Na dworze tak zimno, że mam ochotę zakopać się pod kocem i nie wystawiać spod niego nosa aż do wiosny. Mamcia to samo, chociaż właśnie wybyła z domu
Mama humor ma niezbyt ciekawy. Bardzo przejmuje się taką naszą sąsiadką po osiemdziesiątce, której mąż (około 87-88 lat) zachorował i w wakacje wykryto u niego ostrą białaczkę. Jakby tego było mało, u córki tej kobiety (około 65 lat) właśnie zdiagnozowano raka trzustki z przerzutami do wątroby... Masakra jakaś. W każdym razie, bardzo to przeżywa i dokłada sobie kolejnych nerwów, do swojej już i tak pokaźnej listy.
Ja? Ja czuje się nijako. Przyśniło mi się dzisiaj, że Mamcię coś trafiło w głowę i miała dziurę na wylot i żyła i w ogóle i wyszłyśmy z domu i na ulicy zatrzymywałam karetkę, którą już ktoś jechał, więc kazali Mamie z tą dziurą w głowie siedzieć
A przed tym snem, po raz kolejny przyśnił mi się ślub. Tym razem pobocznych bohaterów "Kości". I przyszło mi na tym ślubie świadkować (chyba).
Jedynie Jamniora ma jako taki humor i całymi dniami, albo siedzi na parapecie, albo każe się dokarmiać psimi smakoskami
Po wczorajszym przepięknym dniu, takim słonecznym i nawet ciepłym, dzisiaj pogoda jak listopadowa... Brrrrrrr... Aż się z domu wychodzić nigdzie nie chce.
Jakby brzydkiej pogody było mało, to jeszcze Mamcia mi się rozkłada
Co prawda od kilku dni marudziła nieco, że się czuje taka rozbita i w ogóle, ale miała świetny humor i energię. Wczoraj Jej się do domu wracać nie chciało, bo tak pięknie. Odwiedziła Ją koleżanka i sobie pogadały, pośmiały się, pojadły, popiły. I wszystko super. Dopiero w nocy poczuła, że istotnie troszkę wypiła
A dzisiaj źle się czuje i jakby ją przeziębienie, albo grypsko łapało. Jest Jej zimno, bolą mięśnie... Jak mierzyła temperaturę to wyszło 36,5, ale zwykle to ma 35 i kilka kresek. A po południu jeszcze wychodzi...
Ja oczywiście zdążyłam się już nieco nakręcić i myśleć. Ech... Zwariuję i zamkną mnie w pokoju bez klamek.
Jamniora? Jamniora też jest jakaś nieswoja, przytula się cały czas, daje Mamie łapię i ogólnie cały czas przy Niej jest... oczywiście zaczynam na ten temat wymyślać różne teorie, głównie takie mało optymistyczne...
Pozdrawiam Was jednak ciepło i życzę pogody na dworze i w duchu, a także ciepełka.
Wracamy ze spaceru, a Mamcia do mnie z takim o to tekstem: Wiesz? Ja nie wiem, może to jest tak, że myślę, że dopiero w grudniu idę do tej swojej lekarki, ale czuje się tak jak w zeszłym roku.
Mnie zmroziło, potem zrobiło się gorąco. Pytam się więc, jak się czuje, że tak mówi.
Na co mi odpowiada, że skłamałaby gdyby powiedziała, że czuje się źle, ale czuje się tak nijako, taka jak rozbita. Że może to przez nerwy naszą sytuacją (zwłaszcza finansową), żebym Jej źle nie rozumiała, ale osoba, która ma czy też miała nowotwór, to pewnie do końca życia o tym myśli i Ona tak myśli i w ogóle.
Jedynym plusem jest to, że jutro idzie się zapisać do internistki, a ja od siebie zaproponowałam żeby poszła i do CO i zapisała się na teraz do swojej onkolog. Żeby z lekarką pogadała, może by dała skierowanie na TK i całą morfologię i biochemię. Lekarka, która była na zastępstwie uznała, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i wystarczą tylko markery, a ja mówiąc szczerze wolałabym, żeby zrobiono Mamci także i te badania, ot tak dla świętego spokoju.
Może by pogadała i dostała to skierowanie na PETA. Wiem, że najczęściej takie badanie dostają ludzie z bardziej zaawansowaną chorobą, albo jakimiś podejrzeniami, że choroba się rozwija, ale mnie martwi to, że Mamcię tak często boli głowa i te piszczele i wolałabym żeby tak Mamcię od stóp do głów przebadano.
Jak nie urok, to sra**ka, jak nie sra**ka to przemarsz wojsk.
Czemu nie może być tak, żeby człowiek mógł chociaż przez pewien czas pożyć w spokoju, bez trosk i kłopotów.
Nie dość, że mąż i córka naszej sąsiadki chorują na raka i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że niedługo się niestety będzie trzeba z nimi pożegnać, to jeszcze Mamci szwagierka miała bardzo poważny wylew, a cioteczny brat Mamci, aż trzy i to bez mała jeden po drugim
Tak więc atmosfera w domu nie za wesoła jest.
Mamcię nadal często boli głowa i nogi. Żeby było weselej, dzisiaj przyśnili Jej się Babcia z Dziadkiem (Mamci rodzice) Dziadek coś do Mamy mówił, a ona przesadzała kwiaty czy coś w ten deseń. Mnie po raz czwarty śnił się ślub, a przynajmniej wesele bo chyba na ślub się spóźniłam przez... Łosie (sic!), które oglądaliśmy z kumplem...
Z rzeczy przyjemniejszych? Piękna pogoda i z tej okazji poszłyśmy wszystkie trzy na Pola Mokotowskie. Rudo, żółto, zielono i cudnie. Tylko nogi nas strasznie bolą
Dzisiaj mija rok od Mamci operacji. Rok i trochę od diagnozy. Damy radę W końcu wszystko jest i będzie dobrze [puka w puste i niemalowane] MUSI BYĆ
Za oknem biało i sypie. Fajnie jest, ale jak się wygląda przez okno Nawet Jamniora nie za bardzo chce na dwór wychodzić. W sumie wcale się nie dziwię, bo choć lubię zimę, to mam ochotę zakopać się pod kołdrę i wyjść spod niej dopiero na wiosnę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum