A czy mama była z tym kaszlem u lekarza? Może warto? Pewnie to nic poważnego, ale taki uporczywy kaszel potrafi zaleźć za skórę, a po co się mama ma męczyć? Pamiętam jak kilka lat temu przyplątał się do mnie strasznie suchy kaszel, w nocy aż się dusiłam, dostałam od lekarki lek antywirusowy i przeszło raz dwa.
Przy okazji i ty poczujesz się lepiej, bo stan mamy przekłada się na twoje samopoczucie czy tego chcesz czy nie... Jesteś bardzo dobrą córką, więc trudno żeby było inaczej. Dobrze, że mimo wszystko nadal kontrolujesz swoje "myśli niepokorne";) Trzymaj się dzielnie kochana!
_________________ Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać... byłbyś z nami Tato (*) 27.01.2019
Mama z kaszlem walczy odkąd właściwie pamiętam. Na pewno przez ponad połowę mojego życia. Po lekarzach chodziła, było, że ma astmę, że ten kaszel może być od leków na nadciśnienie, kilka lat temu miała robioną spirometrię i że ma małą pojemność płuc i powinna nad tym pracować. Oczywiście tego nie robi bo po co...
Dzisiaj jest osłabiona, ale nawet do sklepu poszła. Mam nadzieję, że uda mi się ją namówić na wizytę u lekarza.
Mnie natomiast rozkłada. Wczoraj połaziłam po mieście w załatwianiu kilku spraw, zakupy itd. i najwyraźniej mnie przewiało. Dzisiaj boli mnie wszystko, zaczynam kaszleć i zrywa mnie tak, że aż mi się ulało. Plus taki, że boli mnie głowa i nie chce mi się myśleć. Więc przynajmniej nie dopadają mnie żadne myśli, bo zwyczajnie nie myślę.
Najsmutniej, że za oknem jest tak pięknie i słonecznie i człowiek by się chętnie przeszedł, a tu zarówno ja i mama, przeszłybyśmy się chyba jedynie z łóżkami
No i pewnie to głupie, ale nie wiem jakie leki na przeziębienie czy przeciwbólowe mogę brać, skoro biorę tą hydroksyzynę i setaloft. Szukam po necie, czytam po ulotkach i jestem dalej głupia, więc się trochę cykam brać cokolwiek i łykam tylko rutinoscorbin i syrop na kaszel. Jak tylko mogę to leżę pod kocem i piję herbatę ciepłą i wsio.
Pozdrawiam serdecznie, pięknej pogody i zdrówka życzę
To chyba coś źle zrozumiałam, bo myślałam że kaszel u mamy to świeża sprawa.
Przykro mi, że i ciebie dopadło przeziębienie, jakaś taka dziwna pora, sporo osób narzeka teraz na to samo. Mam nadzieję, że szybko ci przejdzie i będziesz znów mogła cieszyć się nadchodząca wiosną. Zdrówka!
_________________ Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać... byłbyś z nami Tato (*) 27.01.2019
Bo mamie ten kaszel przychodzi i odchodzi, są momenty, że nie kaszle tygodniami, albo kaszel jest sporadyczny, a są okresy, kiedy kaszle sporo. Co by do astmy pasowało, bo zwykle jak jest sucho i pogodnie, to jest lepiej, a jak wilgotno, brzydko to właśnie się bardziej zaostrza. To ja przepraszam jeśli coś napisałam nie tak. Całkiem możliwe, że coś sama zamotałam.
Dziękuję Emes za dobre słowo Nienawidzę chorować, a żeby było weselej, dopadło mnie choróbsko i babskie sprawy, więc w ogóle jest wesoło
I lekarze nic nie mogą poradzić na ten kaszel?
Na twoją "kumulację" ja mam tylko jedną receptę - "dzień leniwca" Kanapa, kocyk, sok z malin i fajna książka.Jedyny wysiłek jaki wtedy podejmuję to pójście do kuchni po coś dobrego...
_________________ Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać... byłbyś z nami Tato (*) 27.01.2019
Dostawała różne lekarstwa, inhalatory itd. To pobrała, była poprawa i przestawała "no bo lepiej jest". Wiele razy zmieniała też lekarstwa na nadciśnienie, po jednych rzeczywiście mniej kasłała, ale podobno do leków na nadciśnienie można się przyzwyczaić i przestają działać, więc po jakimś czasie zostały zmienione itd.
Przywykłyśmy obie że tak powiem. No ja może trochę mniej, bo jak mamę od czasu do czasu chwytał i chwyta taki prawdziwie paskudny kaszel, to aż mnie boli. Teraz z racji przeziębienia bardzo kaszle i już mówi, że ją wszystko od tego kaszlu boli. I taka jak zachrypnięta jest, chociaż poza kaszlem nie ma żadnych dolegliwości typu ból gardła czy coś.
Już trzeci różny lek na przeziębienie bierze - nie daje żadnych coldrexów czy innych, bo nie ma temperatury, ani nawet stanu podgorączkowego. Teraz bierze Biovital Immuno i rutinoscorbin.
No właśnie sobie taki dzień leniwca robię, napój herbaciany zrobiony, nawet kilka ciasteczek leży (chociaż kompletnie nie mam apetytu), tylko że z psicą trzeba wyjść, a nie chcę mamy fatygować, niech sobie jeszcze daruje wychodzenie z domu. I tak jak znam życie to tylko do końca weekendu, bo w poniedziałek wróci do akcji.
Mama lepiej, chociaż osłabiona i nadal trochę kaszle. Za to mnie rozebrało całkowicie i do rosołu. Przeziębienie pełną gębą, a może i tchawica czy oskrzela, bo coś mnie drapie, ale tak jakby za mostkiem, a nie bezpośrednio gardło czy nawet krtań. No i kaszel teraz ja mam taki, że szkoda gadać.
No i najgorzej, że nie mam nawet stanu podgorączkowego. Wczoraj wieczorem 37,3, dzisiaj 36,4.
Z myślami jest różnie. Na szczęście przez to przeziębienie, nie mogę się na niczym za bardzo skupić, więc pustka w głowie i właściwie nic mnie nie dopada. A jak dopada, to właśnie jakieś myśli o starości dziwaczne. Jak uwielbiałam starsze osoby, to teraz czuje na myśl o nich jakiś niepokój... No i to, że mój głupi mózg nagle kompletnie z zadniej strony, zaczął jakby mamę zaliczać do tych starszych osób i to tych po 80 czy nawet po 85... a przecież ma ledwo 67, a sąsiadka dzisiaj powiedziała że nie dałaby mamie więcej niż 60. No więc gdzie, że mój mózg postarza mamę o te 20 lat. No jakieś debilizmy. Szczerze to mam nadzieję, że to choróbsko co mnie dopadło, wywali mi z mózgu to co mi się naroiło. Wiem, że to tak nie działa, ale mimo to, mam nadzieję, że przez choróbsko mózg mi wróci na właściwie tory. Wiem, że to głupie myślenie, ale wszystko się zaczęło tak naprawdę po tej chorobie co mnie i mamę dopadła w Boże Narodzenie. Bite dwa tygodnie przeziębienia, a ze dwa dni później te zjazdy i schizy.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, ściskam i zdrowia życzę
[ Dodano: 2019-02-26, 19:58 ]
P.S. Mała weryfikacja. Właśnie zmierzyłam temperaturę i mam równo 38... Teraz serio nie wiem co mogę brać przy tych moich lekach...
Mi na krtań pomagają wziewy. A ja chyba w życiu to miałam tylko raz gorączkę. A Ty Precz do lekarza Bo i tak jak się leczy samemu, to prędzej czy później wyląduje się w przychodni.
_________________ [*] 07.08.2016- Na zawsze w sercu mym!!!
Była u lekarza, on nic nie słyszy w płucach, ani oskrzelach, poza typowymi objawami przeziębienia. Na szczęście. Więc mam sobie brać jakieś Ibupromy czy Gripexy jakbym miała gorączkę albo bardzo się źle czuła w stanie podgorączkowym. No i jakby się coś działo, to mam się pokazać. Wszystko.
Kurcze, tyle to i człowiek sam wie
Też mnie to cieszy i mam naprawdę nadzieję, że wkrótce mi minie, bo jestem zmęczona tym kaszlem. Nawet nie katarem i innymi dolegliwościami, tylko właśnie kaszlem.
Z rzeczy przyjemniejszych, przynajmniej nerwy mnie nie telepią, nawet jeśli jakieś złe myśli się pojawią. Jest to zdecydowany plus.
Z rzeczy mniej przyjemnych.
Za to zmartwiła mnie trochę mama. Przysnęła i przez sen zaczęła płakać. Jak ją obudziłam to wyszło, że pogryzł ją wąż i ja kazałam temu wężowi ją gryźć! I że ją to bolało. I w głupocie swojej zajrzałam do sennika i taki sen może być przestrogą przed zbliżającą się chorobą... taaa...
Mimo że nie wszystko dzisiaj było miłe i przyjemne, ściskam Wszystkich i dobrych, oraz spokojnych snów życzę
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, po prostu jakoś mi się tak smutno zrobiło i się trochę zdenerwowałam.
Mama czuje się dużo lepiej jeśli idzie o to przeziębienie, bardzo dokucza jej niestety to kolano. We wtorek idę dowiedzieć się o USG, niech zrobi dla swojego i mojego spokoju. Korzystam z okazji, bo we wtorek właśnie mam wizytę "kontrolną" u mojej psychiatry i przepisanie kolejnej dawki leków, bo już hydroksyzyna mi się wykończyła i ten Setaloft też się skończy za chwilę.
Ja z moim przeziębieniem też trochę lepiej. Dodatkowo jest lepiej jeśli idzie o te moje nerwy i schizy. Nie chcę zapeszać, ale minęły mi niemal całkowicie fizyczne objawy. Może troszkę rano jak się budzę odczuwam przez moment niepokój, a potem mi to przechodzi. Dopadają mnie jakieś myśli o istnieniu, przemijaniu. Chociaż nie boje się swojej śmierci, to trudno mi sobie wyobrazić, że kiedyś przestanę istnieć. Wydaje mi się to strasznie nierealne.
No i odczuwam czasem smutek i niepokój, gdy patrzę na rzeczy mamy, kapcie, ubrania czy nawet głupi długopis, że ich właścicielki kiedyś zabraknie. Co prawda minęła mi ta jakaś główna schiza, że mama ma umrzeć, ale jest jakaś właśnie taka myśl, że kiedyś odejdzie, że nie założy tego czy tamtego, że nie będzie używać tych rzeczy... Trwa to czasem ułamki sekund i za chwilę mija. Smutek, niepokój też są chwilowe. Zero schiz, panik, leków itd. Ale pojawiają mi się takie myśli. Podobnie jak myślę o rodzinie, to właściwie w kontekście pogrzebów. Jakoś leki, lekarze, choroby, szpitale też zaczęły wywoływać we mnie jakieś takie chwilowe smutki i niepokoje. Nasze forum jest wyjątkiem od tego, bo tu mnie nic takiego nie dopada, a przecież człowiek czyta o różnych historiach. I z jednej strony cieszy mnie na przykład piękna pogoda, marzę już o tym spacerze na Pola Mokotowskie, zachwyciłam się dzisiaj krokusem i przebiśniegami które rosną niedaleko mojego bloku, fajnie było na spacerze z mamą do sklepu, ale dopadają mnie właśnie takie smutne myśli. Na szczęście bez ataków paniki, lęków czy innych takich. Po prostu bywają i odchodzą.
Z rzeczy pozytywnych, to właśnie ta piękna pogoda, chociaż jest dość zimno. Nie mniej zdecydowałam się przewietrzyć i właśnie widziałyśmy z mamą te małe rozkwitające kwiatki Cudowne. Niestety głównie psica odmówiła dalszego spaceru, bo pewnie poszłybyśmy z mamą na spore kółko. Tak to tylko poszłyśmy do naszej przydomowej Biedronki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum