Część, dzisiaj się dowiedziałam że mama ma raka glowy trzustki, jest po protezowaniu dróg żółciowych bo przechodziła żółtaczkę, narazie jest ok - żółtaczka ustąpiła. Samopoczucie ok. Na 26 czerwca ma zaplanowana operację, przerzutów narazie nie widać ( badania wrzucę później) marker Ca 19-9 na poziomie 300. Czego można się spodziewać po takiej operacji i jak przebiega. Zdaje sobie z tego sprawę że nie jest dobrze... Bardzo proszę o odpowiedz
Witaj Anna 1986,
Byloby zdecydowanie łatwiej odpowiedzieć na twoje pytania jezeliwstawilabys wyniki badań.
Nie wiemy jaki typ raka ma twoja mama, nie znamy stopnia zróżnicowania itp.
To są bardzo istotne informacje.
Podaj je proszę wtedy z pewnością łatwiej będzie odpoedziec na pytania.
Pozdrawiam Crayzy
Bardzo mi przykro, to nie jest prosta sytuacja. Ten rodzaj raka jest ciężki do leczenia i nie rokuje najlepiej. Jedynym sposobem dającym szanse na pełne wyleczenie jest doszczętne wycięcie nowotworu toteż dobrze że macie już zaplanowaną operację.
Anna1986 napisał/a:
zego można się spodziewać po takiej operacji i jak przebiega
Operacja trzustki jest bardzo trudna i rozległa.
Cytat:
Znane są trzy podstawowe metody chirurgiczne pozwalające na usunięciu raka w całości:
Procedura Whippla (najczęściej stosowana w raku głowy trzustki): głowa trzustka, a czasem cały organ jest usuwany wraz z częścią żołądka, dwunastnicy, węzłami chłonnymi i innymi tkankami. Zabieg jest ryzykowny i złożony, obciążony komplikacjami w postaci naciekania rany, infekcji wtórnej, krwawienia i dolegliwości żołądkowych.
Dystalna pankreatektomia: podczas tej metody usuwany jest ogon trzustki wraz ze śledzioną. Zazwyczaj, procedura ta przeprowadzana jest w celu leczenia wyspiaków trzustki i innych guzów neuroendokrynnych.
Totalna pankreatektomia: polega na usunięciu całej trzustki wraz ze śledzioną.
Rak gruczołów gruczołowy czyli gluczolakorak.
Stopień zróżnicowania G2 ( średniozroznicowany)
Kliniczne rozpoznanie następuje na podstawie tomografii w trzech kategoriach: operacyjny, graniczna operacyjnosc oraz nieoperacyjny.
Ok 10 % kwalifikowanych jest jako operacyjny, więc macie wielkie szczęście.
Jedyna metoda na wyleczenie jest radykalna operacja.
W raku główki głowy trzustki wykonuje się pankreatoduodenektomie sposobem Kauscha- Whipplera z odpowiednio szerokim wycięciem węzłów chłonnych.
Leczenie operacyjne uzupełnia się chemioterapia adiuwantowa.
Wg klasyfikacji TNM wasz odpowiada prawdopodobnie T2- czyli guz wielkości pow 2 cm, nienaciekajacy na otaczające narządy i brak go w wezłach.
Najsilniejszy czynnik przeżycia całkowitego są ??? ujemny margines cięcia, wielkość guza i brak zajęcia węzłów chłonnych (to zostanie ustalone przy badaniach histopatologicznych po wycięcie ich przy operacji).
Wielkość guzów też ma duże znaczenie, ponieważ te do 3 cm rokujs lepiej.
Jednak wg statystyk guzy głowy trzustki rokuja lepiej niż trzpienia trzonu czy ogona.
Jeżeli potwierdził by się stopień zaawansowania T2N0Mo(N brak zajętych węzłów, M brak przezutow odległych) wówczas szansę na przeżycie 5 letnie wynosi ok 30 %( stadium kliniczne I1).
To są tylko statystyki i należy o tym pamiętać.
Póki co przy skorupiaku który dorwal twoja mamę, nie jest najgorzej.
Ważne aby operacja przeszła bez powikłań, marginesy były czyste i węzły - wtedy jest duża szansa.
Kochana pisz śmiało, jeżeli będziesz mieć jakieś pytania oraz gdy Poprostu będziesz chciała się wyglądać.
Trzymamy kciuki i czekamy na informacje.
Pozdrawiam
Anna1986,
Trochę urwany wynik, co jest w oryginale wyniku z TK w nadnerczU, co tam za podejrzane guzki?, jak je określono?
Są powiększone przewody żółciowe więc też dokładnie nie wiemy jak to bedzie w rzeczywistości jak mamę będa operować, wszystko bardziej się wyjasni i więcej będzie można powiedzieć dopiero po operacji.
Na pewno jest to trudny rak tej okolicy i niestety źle rokujący.
Niekorzystnym czynnikiem rokowniczym jest stężenie CA 19-9 powyżej 180 j./ml. Przedoperacyjne
stężenie CA 19-9 powinno być oznaczone po ustąpieniu żółtaczki mechanicznej, ze względu
na ryzyko uzyskania wyniku fałszywie dodatniego.
Witaj na forum i służymy pomocą jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania.
Część , ja zdaje sobie sprawę z tego że ten rodzaj raka źle rokuje, zależy mi przede wszystkim na tym żeby mama nie cierpiała bo to dla mnie najwazniejsze. Liczę się z tym że mama odejdzie wcześniej czy później , zależy mi na zapewnieniu jej teraz jak najlepszego komfortu życia. Jak mama była drugi raz w szpitalu ( wkładali jej jeszcze raz protezę, bo tamta wypadła) zalamalam się bardzo, podejrzewam najgorsze, właściwie to czułam że dobrze nie będzie. Teraz jest lepiej wiem z czym się mierzę, wiem co mnie czeka....
[ Dodano: 2019-06-13, 08:01 ]
Na temat tamtego guzka nic nikt nie powiedział, po założeniu metalowej protezy, mamie zeszła żółtaczka , zaczęła jeść. Lekarze mówili że jak ja otworzą to dopiero wtedy będą wiedzieć co robić, takie są założenia. Co dalej czas pokaże
zależy mi przede wszystkim na tym żeby mama nie cierpiała bo to dla mnie najwazniejsze.
Oczywiście to najważniejsze, na razie główny cel u mamy to operacja jak będzie dalej dopiero po operacji będzie można zaplanować dalszy plan leczenia. Wiadomo, że nie można pozwolić żeby pacjent cierpiał ale na razie tutaj spokojnie. Mama bedzie musiała dojśc do siebie po operacji, chwila przerwy, wygojenie ran i dopiero będzie można dalej działać. Jeśli otrzyma chemię mówimy na razie teoretycznie to są leki które zapobiegają skutkom ubocznym ale oczywiście wszytkich ich nie da rady opanować i zapewne mama będzie słabsza, może więcej leżeć, podsypiać, mniej jeść ale to sa skutki uboczne mijające po paru dniach. Jeśli bedziemy dalej teoretycznie rozmawiać to jest instutucja pt. hospicjum domowe i wtedy nalezy z niej skorzystać a Oni już zadbają, żeby pacjent nie cierpiał. Wybiegamy w przyszłość ale odniosłam się tylko do Twoich słów i wyjasniłam, że pacjent nie musi cierpiec i nawet nie może.
Co do protezowania to te "sprężynki" moga się przesunąć i wtedy nie spełniają swojej roli i tak tez stało się u Twojej mamy ale to jest do poprawki i można to opanować co widzisz teraz u mamy. Niestety żółtaczka bardzo osłabia organizm to nic innego jak zatruwanie organizmu toksynami i dlatego pacjent dość, że żółty to słabnie bo organy nie tak pracują jak trzeba.
Anna1986 napisał/a:
Lekarze mówili że jak ja otworzą to dopiero wtedy będą wiedzieć co robić
Dokładnie tak, bo badania obrazowe nie zawsze wszystko dokładnie moga pokazać, mogą jakiś malutkich zmian nie pokazać a one już tam np. są. Jak lekarze mają pacjenta na stole, to widzą dokładnie jak choroba jest rozsiana a wynik hist.pat. okresli wszystko włacznie z marginesami cięcia, które również sa bardzo istotne przy dalszym leczeniu.
Teraz operacja jest priorytetem.
Dziękuję za tak wyczerpująca odpowiedz. Na tą chwilę skupiamy się na tym, żeby mama jadła i tak robi. Wbrew pozorom ma dobry humor, ma dużo przyjaciół, wsparcie rodziny. Mówi, że będzie co ma być nie może się załamywać ( tak sama to mówi) , niechce żeby się ktoś nad nią użalał - to dobrze. Jesteśmy narazie dobrej myśli wszyscy, chodź w mojej głowie jest cały czas wizja najgorszego i na swój sposób proboje się z tym uporać. Pisze z wami rozmawiam z ludźmi, z najbliższymi . Daje mi to siłę . Dziękuję jeszcze raz
Anna1986,
Dobrze, że mama ma takie podjeście, załamanie nie pomaga w leczeniu, na pewno w Jej głowie toczy się walka bo wiadomo, że taka diagnoza powala człowieka ale silny fizycznie człowiek i silny psychicznie leczenie i całą chorobę przechodzi odważniej, walczy na tyle ile będzie w Nim sił. Co ma być to będzie, słusznie mama mówi, bo niestety ale na niektóre rzeczy wpływy nie mamy.
Anna1986 napisał/a:
Na tą chwilę skupiamy się na tym, żeby mama jadła i tak robi
Jak może to wskazane i niech je jak najwięcej, żeby organizm nie gubił kilogramów, będzie dobrze zaopatrzony bo później te kilogramy będą bardzo potrzebne. Straci mama po operacji, straci przy ewentualnej chemii więc każdy kilogram jest na wagę złota.
Anna1986 napisał/a:
chodź w mojej głowie jest cały czas wizja najgorszego i na swój sposób proboje się z tym uporać.
Nikt się temu nie dziwi, zawsze rak kojarzy nam się z najgorszym. Wciąż mówione jest, że rak to nie wyrok, oczywiście, ludzie zdrowieją, żyją z nim wiele lat ale z przykrością to napiszę, wiele jednak osób rak zabiera, zwłaszcza jak jest w stadium zaawansowanym. Oczywiście trzeba myśleć pozytywnie, żeby mieć siły do walki, żeby nie żyć tylko samą chorobą ale i czerpać z życia bo nigdy nie wiemy ile tego czasu nam pozostało ale trzeba mieć też świadomość, że przeciwnik jest trudny i trzeba być o krok przed nim.
Musisz sobie w głowie układać wszystko po swojemu, nauczyć się z tym żyć, mamę wspierać a nie dołować, mama zapewne wewnętrznie boi się tego wszystkiego a Wasza siła to w tej chwili siła mamy.
Trzymaj się a za mamę trzymamy mocno kciuki i czekamy razem z Wami na operację, pozdrawiam.
Dziękuję , tak ja mówisz czekamy na operacje , cieszymy się każdym dniem. Tak jak pisałam narazie jest dobrze, samopoczucie jest ok, stan zdrowia tez, także jest się czym cieszyć. Dziękuję jeszcze raz za dobre słowa będę pisać, jak już będziemy wiedzieć na czym stoimy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum