1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak płuca z przerzutami odległymi.
Autor Wiadomość
Maciekkolo 


Dołączył: 22 Wrz 2015
Posty: 5

 #16  Wysłany: 2015-09-25, 00:49  


Bardzo dziękuje za wszystkie wpisy.

Wróciłem dziś do was na forum, aby opowiedzieć wam o mnie i moim podejściu do pewnego tematu gdy dowiedziałem się o chorobie ojca, w trakcie i i po jego śmierci. Otóż sprawa dotyczy leków przeciw bólowych!
Moi rodzice od lat mieszkali sami, ja za granicą oraz mój starszy brat daleko od nich w Polsce.
Wiedziałem od pierwszej chwili iż to na mnie spoczywa obowiązek opieki i czułem że to ten moment kiedy trzeba wypełnić swoja powinność wobec rodziców.
Po pierwszym telefonie od mamy iż tata trafił do szpitala z arytmią serca , natychmiast pojechałem do nich, po kilkudniowym pobycie ojca w szpitalu- rozpoznanie, rak. Wróciłem na 3 dni do pracy aby pozamykać wszystkie sprawy aby nie mieć nic na głowie tylko w pełni zająć się ojcem. I wtedy zaczęły się pojawiać w mojej głowie setki pytań. Ale wiedziałem że jednym z najważniejszych problemów z jakim przyjdzie mi się zmierzyć , to ból ojca związany z chorobą.
Większość ludzi w rozmowach rozmawiało ze mną o raku przez pryzmat bólu i opowiadało o nim. Gdzieś podświadomie w mojej głowie powstała "specjalna komórka" do walki z bólem. Pierwszym i ostatnim lekiem jakim ojciec otrzymał był Durogesic (plaster 25) a w razie czego miałem się wspomagać Tramalem w tabletkach,potem w płynie. Byłem przekonany iż jako osoba będąca jako jedyna 24 godziny na dobę z ojcem będę wiedział najlepiej kiedy mogę mu " coś" dołożyć w razie potrzeby, mam na myśli np. nagłego bólu. Zawsze pytałem ojca a następnie konsultowałem się z lekarzem z opieki paliatywnej. Podawałem mu te dodatkowe leki sam bardzo rzadko, być może trzy razy do jego ostatniej nocy w domu.
Cały czas byłem spokojny, rozważny i odpowiedzialny, ale przyszła ostatnia noc.
Wtedy nie wiedziałem, nie byłem świadom w jak ciężkim stanie był już mój ojciec, była około 3 w nocy gdy zacząłem sie zastanawiać nad podaniem ojcu Tramalu w płynie, miałem z nim już w tedy utrudniony kontakt, polegałem na swoim "doświadczeniu"(tak mi sie wtedy wydawało), ale im bardziej wydawało mi się że go boli i że powinienem mu podać ten lek, to jednocześnie wchodząc do kuchni wychodziłem z niej bez leku. Wtedy się pogubiłem i strasznie bałem, miałem ogromne wątpliwości. Trzy razy nalałem lek i tyleż samo razy go wylałem. Do 6 rano byłem w kuchni wiele razy. Patrzyłem na ojca i coś mi mówiło podaj a jednocześnie strasznie się tego bałem i coś nie pozwalało mi tego zrobić.
Podałem mu dwie pompki Tramalu około 6.15, wtedy również obudziła się moja mama. Ojciec zasnął i ja też. Obudziła mnie mama około 10. Niedługo potem przyszła pani pielęgniarka z hospicjum i po konsultacji telefonicznej z lekarzem przetransportowaliśmy ojca do szpitala. Lekarz w szpitalu który przyjmował ojca w szpitalu najpierw raczej badał mój stan psychiczny, i gdy stwierdził iż jestem w pełni świadomy choroby i stanu ojca zmienił ton rozmowy lekarskiej na ludzki, i wtedy po dłuższej wymianie szczerych zdań, przyjął ojca na oddział na podstawie EKG.
O 12.30 tata był na łóżku w szpitalu pod wspaniałą opieką. Ze mnie zszedł strach i się uspokoiłem i znów mogłem działać. Wiedziałem po "prawdziwej" rozmowie że ojciec ma już tylko kilka godzin, zawiadomiłem wszystkich najbliższych. Ojciec zmarł wśród najbliższych o 18.
Choć wiem że zrobiłem wszystko jak należy pod każdym względem to niestety nie moge sobie poradzić z tym że podałem mu tych parę kropel Tramalu. Męczy mnie to niesamowicie, rozmawiałem o tym z mamą ale chyba ona nie do końca mnie zrozumiała.

Chciałem tylko napisać wszystkim którzy uważają tak jak ja na początku choroby ojca że to tylko leki przeciw bólowe i podam, bo go boli, bo wiem najlepiej, bo nie ma lekarza itd.
Wtedy w nocy zrozumiałem z jak wielką odpowiedzialnością mam do czynienia, z odpowiedzialnością której nigdy nie rozumiałem, jak ważne jest ludzkie życie i praca lekarzy, pielęgniarek, jak wielką odpowiedzialność biorą na siebie, za nas zwykłych ludzi.
Jaka to była piękna chwila gdy ojciec umierał wśród najbliższych. Byłem dumny z ojca i rodziny że w takiej sytuacji odstawili na bok swoje rodzinne waśnie i kłótnie. Byłem dumny z siebie że doprowadziłem do takiego momentu że miłość było czuć w powitrzu,że inni chorzy na sali i ich rodziny byli jakby z nami, to było coś nieprawdopodobnego, czego nikt cie w życiu nie nauczy i nie przygotuje.
Ale w życiu nie ma nic za darmo, płace teraz za to cenę, te kilka kropel Tramalu nie dają mi spokoju, nie mogę sobie tego wybaczyć. Wziąłem na siebie odpowiedzialność za życie ojca, a jeżeli to przeze mnie umarł?

Przestrzegam wszystkich którzy chcą się bawić w lekarzy. Nie macie pojęcia jak niewyobrażalnie wielką odpowiedzialność bierzecie na siebie.
Ja ją wziąłem.
 
Danita 


Dołączyła: 21 Sie 2014
Posty: 166
Skąd: Lubelskie
Pomogła: 19 razy

 #17  Wysłany: 2015-09-25, 08:19  


Maćku przyjmij wyrazy współczucia z powodu śmierci Taty ::rose::

Dziękuję Ci bardzo za piękny wpis, uświadomiłeś mi jak wielką odpowiedzialność bierzemy na siebie ;bawiąc ; się w lekarza, podając leki dostępne bez recepty. Chcemy pomóc nie zdając sabie nawet sprawy że możemy zaszkodzić.
Zgadzam się z Tobą zawód lekarza i pielęgniarki to wielka odpowiedzialność.
Maćku jesteś bardzo konkretną i odpowiedzialną osobą, nie możesz się zadręczać że nie podałeś Tacie więcej środka przeciw bólowego. Postąpiłeś zgodnie z intuicją, często jest tak ze intuicja podpowiada nam jak postąpić , a jak zrobimy odwrotnie to okazuje się ze zrobiliśmy żle.

Jesteś wspaniałym człowiekiem, ojciec napewno był dumny z Ciebie.
Pozdrawiam i życzę spokoju.
_________________
Danita
 
gosiat 


Dołączyła: 12 Gru 2014
Posty: 161
Pomogła: 17 razy

 #18  Wysłany: 2015-09-25, 08:26  


Maciek nie możesz zadręczać się w ten sposób, czasu nie cofniesz. Prawdopodobnie tak samo byś się zadręczał jakbyś tacie nie dał tego leku, bo może cierpiał niepotrzebnie itp.
Ja wiem, jak ciężko jest podejmować takie decyzje ... sami mierzyliśmy się z tym 9 miesięcy temu ... i tak naprawdę czy dałeś ten lek czy nie, to w tym że tato odszedł nic nie zmieniło. Choroba była tak zaawansowana, że krzywdy nie zrobiłeś.
Zachowałeś się za to bardzo dojrzale, odpowiedzialnie ... towarzyszyłeś Tacie w ostatnich chwilach życia i zapewne był dumny z Ciebie.
Z czasem zaczniesz to wszystko inaczej postrzegać. Trzyma się.
_________________
Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
 
Karina Święch 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Lut 2015
Posty: 334
Skąd: Kraków
Pomogła: 83 razy

 #19  Wysłany: 2015-09-25, 09:59  


Macku przyjmij najszczersze wyrazy współczucia ::rose:: Gdy odchodzą ukochane osoby targają nami straszne emocje i w głowie kłębi się miliony pytań. Czy postapilismy właściwie? Czy zrobiliśmy wszystko? Czy niczego nie zaniedbalismy? Ja do tej pory o tym rozmyślam choć minęło już kilka miesięcy od śmierci mojego taty . Na tym etapie choroby podstawą jest złagodzenie objawów choroby (ból, duszności, odleżyny, itd.) Wszelkimi możliwymi sposobami. Nie zadręczaj się więc tą sprawą bo nie zrobiłeś niczego zlego, wręcz przeciwnie. Tato odszedł w komfortowych warunkach otoczony rodziną i i nie cierpiący to najważniejsze. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i jeszcze raz wyrazy współczucia.
_________________
Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
 
Maciekkolo 


Dołączył: 22 Wrz 2015
Posty: 5

 #20  Wysłany: 2016-01-02, 18:09  


Witajcie Przyjaciele, obiecałem że wrócę i jestem.

Mineło trzy miesiące od śmierci mojego ojca. Wróciłem aby opowiedzieć wam o przemyśleniach związanych z czasem choroby ojca, o tym co i jak robiłem, jak wykorzystałem czas w tamtym okresie, czy dobrze czy żle. I wiecie co wam powiem? Uważam że żle!

Właśnie dlatego wróciłem do was aby powiedzieć wam o czymś co chodzi mi po głowie od dłuższego czasu.

Kochani, wszyscy którzy jako rodzina chorego borykamy się z rzeczywistością polskiej medycyny, wiemya raczej nie wiemy jak i co należy robić w przypadku choroby najbliższej nam osoby. Najczęściej trafiamy do lekarza który kieruje nas dalej, ten następny dalej i itd. Znajomi , sąsiedzi i dalsza rodzina próbuje nam pomóc a my chłoniemy nowe informacje i się gubimy. Polegamy na innych marnując czas.

I właśnie o czas mi chodzi. Ja swój czas z marnowałem niesamowicie jeśli chodzi o oczekiwania na badania i wizyty, czas ten mogłem wykorzystać zdecydowanie lepiej i efektywniej.
Ale do rzeczy!

Wpadłem na pomysł aby stworzyć strukturę osób które przechodziły przez całą machinę leczniczą i mogą powiedzieć że są "Profesjonalistami" jak postępować aby nie marnować czasu. Gdyby udało się zebrać ludzi którzy stworzyliby grupy wsparcia, ale nie takie internetowe ale takie "żywe" które to grupy zrzeszałyby ludzi np. danego powiatu, znające realia danego terenu, a do tego w tych grupach byłyby osoby "profesjonaliści" z danego przypadku np. jak w moim przypadku Rak płuc,

To moglibyśmy pomagać tym zagubionym rodzinom, którzy czasami jak ja, mają pierwszy raz do czynienia z rakiem.

Ja osobiście mieszkam w mieście 30 tyś, oddalonym od Poznańskiego Centrum onkologicznego o 130 km. Posiadam wiedzę co i jak, gdzie uderzać, posiadam wiedzę, na pewno dla nie jednych nieosiągalną na początku choroby kogoś z rodziny.

Taki Powiatowy Wolontariat,z rodziną i chorym pojechać, pokazać, wytłumaczyć, zadzwonić. Działać żeby ta rodzina miała wsparcie jakiego ja nie miałem.
Mogłoby to działać w porozumieniu z lekarzami lub hospicjami domowymi(u mnie to jeden lekarz na powiat),

My, Profesjonaliści jesteśmy w każdym miejscu w Polsce, możemy dotrzeć do każdego zakątka i każdego chorego, a jeżeli nawet nie będzie Profesjonalisty w danej grupie, to przecież możemy zawsze skorzystać z rady innych Profesjonalistów.
A wiecie co powinno nas motywować do działania? To że niestety Będzie nas Profesjonalistów Ciągle Przybywać.

Więc wykorzystajmy to, zaoszczędzimy czas tym którzy nie wiedzą że go tracą.

Pozdrawiam Maciek :)
 
Iskierka2873 


Dołączyła: 15 Maj 2013
Posty: 42
Skąd: Lodz
Pomogła: 6 razy

 #21  Wysłany: 2016-01-02, 21:29  


Hej Maciek,

Ja uwazam, ze to bardzo dobry pomysl. Ja jestem z Lodzi i tutaj moglabym podzielic sie swoim doswiadczeniem z innymi chorymi, jak tylko pozwoliby mi czas,
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group