają ponoć ogromy wzrost dobrego samopoczucia.
Rozumiem, że są zwolennicy jak i przeciwnicy metod niekonwencjonalnych, ale skoro 80 lat temu ogłoszono pierwsze na świecie lekarstwo na raka, które go leczy...
To ja chciałbym chyba spróbować.
Zdaję sobie też sprawę z tego, że jeśli nic nie pomaga, człowiek chwyta się każdej możliwośći. Tak czy inaczej najpierw zaczekam na efety pierwszego kursu chemii. Jeśli zauważę pogarszający się stan mamy spowodowany skutkami ubocznymi, będę starał się ją namówić na leczenie niekonwencjonalne.
Diagnoza rokuje bardzo źle.
Jeżeli myślisz o diecie wg. prof. Budwig, to nie ma żadnych przeciwskazań. Jednak radzę się spieszyć, bo rak drobnokomórkowy rozwija się błyskawicznie. Poza tym przy tej formie raka najlepsze efekty daje konwencjonalna chemioterapia, którą należy rozpocząć jak najszybciej.
PT ja tak sobie myślę, że sama nigdy nie odważyłabym się zasugerować lub namawiać nikogo z mojej rodziny i przyjaciół na leczenie metodą niekonwencjonalną- w spół leczenie pod okiem onkologa wydaje mi się ok. Myślę, że wg tych diet powinno się żyć od dzieciństwa a nie w wieku dorosłym podczas choroby przestawiać się na max higieniczny tryb życia, a no i jeszcze żyć na wyspie bez słonka i przemysłu Ja trzymam kciuki za Twą Mamę i przepraszam Cię, że mnie tak naszło.... Dbaj o Mamę, korzystaj z wiedzy książkowej, z wiedzy forum i... lekarzy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum