O mój Boże ciarki mi po plecach przechodzą po przeczytaniu tego postu. Tak boję się o dalszy przebieg choroby taty mojego męża. Współczuje i zgadzam się to wszystko takie okrutne i niesprawiedliwe :(((
Obawiam się, że i z moim tatą będzie podobnie - już nie wstaje, prawie cały czas śpi, ma naklejane plastry przeciwbólowe. Czeka na radioterapię, ale obawiam się, że nie doczeka :( Od pierwszych objawów (kłopoty z przełykaniem) minęły raptem dwa miesiące :(
Od ostatniego mojego postu minęły 4 miesiące. Przez ten czas tato otrzymał trzy dodatkowe chemie (w sumie 6) chociaż ostatniej nie wytrzymał do końca. Skończył chemioterapię pod koniec listopada i od tamtej pory czuł się jako tako, raz lepiej raz gorzej ale generalnie mógł jeść, przełykał bez większych problemów a bóle uśmierzały plastry i tabletki przeciwbólowe. Zrobiono również wtedy tomografię i okazało się niestety że choroba postępuje, są przerzuty do kości i zmiany w płucach. Zdecydowaliśmy się na radioterapię (kręgosłup), tato został zakwalifikowany i w poniedziałek miał iść pierwszy raz. Czuł się jednak bardzo słabo, opadł z sił, słaniał się po ścianach. We wtorek czyli wczoraj wieczorem była pielęgniarka zbadała go i kazała poczekać do rana jak przyjdzie lekarz. Niestety tuż po jej wyjściu tato miał atak padaczki, z utrata przytomności. Trafił do szpitala na neurologię ze stwierdzeniem licznych przerzutów do mózgu i obrzęku mózgu...
Jesteśmy z mamą w szoku gdyż raptem tydzień temu, na Święta był w całkiem niezłej formie....
Przytomność odzyskał niebawem po ataku. Mamy z nim kontakt, nawet wstaje z łóżka ale jest taki otumaniony, jakby nasze słowa z oporem do niego trafiały. Jest bardzo pobudzony i zły na nas i cały świat...wszystko go drażni. Generalnie ma ciężki charakter, nie zaakceptował tego że jest chory, cały czas to wypiera. Tylko krzyczy albo zamyka się w pokoju i nie wychodzi. Nie potrafimy do niego dotrzeć. Myślałyśmy z mamą o psychologu ale powiedział ze wygoni go z domu. Jedynie przyjmuje lekarza i pielęgniarkę z hospicjum ale i im mówi że nie wie co mu jest. Cały czas nie chce przyjąć do wiadomości istnienia tej choroby.
Teraz w szpitalu jest podwójnie pobudzony. Nie wiem jak to będzie. Mam kołowrotek w głowie. Pielęgniarka mówi żebyśmy były przygotowane na najgorsze i pyta co planujemy a ja nie wiem co robić. Jak planować opiekę nad tatą? Nie mogę być cały czas z mamą (mam 2 dzieci) a ona sama sobie przecież nie poradzi żeby chociażby go przekręcić jak już nie będzie mógł wstać. Może ktoś z Was poradziłby mi jak to najlepiej zorganizować. Jak się przygotować na tą ciężką walkę. Myślimy może o zatrudnieniu pielęgniarki na kilka godzin dziennie aby ktoś zawsze z mamą był ale czy to się praktykuje?
Będę wdzięczna za sugestie.
Czy takie przerzuty do mózgu to już wyrok? Czy faktycznie teraz to już może być chwila przy takim zaawansowaniu choroby?
Cały czas pytam siebie czy może mogłam coś jeszcze dla niego zrobić. Może czegoś z mamą nie dopilnowałyśmy, przeoczyłyśmy...... Oj tak mi ciężko..........
Może ktoś z Was poradziłby mi jak to najlepiej zorganizować. Jak się przygotować na tą ciężką walkę. Myślimy może o zatrudnieniu pielęgniarki na kilka godzin dziennie aby ktoś zawsze z mamą był ale czy to się praktykuje?
Będę wdzięczna za sugestie
Gosiu
nie wiem gdzie mieszkasz, ale poszukaj w swoim miejscu zamieszkania pielęgniarek, które świadczą taką opiekę na chorymi w domu, myślę że to w ramach ubezpiecznia NFZ.
Mamie napewno będzie lżej, a Ty się będziesz też mniej martwiła ( jeśli można tak powiedzieć, w Waszej sytuacji)
Cóż mogłyście przeoczyć, naprawdę nie ma sensu obarczać się winą w tej i tak ciężkiej sytuacji.
Jeżeli pomoc pielęgniarki nie wystarczy i mama nie da rady sama, trzeba by było pomyśleć o hospicjum. Wiem dla niektórych to brzmi niewiarygodnie, ale jeżeli samemu nie można zapewnić opieki choremu w domu albo taka opieka jest ponad siły, najlepszą opiekę uzyka tata tam.
Dużo sił dla Was
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź i poradę.
Minął kolejny dzień w szpitalu (jesteśmy z Łodzi). Nie mam już nawet siły opisywać jaka tam jest opieka, bo brak słów na to jak można traktować chorych ludzi. Tato na razie leży na oddziale neurologii, leczą skutki padaczki i obrzęk mózgu. Niby wstaje z łóżka ale gubi się, traci równowagę i niestety momentami świadomość tego co się dzieje. Ja mam jeszcze nadzieję, że może jak ten obrzęk mózgu minie to poczuje się lepiej ale na razie wygląda to przerażająco. Wracam ze szpitala wieczorami i przez całą noc nie mogę się pozbierać...
Chciałybyśmy z mamą by był już w domu bo tam chociaż może czułby się troszkę lepiej psychicznie ale trzeba czekać do poniedziałku na tomografię.
Na razie spróbujemy opiekować się tatą w domu. Pewnie czas pokaże czy będzie konieczność hospicjum ale mam nadzieję że damy radę i jakoś zorganizujemy pomoc. Jutro będziemy widziały się jeszcze z pielęgniarką która przychodzi do taty z hospicjum więc podpytamy o pomoc na dłużej.
Dzisiaj o 10.20 zmarł...... Byłam przy nim z mamą...trzymałam za rękę i patrzyłam jak powoli "gaśnie". Bardzo się cieszę że mogłam przy nim być, że poczekał na mnie do rana. Odszedł spokojnie mimo bólu który rano rysował się na jego twarzy.
Bardzo nam będzie Go brakowało....
Droga Gosiu
czytałam Twoje posty nic nie pisałam , bo nie mam zielonego pojęcia o tej chorobie, bardzo Ci współczuję
Przyjmij wyrazy współczucia
Wieczny Odpoczynek [*][*][*]
Ściskam bardzo mocno
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum