Kraków bym odpuściła, a co np. z Bydgoszczą? Tam macie chyba bliżej.
Kraków nie jest dobrą Kliniką? Bydgoszcz mam praktycznie dwukrotnie dalej niż Warszawę.
Gdyby w Krakowie mógł być szybszy termin to zawsze można tam mamę zawieźć a ewentualnie w razie ich niemocy można próbować w Warszawie na planowanej pod koniec czerwca wizycie.
Czy dobrze myślę? Będę mógł tak zrobić?
[ Dodano: 2013-05-28, 10:17 ]
Jest może jeszcze coś bliżej? Szpital, który można polecić?
woj. małopolskie, podkarpackie, śląskie - gdzie najlepiej?
w przypadku mojego taty dopiero w Krakowie padła prawidłowa diagnoza po wykonaniu rezonansu magnetycznego ale do leczenia Krakowa ja również nie polecam, pzdr
Dziś rozmawiałem z kolejnym lekarzem...
Powiedział, że może się tak stać, że mojej mamy mimo skierowania nie przyjmą na leczenie...
Czy to prawda?
Mogą odmówić nawet leczenia nieoperacyjnego jeśli operacyjnie nie da się nic zrobić?
Jedno jest pewne - powinniście działać. Mama cierpi, więc trzeba jej pomóc. Lekarz rodzinny Wam nie pomoże. Jakiekolwiek są rokowania - trzeba Mamie pomóc. Nie mam pojęcia niestety, jakie są terminy na chwilę obecną.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
POMÓŻCIE PROSZĘ WAS WSZYSTKICH TUTAJ...Przeczytajcie chociaż do końca :(
Chodzenie po lekarzach chirurgach pomaga trochę jeśli chodzi o poprawę aktualnego stanu zdrowia mamy - badania krwi, może jakaś kroplówka itp, pomoc w razie pogorszenia stanu. To jest czas oczekiwania na termin wizyty w specjalistycznej klinice
A potrzebuję od Was rady i pomocy, żeby konsultować sprawę z ludźmi, którzy to leczą i którzy się w tym specjalizują - lekarzy, profesorów, którzy zajmują się tym od zawsze.
Szukam kontaktów do profesorów, doktorów, którzy przyjmują prywatnie na konsultacje i którzy mogą mi pomóc. Szukam tych osób z województwa małopolskiego, śląskiego lub podkarpackiego. A może ktoś poleci mi kogoś do kogo mógłbym pójść na prywatną konsultację a ten ktoś pracuje w którejś ze specjalistycznych klinik - może w ten sposób będę w stanie przyspieszyć termin przyjęcia mamy do szpitala. Ktoś musi się zapoznać z wynikami badań mojej mamy - ktoś ze specjalistyczną wiedzą w tym temacie. Podajcie jakieś namiary - tam gdzie będę mógł się umówić na prywatną konsultację.
Kolejne pytanie - dieta - co wolno, czego nie wolno, czego dużo, czego w ogóle.
Jestem sam z moją mamą - nie ma mi kto pomóc - wszystko jest na mojej głowie jeśli chodzi o sprawy konsultacji z lekarzami. Zrobię wszystko by Jej pomóc - wszystko, ale potrzebuję WASZEJ POMOCY
[ Dodano: 2013-05-29, 20:55 ]
czy można spotkać się z jakimś profesorem, którzy na co dzień pracuje w Klinice na Banacha w Warszawie? A może z kimś z Kliniki w Krakowie? A może z Gliwic? Na pewno ktoś z Was wie gdzie iść, gdzie zapytać, gdzie porozmawiać Proszę o tego typu informacje od Was
Z góry z całego serca wszystkim dziękuję
[ Dodano: 2013-05-29, 20:57 ]
Terminy spotkać w Krakowie i Warszawie mam dopiero za miesiąc, ale w tym czasie chcę konsultować się ze specjalistami prywatnie - chyba istnieje taka możliwość - prawda? Większość lekarzy, ordynatorów ze szpitali przyjmuje w prywatnych Klinikach - jak jest w przypadku doktorów, którzy zajmują się tymi konkretnie sprawami?
[ Dodano: 2013-05-29, 21:00 ]
Każdy kontakt sprawdzę - czy to na południu Polski czy na północy - muszę znaleźć kogoś kto mi pomoże i zna się na rzeczy
mogę pomóc jeśli chodzi o dietę - lekarze twierdzą ze wszystko na co pacjent ma ochote - nie do konca tak jest, tato pił olej lniany, siemie lniane, dieta lekko strawna nic smazonego, gotowane tylko, duzo naturalnych witamin, np. kanapka z zielona pietruszka, warzywa, owoce, z miesa drób gotowany, duszony, na parze, tato np nie mogl jesc swiezego pieczywa tylko takie troszke czerstwe i tylko pszenne, jogurty, kefiry a potem to juz tylko kasze manna na mleku i suche wafle mogl jesc bo nic innego nie byl w stanie przelknac...
[ Dodano: 2013-05-29, 21:38 ]
moj tato czywiscie ma guza watroby i jest po przebytej zoltaczce mechanicznej.
Polecić Ci mogę doktor A. Tomiczek. Jest zastępcą ordynatora oddziału onkologii na Raciborskiej w Katowicach. Przyjmuje prywatnie w Tychach na Paprocanach.
_________________ Tato - mój Anioł 01.05.1949-04.11.2015 - Kocham Cię, nie mówię żegnaj, a do zobaczenia!
moj tato czywiscie ma guza watroby i jest po przebytej zoltaczce mechanicznej.
Mogę wiedzieć co robisz w sprawie swojego taty? Jest już na specjalistycznym leczeniu czy czekasz na termin? Gdzie się leczy? Lekarze starają się pomóc czy rozkładają ręce?
Moja mama na dzień dzisiejszy jest żółta na całym ciele. Wynik z 20 maja wskazywał Bilirubine całkowitą na poziomie 24 umol/l, ale wtedy było jeszcze w miarę dobrze. Aktualne badania będę miał pod koniec tygodnia - obawiam się, że będzie źle. Poza tą żółcią moja mama nie ma innych objawów - brak gorączki, nie zbiera się Jej woda, nie swędzi skóra. Jest ogólnie osłabiona - wyjście do kościoła jest dla Niej męczące.
Spożywa posiłki - jada biszkopty, sucharki z masełkiem, z serkiem jogurtowym. Je lekkie zupki. Kaszkę. Po posiłkach od czasu do czasu pojawia się ucisk w brzuchu - ból, ale albo moja mama jest taka dzielna i silna i tego nie pokazuje albo te bóle nie są jeszcze takie dokuczliwe.
Moja mama o niczym nie wie - nie wie o diagnozie - o takiej bardzo złej diagnozie. Domyśla się. Od nas i lekarzy wie o podejrzeniu - tylko PODEJRZENIU guza pęcherzyka żółciowego. Mówi o tym normalnie, że pewnie coś ma na wątrobie i dlatego te specjalistyczne kliniki.
O co chodzi z tą żółtaczką mechaniczną - co znaczy, że Twój tato przeszedł taką żółtaczkę? Jak i kto sobie z tym poradził?
Wiem, że moje pytania są pewnie krępujące więc zawsze możesz napisać na prv.
Każdy z Nas jest tu po to by się wspierać - by wymieniać doświadczenia - ja się póki co uczę tego wszystkiego - dziś jest 6 dzień od momentu kiedy się dowiedziałem, ale powiem Wam, że przez całe swoje życie nie widziałem tylu lekarzy, nie chodziłem i nie rozmawiałem z tyloma lekarzami i nie biegałem tyle po szpitalach i prywatnych gabinetach... A to dopiero początek mojej długiej drogi a ja nie poddam się nigdy Być może kiedyś ja będę mógł wspierać i pomagać innym...
[ Dodano: 2013-05-30, 03:06 ]
JESZCZE RAZ WSZYSTKIE TYM RAZEM ZESKANOWANE WYNIKI TK I BADAŃ DIAGNOSTYCZNYCH:
witaj my z choroba taty zmagamy sie juz od poltora roku ponad objawy zaczely sie 2 lata temu ale moj tato wrog lekarzy poza tym musial skonczyc prace polowe i dopiero w listopadzie 2011 roku zaczela sie walka z lekarzami - zaciagniety przez nas sila - ale moj tato mial juz przezuty (5 cm guz w okolicach pepka ktory sie wchlonal po chemii) - i od tego sie zaczelo w styczniu 2012 r. trafil do prywatnego Osrodka onkologicznego w Rzeszowie ktory ma umowe na NFZ i tam zaczela sie droga do postawienia diagnozy od szpitala do szpitala dopiero w Krakowie po rezonansie magnetycznym postawili diagnoze i tato zaczal chemie bral ja co 2 tyg przez prawie caly rok mial 2 m-czna przerwe na wakacje przezuty sie wchlonely, guz zaczal malec a te mniejsze (bo guzow w watrobie bylo conajmniej 3 tato wiedzial o jednym tylko) i myslelismy ze walke wygramy w grudniu wyniki zaczely sie pogarszac i chemie tato dostawal coraz rzadziej ostatnia wzial w lutym tego roku, 9 lutego dostal ataku kolki ale lekarze to zlekcewazyli -choc upieralismy sie by zrobic badania i od tego sie zaczelo zaczal gorzej jesc nasilily sie bole brzucha pod koniec lutego zrobili TK no i padlo podejrzenie wodniaka pecherzyka zolciowego i przezuty w drogach zolciowych 9 marca zauwazylismy pierwsze objawy zoltaczki (mechanicznej wlasnie spowodowanej zatorem w drogach zolciowych - fizjologiczna zoltaczke maja np niemowleta po porodzie -taka roznica) szybko zorganizowalismy rezonans prywatnie w Krakowie - nie wodniak a przezut w pecherzyku zolciowym i w drogach zolciowych ustalili zabieg w Krakowie - drenaz podskorny zeby odbarczyc przewody...pierwszy zabieg nieudany drugi sie powiodl - tak przynajmniej twierdzili lekarze na drugi dzien wypisali tate do domu bez wyjasnien itp w domu strach bo zolc nie spkywa a czas ucieka tata slabnie bo juz niewiele jadl.przed swietami wielkanocnymi trafil do szpitala bo zle sie juz czul znikal w oczach zoltaczka sie nasilala tam probowali zrobic ECPW nieudane ale dali nadzieje zabieg na Brzeskiej w Warszawie ale trzeba czekac poltora tyg to byl najgorszy czas w swieta tata byl w domu - cudem przezyl bo juz bylo zle spuchl, prawie nie jadl, wymiotowal, mial wysoka goraczke, nie mial sily jesc, chodzic ciagle spal zaraz po sietach znow szpital z wysoka goraczka i czekanie do piatku tam kroplowki tato do W-wy pojechal ostatkiem sil nie chcial jechac chcial umrzec pojawily sie na nogach czerwone plamy jakby popekane zyly, zabieg sie udal EPCW- polecam ten szpital! i tata wracal do sil zabieg byl jak dobrze pamietam 9 kwietnia wiec minelo juz prawie 2 m-ce nie ma zoltaczki, poltora tyg po zabiegu tata trafil do Osrodka Leczenia Plaitywno Hospicyjnego pod ktorego opieka jest do dzis, trafil z ogromnym wodobrzuszem - wygladal jak kobieta majaca rodzic- woda zeszla z brzucha i z nog po lekach obylo sie bez punkcji, tato dostaje silne leki przeciwbolowe w tym morfine chodzi ale slabnie w oczach je prawie wszystko co moze ale jest coraz chudszy i coraz slabszy:(;(
nie jest juz leczony bo po co badania musimy robic na wlasny koszt bo takim "umierajacym" sie juz nic nie nalezy takze czekamy az swiatelko zgasnie :( oby jak najdluzej dmuchamy na niego i pielegnujemy zeby dal rade jak najdluzej. tak to u nas wygladalo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum