Znaleziono 1 wynik

Zapoznałam się z historią choroby tego Maleństwa.
To dziecko umiera i każdy lekarz, który zaoferuje jego rodzicom "terapię" mogącą doprowadzić do wyleczenia lub nawet wydłużającą czas przeżycia - będzie oszustem.
Liczne zmiany w mózgu i rdzeniu kręgowym, chemiooporność - tu nie ma miejsca na cud.

Sama jestem matką trzech szkrabów, w tym jednego, który kiedyś umierał (to było jednak inne schorzenie i operacja oraz antybiotyk trzeciej generacji stanowiły jakąś szansę) i zrobiłabym dla tego Maleństwa wszystko by mu pomóc.
Niestety wiem, że się nie da.

Każda chwila przeznaczona na poszukiwanie pomocy, która nie nadejdzie to czas stracony. Na bycie z dzieckiem, do końca. I dbanie o odpowiednią opiekę paliatywną (choć tę, zdaje się po lekturze autorstwa Rodziców mały ma zapewnioną).

Właśnie dlatego, że cierpią i umierają takie aniołki jak Antoś nie wierzę w boga. Tj. sądzę, że jeśli jest - nie ingeruje w ogóle w nasze życie na ziemi. Może opiekuje się tymi co odeszli, ale nie nami.

Życzę wiele siły Rodzicom. Bardzo podziwiam Ich za ponadprzeciętną determinację. I boli mnie serce gdy patrzę na Matkę - z wszystkich zdjęć zionie z jej oblicza ogromny smutek. ROZUMIEM.