Zaczęło się w listopadzie, najpierw trudności ze świeżym chlebem...i tak dalej.
Operator zdecydował się na zabieg, chociaż naciek był bardzo wysoko. Okoliczne narządy wolne, USG nie wykazało niczego niepokojącego, reszta badań też w normie. Kuba zniósł operację bardzo dobrze. Dzisiaj "spacerował" z całą aparaturą i nie skarżył się zanadto. Jest na morfinie - to inna rzecz.
Schudł stosunkowo niewiele od listopada: 10 kilogramów.
Moja prośba o prawdziwą odpowiedź: Jakie są szanse? Dlaczego on się tak niezwykle dobrze czuje? Kiedy nastąpi załamanie?
Operator powiedział: "Jeżeli przeżyje, ma duże szanse". Od kiedy można liczyć, że przeżył? Gdzie ma kres określenie: "śmiertelność okołooperacyjna'?
_________________ Bardzo pragnę, żeby to nie była prawda.
Najpierw dokładnie przeczytałam, co piszą inni na ten sam bolesny temat. Nie mam żadnych nowości: G2, 20 cm od linii siekaczy, płaskonabłonkowy. Wyniki hist.pat. po operacji będą za jakiś czas.
Ten CZAS ma dla mnie znaczenie. Jak to wygląda w praktyce? Dzisiaj Kuba był, jak nowy; ile to potrwa?
Był operowany w "Koperniku", przez profesora Kozaka, asystował doktor Kaczmarski.
Kuba należy do tych, którzy żądają prawdy, co ja mam mu powiedzieć? Przed operacją oglądaliśmy razem film na youtube - "operacja raka przełyku". Ale przecież każdy z nas tak naprawdę wierzy, że jest nieśmiertelny, prawda?
Właściwie, tak naprawdę, to chciałabym jakiegoś wsparcia, bo znam wyrok i wiem mniej więcej, kiedy kat przystąpi do dzieła.
dziękuję Ci za odpowiedź.
_________________ Bardzo pragnę, żeby to nie była prawda.
Nie mam żadnych nowości: G2, 20 cm od linii siekaczy, płaskonabłonkowy. Wyniki hist.pat. po operacji będą za jakiś czas.
Jeśli potrzebujesz merytorycznych informacji, to nam nie są potrzebne żadne "nowości", a po prostu wyniki badań pacjenta: TK klatki piersiowej, USG jamy brzusznej, może kartę wypisową ze szpitala po zabiegu operacyjnym?
Dużo wniesie też wynik histpat po zabiegu.
Jeśli chodzi o wsparcie, to bardzo polecam dział Psychoonkologii: http://www.forum-onkologi...orowej-vf21.htm , tam z pewnością znajdziesz dużo ciepła i pozytywnych myśli ze strony Forumowiczów.
To, że pacjent czuje się dobrze, to świetnie - trzeba się tym cieszyć, a nie zastanawiać kiedy będzie gorzej, bo przecież wcale gorzej być nie musi.
Śmiertelność okołooperacyjna to formalnie liczy się do miesiąca od operacji. Po każdej obciążającej operacji chory powinien się ruszać, ale nie powinien się męczyć nawet trochę, bo może wystąpić stan zapalny. To trzeba mu uświadomić bo facet w tym wieku będzie chciał jak najszybciej udowodnić sobie że jest ok. Jest młody, nie ma chorób towarzyszących, bezpośrednio po operacji nie było powikłań, rusza się, to powinno być ok. Pozdrowienia
Właściwie, tak naprawdę, to chciałabym jakiegoś wsparcia, bo znam wyrok i wiem mniej więcej, kiedy kat przystąpi do dzieła.
Mandro 2, nie można tak myśleć. Organizm ludzki jest ogromną zagadką. Mój mąż, zachorował na raka trzustki. Jeden z najbardziej złośliwych nowotworów. Guz nieoperacyjny. Miał przerzuty do wątroby i śledziony. Lekarze dawali do 6 m-cy życia. Mija 19 miesięcy od operacji, zniknął guz na trzustce, zniknęły zmiany na wątrobie i śledzionie. Mąż jest zaleczony, czuje się dobrze. Przeszedł bardzo ciężkie leczenie, półtoraroczną chemioterapię. Teraz przyjmuje chemię podtrzymującą. Moim zadaniem było wzmacnianie męża /stracił 23 kg/, odpowiednia dieta, dobry psychoonkolog/niestety, męża dopadła depresja/. Nam się udało, dlaczego więc Wam ma się nie udać. Radzę, nie czytaj statystyk, nie słuchajcie za dużo lekarzy - oni lubią straszyć. Weźcie sprawy w swoje ręce.
Powodzenia.
Kuba czuje się jak nowy? To świetnie! I tego należy się trzymać, a nie wyczekiwać i wypatrywać kiedy mu się pogorszy. Bo jak napisała Absenteeism wcale nie musi mu się pogorszyć.
Nie podajesz żadnych wyników badań, opisów TK, USG, prześwietlenia, morfologii itd, Które z całą pewnością by rzuciły więcej światła na sytuację, bo na razie to każesz nam stawiać diagnozę, pokazując pacjenta w piwnicy, przy zapalonej zapałce.
Proszę też żebyś tak łatwo wyrokami nie szafowała, bo się jeszcze zdziwisz. Gadzina ma to do siebie, że potrafi zaskakiwać, a jeszcze bardziej zaskakują pacjenci. Małżowinek Grażki jest tego przykładem, a takich przykładów jest o wiele więcej i zadziwiają nawet samych lekarzy.
Dziękuję Wam wszystkim. Oczywiście, że mam nadzieję; nadzieja umiera ostatnia.
Kuba dzisiaj spacerował, żartował, opowiadał, że bardzo podoba mu się morfina, bo po niej ma fajne sny, którymi w dodatku może sterować.
Jutro ma zamiar się kąpać. Trzeba będzie ogarnąć te wszystkie rurki, które z Niego wystają. I ten stojak. Nie chcę myśleć o tym, co powie, kiedy zobaczy w lustrze wenflony do żyły głównej przyszyte na piersi.
Mam nadzieję, że powie: "O, kmać".
Kiedy będę miała czarno na białym wyniki - podam je. Ale przecież ja wiem, że to niczego nie zmieni. Wiem, że nijak nikt nie może pomóc na odległość.
Wasze Forum jest nie do przecenienia. Każdemu w sytuacji ekstremalnej potrzebne jest co innego. Każdemu potrzebne jest ciepło i niepitolenie bez sensu. A może właśnie pitolenie?
Jestem zmęczona, ale nie poddamy się bez walki.
Jeżeli przeżyje miesiąc, ma szanse na dalsze (dziękuję za tę odpowiedź, jestem w szoku i nie umiem jeszcze szukać źródeł).
Tak, On sądzi, że jest po sprawie i czeka, aż w końcu głupie lekarze Go wypiszą, żeby mógł robić to, co dotychczas. Muszę Go jakoś ogarnąć. " Tak, tak, jestem po operacji, wycięli mi przełyk, podciągnęli żołądek i jest oki". Jak bym to słyszała.
Teoretycznie On wie, że życie człowieka dzieli się często na "before and after". Że często trzeba życie przeorganizować. Zapomnieć o dawnych nawykach.
"Wolę miesiąc życia po swojemu, niż lata w ciepłych kapciach przed telewizorem". Ale przecież JA wiem, że muszę Go przed takim myśleniem ochronić.
Dzięki, Adminie i Wam Wszystkim. Myślę, że dość czytelnie, o tyle, jak to możliwe, przedstawiłam mój problem. Muszę i CHCĘ Mu pomóc, ale mam bełkot w głowie.
[ Dodano: 2012-03-23, 05:36 ]
absenteeism napisał/a:
Jeśli chodzi o wsparcie, to bardzo polecam dział Psychoonkologii: http://www.forum-onkologi...orowej-vf21.htm , tam z pewnością znajdziesz dużo ciepła i pozytywnych myśli ze strony Forumowiczów.
Odesłałaś mnie do diabła, a ja chcę walczyć. Czyżby kolejne forum towarzystwa wzajemnej adoracji?
_________________ Bardzo pragnę, żeby to nie była prawda.
Odesłałaś mnie do diabła, a ja chcę walczyć. Czyżby kolejne forum towarzystwa wzajemnej adoracji?
Jeśli pisząc "do diabła" masz na myśli miejsce, które jest dla naszych Forumowiczów być może jedynym miejscem, w którym mogą opisać co czują, zwierzyć się, w którym mogą oczekiwać zrozumienia i wsparcia zawsze, kiedy tego potrzebują, to cóż - mam nadzieję, że oni tego nie przeczytają, bo chyba nie będzie im miło.
Czy chirurg operujący wie o tej kąpieli? Ostatecznie to jego ciężką pracę chory ma zamiar sp....
Może być wytarty nawilżanymi chusteczkami do pielęgnacji niemowląt (wersja oszczędnościowa) lub peeling chusteczkami nawilżanymi do peelingu (wersja lux, trzeba kilka opakowań). Pozdrowienia
Odesłałaś mnie do diabła, a ja chcę walczyć. Czyżby kolejne forum towarzystwa wzajemnej adoracji?
To nie żadne forum wzajemnej adoracji , tata zmarł 2 miesiące temu i to forum było dla mnie nieocenione w walce z chorobą , bardzo mi tutaj wszyscy pomogli , wiedziałam że jak tylko napiszę to zaraz otrzymam odpwiedz, teraz nie mam co pisać- taty już z nami nie ma , ale nie potrafię otwierając laptopa nie zajrzeć tutaj ,
mnie osobiście zabolały twoje słowa - myślę że że jeszcze docenisz obecność tego forum ....
Mandro 2, bardzo dobrze Ciebie rozumiem. Kiedy mój mąż zachorował, wiedziałam, że aby pokonać potwora, trzeba szybko nauczyć się jak to zrobić. Szukałam wiedzy wszędzie, również na forach. Szukałam pomocy dla mojego męża, chciałam Go uratować. Na forach dominuje śmierć, to przeraża. Szkoda, że tak mało jest ludzi, którzy pisaliby o szczęśliwym przebiegu choroby, krok po kroku jak do tego doszło. Ja tego nie znalazłam i dlatego rozpoczęłam poszukiwania w innych miejscach, omijałam fora, one mnie "dołowały". Wróciłam tu z przesłaniem, mąż jest zaleczony. Wybrałam dla niego indywidualną ścieżkę leczenia, czasami na przekór lekarzom. Intuicja mi podpowiadała co mam robić, kogo zaangażować do pomocy, jakich wybrać lekarzy i doradców. Zebrałam całkiem sporą grupę ludzi. Niesamowicie zaangażowanych. Oni, tak jak ja chcieli udowodnić, że potwora można poskromić. Wiem, że potwór zawsze ma ogromną chęć się odnowić ale my do tego nie dopuścimy, i już. Nie obrażając nikogo z doświadczenia wiem, że chory potrzebuje indywidualnego podejścia. Wizyta /mężowi wystarczyły dwa spotkania/ u doświadczonego psychonkologa jest wręcz konieczna. I żadne tam grupowe spotkanie ze szpitalnym psychoonkologiem. To jest farsa. Nie rezygnować w żadnym wypadku z leczenia onkologicznego ale jednocześnie należy szukać metod na przywrócenie sił, żeby tak ciężkie leczenie chory przetrwał. Muszą iść w parze kondycja fizyczna i psychiczna. Ja też byłam w szoku, dostałam od lekarza leki, żeby jakoś funkcjonować. I znalazłam gabinet medyczno- psychologiczny, i tam oboje z mężem usłyszeliśmy, że uda nam się. Życzę wszystkim szczęścia w poszukiwaniach własnej drogi do uzyskania właściwej pomocy. Pozdrawiam
TK:
Stan po rekonstrukcji przełyku. Na pograniczu części szyjnej i piersiowej cechy wznowy miejscowej - pogrubienie ścian zespolenia z naciekiem przylegających tkanek miękkich po stronie prawej.
Poza tym w śródpiersiu widoczne są powiększone węzły chłonne -:
- przytchawicze po stronie prawej o śr. do 22 mm, po stronie lewej o śr. do 12 mm
- oskrzelowo-płucne lewej o śr. do 13 mm
- podostrogowe o śr. do 24 mm
W segmencie 3 płuca prawego na obwodzie kilka guzków o średnicy do 5 mm (progresja zmian w porównaniu z badaniem z dn. 22.04.13.)
Poza tym w płacie środkowym płuca prawego widoczne są obszary zmniejszonej przejrzystości miąższu płucnego oraz w segmencie 5 zmiany guzkowe o śr. 7 mm, które nie były widoczne w badaniu poprzednim.
Obraz opisywanych wyżej zmian w płucu prawym sugeruje meta.
Płuco lewe bez zmian ogniskowych.
Wiem, co to znaczy. Ale nie wiem, jak mamy zorganizować życie. Proszę, powiedzcie, z Waszych doświadczeń, ile jest czasu na zamknięcie spraw?
Już się nie buntuję. Chcę tylko wiedzieć, jak wszystko zorganizować.
_________________ Bardzo pragnę, żeby to nie była prawda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum