no i przyszło w końcu i do nas płytki spadły na łeb i szyję i osiągnęły dno, wczoraj naświetlanie odwołane, zastrzyk podany i czekamy, może wzrosną. Tato spał wczoraj prawie cały dzień, nie odbierał telefonu, nie mówię, co mama robiła... Dziś jedziemy do Ludwikowa, dostarczyc buraczki i podnieśc na duchu- tata stracił cały zapał i powiedział wczoraj, ja chyba już stąd nie wyjdę. Tak czytałam, że taki spadek wyników odbija się też na psychicznym samopoczuciu, tak? Liczę, że jak wyniki się poprawią, to i może psyche też będzie lepsze.
Boję się o moją mamę, jest zupełnie załamana, najgorsze, że przekłada się to też na fizyczne samopoczucie, ma duży problem z sercem i obawiam się, że w końcu wyląduje na OIOM-ie. Nie wiem, czy już szukać dla niej fachowej pomocy czy jakoś jeszcze próbować samemu dać radę.
Rozumiem, że spadły krwinki białe i podano zastrzyk 'czynnik wzrostu' (np. neulasta, czy neupogen). To przecież białe się podniosą i znów radioterapia będzie kontynuowana.
Spadek wyników morfologii krwi jest bardzo częstym skutkiem ubocznym naświetlań.
gosiaa napisał/a:
Tak czytałam, że taki spadek wyników odbija się też na psychicznym samopoczuciu, tak?
To zależy od psychiki. (jeśli coś na idzie nie tak, to się odbija na samopoczuciu psychicznym )
gosiaa napisał/a:
Liczę, że jak wyniki się poprawią, to i może psyche też będzie lepsze.
I podobnie jak powyżej. Jak coś idzie po naszej myśli, to i samopoczucie się poprawia.
Gosiaa, oczywiście jeśli jest potrzeba to fachowa pomoc. Jest to wskazane dla Was wszystkich.
Życzę Ci mnóstwa sił i pozdrawiam serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
tata jest słaby, nie ma apetytu, drżą mu ręce (choć starał się to ukryć) pani doktor ostrzegała, że tak będzie, staram się spokojnie to tego podchodzić- niestety, tata się bardzo denerwuje, złości go ta niemoc, nie mógł wczoraj odkręcić butelki z sokiem i bardzo się zdenerwował. trudno mu zwolnić, przestawić się na zwolniony tryb.
ma bardzo pokłute ręce, praktycznie każde pobranie krwi kończy się nie tylko siniakiem ale też robi się takie zgrubienie, za chwilę zabraknie miejsc do wkłucia :(
Zaczynają tacie wypadać włosy, pojawiły się też skurcze, palce u rąk tak się wygięły, że tata nie mógł utrzymać widelca :( Widzę, że ma też problemy z utrzymaniem równowagi, jest też coraz bardziej rozdrażniony, by nie powiedzieć agresywny. Czy to są skutki naświetlań? Jeszcze tata nie miał 2 chemii (planowana jest na 8 maja), jak będzie po niej skoro już teraz jest nieciekawie.
Gosia mam nadzieję, że tatusiowi się polepszy. Trzymajcie się. Muszę przyznać, że strasznie się wystraszyłam tym co napisałaś. Moja mama czuje się dobrze i nikt by nie powiedział, że jest chora, ale teraz zaczynam się coraz bardziej obawiać.
Pozdrawiam
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Marto, mój tata ma chemioradioterapię- a więc równocześnie chemię (co trzy tygodnie przez trzy dni) i naświetlania (w największej możliwej dawce). Pani doktor ostrzegała nas, że jest to najbardziej agresywne leczenie jakie może być- dające największą szansę ale i najbardziej obciążające.Po prostu- zbyt dobry początek nas zmylił i tato sądził, że jego nie dosięgną skutki uboczne. Psychicznie jest ciężko, bo mój tata też dobrze się czuł, pracował- a teraz ma problem z chodzeniem- więc z jego punktu widzenia pogorszyło się. Ale Marto- nie musi u was tak być, to naprawdę indywidualna sprawa.
Mam nadzieję, że teraz tata się pomęczy, ale czeka go zasłużona nagroda w postaci długiego i szczęśliwego życia.
Moja mama jedzie 17 maja najpierw na jakieś badania i "rozplanowanie" naświetlań, ja nie mogę z nią jechać, a nie wiem czego może się wtedy dowiedzieć i usłyszeć. To paradoks bo moja mama mimo świetnej kondycji fizycznej jest bardzo słaba psychicznie...zobaczymy.
Trzymam za was mocno kciuki i mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej.
Pzdr.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
dziękuję Marto za pamięć, odpukać na razie jako tako. Dostał drugą serię chemii, bez większych problemów, oprócz tego, że w pierwszym dniu tzw. płukanka poszła poza żyłę- ale na szczęście tata dość szybko zauważył, że coś dzieje się nie tak, miał zrobiony okład i obrzęk nie jest za duży. Na razie wyniki są ok, włosów już prawie nie ma, zobaczymy jak będzie teraz przez te dni po chemii.
Ma już wyznaczony termin na kontrolne TK na 25 maja, czyli około 2 tygodni po 2 serii chemii- to jest termin prawidłowy?
Martusiu, dla pocieszenia- wczoraj tata powiedział, że jednak woli być w Ludwikowie niż na Szamarzewskiego
Tata coraz słabszy, dużo leży i podsypia. Ma bardzo męczący kaszel, taki mokry. Boli go też noga, dostaje zastrzyki przeciwzakrzepowe. Dziś przed naświetlaniem ma go obejrzeć p.dr Matecka, zobaczymy co na to powie. Ale pewnie czekamy na ten TK, zobaczymy co pokaże. Włosów prawie już nie ma.
Mam pytanie: tata wydaje się zażółcony. Ma dość ciemną karnację i czasem jest to dość trudne do oceny, ale teraz moim zdaniem już wyraźnie widać, że odcień skóry jest taki zażółcony- czy to bardzo niepokojące. Dodam, że w miejscu naświetlań skóra prawie w ogóle nie jest podrażniona- nie ma zaczerwienienia ani innych nieprawidłowości. Może to efekt chemii- zmienia się odcień skóry?
tata wydaje się zażółcony. Ma dość ciemną karnację i czasem jest to dość trudne do oceny, ale teraz moim zdaniem już wyraźnie widać, że odcień skóry jest taki zażółcony- czy to bardzo niepokojące.
Na tyle niepokojące, by szybko zbadać poziom bilirubiny (z krwi), można też zbadać mocz i oznaczyć w nim bilirubinę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum