Komentarze nie związane bezośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Witam wszystkich,
jestem tu nowa, ponieważ Mama prosiła mnie o szukanie pomocy na forach. Nie orientuję się za dobrze, więc opiszę tyle, ile wiem.
Ok. 2 lat temu Mama miała guza na dwunastnicy, nie wiadomo do końca czy złośliwego, ale została operowana i oprócz bólów pooperacyjnych, zrostowych itp. było w miarę dobrze.
Niedawno (ok. 2 miesięcy temu) zaczęła skarżyć się na bóle w klatce piersiowej. Okazało się, że ma tam jakąś zmianę, próbowano leczyć ją antybiotykami, które tylko ją osłabiły. Było nawet podejrzenie, że to ciało obce, jednak wyszło z badań, że najprawdopodobniej jest to rak, niewykluczone, że przerzut po wcześniejszej chorobie. (Dodam, że Mama nigdy nie paliła papierosów, więc to nie od tego).
Ok. 1,5 tygodnia temu Mama przez parę dni miała nudności i zawroty, była słaba, wymiotowała, straciła apetyt. Udała się do lekarza rodzinnego, który nie rozpoznał, że miała wylew! Nawet 1 dzień poszła do pracy, nie wiedząc, że go miała... Dopiero po badaniach okazało się, że miała guza mózgu, który wylał. Teraz Mama leży w szpitalu z obrzękiem mózgu. Jest bardzo nerwowa, brakuje jej nadziei i ogólnie jest bardzo źle. Cały czas ją też dusi w klatce piersiowej. Nie wiemy, co dalej robić... Jakie metody stosować, do jakich specjalistów się zwracać? Miejsce i pieniądze nie grają roli, byleby z tego jakoś wyjść..
Pytajcie o szczegóły pomocne w diagnozach itp., nie znam ich, ale zapytam rodziców, to mi powiedzą i wówczas napiszę.
Bardzo proszę o pomoc i modlitwę. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
witam
mam 26 lat - moja mama-mamusia niestety ma przerzuty z wątroby do płuc
wiem co czujesz - ale wierze że bedzie dobrze - trzymam kciuki i pozdrawiam
ehhh... :( dzięki bardzo, również pozdrawiam
dodam, że moja Mama w tym roku kończy 47 lat. kiedyś miała też chorą tarczycę, więc los jej nie oszczędza...
zdobyłam wyniki badań, zamazuję dane i zaraz je umieszczę. będę po stokroć wdzięczna za ich analizę.
chora tarczyca to nic takiego, zeby od razu pisac ''los jej nie oszczedza'', naprawde. nawet rak tarczycy, w porownaniu do innych nowotworow zlosliwych, rokuje niezle.
Dzięki. Chciałabym wiedzieć oczywiście, jak jej pomóc, co z tym dalej robić, gdzie się zwracać. Wiem, że tego się nie operuje, więc co oprócz chemioterapii można zrobić?
Tyle osób pobrało pliki, a nikt nie potrafi pomóc jednak? :(
Mama w '98 miała zabieg strumektomiii. Błahostka w porównaniu z tym, co teraz.
Witaj agnieeszko. Bardzo mi przykro z powodu choroby Twojej mamy. Jest w tak młodym wieku, a tyle już przeszła i przechodzi obecnie, ech... . Agnieeszko piszesz, że czytamy zamieszczone przez Ciebie pliki, ale nie interpretujemy ich treści. Uważam, że powód jest jeden: za mało sprecyzowałaś pytania, są niezrozumiałe, trudno na nie odpowiedzieć. Pytaj wprost, tak od serca z pewnością otrzymasz wsparcie, zwłaszcza od opiekunki tego działu absenteeism. Moja rada jest taka: napisz do absenteeism na pw, przypomnij się, bywa tak, że niekiedy w natłoku tych wszystkich postów, niektóry umyka. Otrzymasz wsparcie i pomocne rady zobaczysz .
Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę Tobie i mamie dużo wytrwałości i nadziei.
Agnieszko, najprawdopodobniej jest to niezależny od poprzedniego (raka gruczołowego jelita grubego) rak płuca z zajęciem węzłów chłonnych wnęki i śródpiersia oraz ostatecznie mnogimi przerzutami do mózgu. To co przede wszystkim należałoby zrobić to WBRT (napromienianie/radioterapia mózgowia).
Dopiero po można by było ewentualnie wdrożyć chemioterapię.
Tak czy inaczej rokowanie niestety jest złe. Przeciętny czas przeżycia w takiej sytuacji (o ile zostanie zastosowana radioterapia) to ok. 5-6 miesięcy.
Bardzo mi przykro Kochanie, jesteś młodziutka i Twoja mama jest młoda - los winien być wobec Was łaskawszy.
Przytulam Cię mocno i jeśli poczujesz taką potrzebę - pytaj o wszystko.
o Boże... :( no nic, dziękuję bardzo za informacje i wsparcie... Wobec tego najpierw radioterapia, potem ewentualnie chemioterapia?
Z jednym raczyskiem "wygrała" poprzez operację, a teraz... Wiem, że takich zmian się nie operuje, ale czy naprawdę nie ma innych opcji leczenia?
los jest okrutny... nie mówić Jej lepiej tych "szczegółów", prawda? nie wiem w zasadzie, jak z Nią teraz rozmawiać...
Mama dziś ma ostatnią dawkę radioterapii i jutro chyba wypuszczają ją ze szpitala do domu... nie wiedzą, co dalej z nią robić. wczoraj miała kolejną biopsję, czekamy na wyniki. po niej jest trochę słaba, ale generalne czuje się w miarę dobrze. trzymajcie kciuki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum