1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 2
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Niesprawiedliwy los
Sensationel

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 9277

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-12-10, 08:51   Temat: Niesprawiedliwy los
Dziękuje Wam wszystkim. Naprawdę tylko Wy potraficie zrozumieć to co dzieje się z człowiekiem gdy ktoś bliski odchodzi.. Mam nadzieję że z biegiem czasu będzie lepiej bo na razie z dnia na dzień jest coraz gorzej.. Dopiero teraz powoli dociera do mnie że już jej nigdy nie przytule, nie potrzymam za rękę.. Do tej pory wmawiałam sobie że po prostu gdzieś wyjechała i wróci.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić...

Dziękuje za te wszystkie słowa Kochani
  Temat: Niesprawiedliwy los
Sensationel

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 9277

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2011-12-09, 13:15   Temat: Niesprawiedliwy los
Witam wszystkich forumowiczów,

postanowiłam opisać tutaj co przeżywam i co przeżywała moja mama bo Wy potraficie to zrozumieć.

Mama zmarła miesiąc temu, 3 listopada 2011r. Miała 51 lat.
Ciągle zadaje sobie pytanie dlaczego właśnie ją to spotkało? Czym sobie zasłużyła na taką okropność losu?

Mój tata zmarł gdy miałam 8 miesięcy. Mama została zupełnie sama ze mną i moją wówczas 9-letnią siostrą. Dostała pracę jako sprzątaczka. Ciężko pracowała tak przez 18 lat..
Moja siostra gdy dorosła poznała swojego przyszłego męża którego mama nie akceptowała.
Jest to człowiek który chce ją mieć tylko na wyłączność a ona się nie sprzeciwi.. Zaszła z nim w ciążę i z hukiem wyprowadziła się z domu. Wykrzyczała mamie że "sprzątaczka nie będzie jej dyktować jak ma żyć". Wyprowadziła się na sąsiednie osiedle i nie dawała znaku życia.
Mama była tak zmartwiona, poruszona tym wszystkim. Szukała z nią kontaktu ale siostra nie chciała jej znać.
Mama do końca nie poznała swojej wnuczki która ma obecnie 12 lat... Ja z siostrą także nie utrzymuje kontaktów. Gdy zawiadomiłam ją o chorobie mamy stwierdziła, że "zastanowi się czy ją odwiedzi"... Na tym jej wątek się kończy.

Tak więc byłam z mamą sama. Byłyśmy jak papużki nierozłączki. Pomagałam jej w pracy, jeździłyśmy na rowerach, chodziłyśmy na spacery.. Wszystko robiłyśmy razem. Nie chciałam zawieść mamy, miała tylko mnie.
3 lata temu dostała pracę jako ogrodnik. To było spełnienie jej marzeń. Nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa. Uwielbiała tą pracę, ludzi którzy pracowali razem z nią. Kochała to.

W sierpniu 2010r zaczął boleć ją brzuch. Hmm ból brzucha to przecież nic poważnego prawda? Ale gdy ból nie ustępował przez miesiąc poszła do lekarza. Dostała skierowanie do szpitala, tam badania itd. Okazało się, że mama ma guz na wątrobie. Wtedy mama się załamała. Przestraszyła się.

Od marca do lipca 2011r przyjmowała chemie. Pierwsze dwa cykle przyjmowała w szpitalu, potem stwierdziła, że będzie dojeżdżać sama. Była bardzo samodzielna.
W trakcie chemi czuła się znakomicie. Zaczęła znowu jeździć na rowerze bo w domu się jej nudziło. Znowu wróciło do niej życie.

We wrześniu okazało się, że są przerzuty do płuc. Mama bardzo osłabła. Znowu nic się jej nie chciało, na nic nie miała ochoty. Do końca została w domu. Była pod opieką hospicjum.
Ja nie pracowałam, zajmowałam się nią cały czas. Sama nie mogłam uwierzyć jak wielką przyjemność sprawiało mi zajmowanie się nią. W końcu mogłam się jej za wszystko odwdzięczyć. Była taka kochana...

W noc przed śmiercią spała tak spokojnie, jak nigdy. Rano nawet ją obudziłam, zapytałam czy wszystko ok to odpowiedziała że "tak jej się dobrze śpi". Przed 11 nagle się obudziła i powiedziała, że jej duszno, żeby ją powachlować. Z trudem usiadła na łóżku i już wiedziałam że to już że mam odchodzi... Klęczałam przy niej trzymając ją za rękę. Nie mogła oddychać, brała coraz głębsze wdechy. Na koniec popłynęły jej łzy i odeszła...
W czwartek, 3 listopada 2011 roku o 11:15...

Tak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo żałuje że nie będzie jej na moim ślubie, nie zobaczy moich dzieci... Miała dopiero 51 lat. Nie mogę tego pojąć, dlaczego ona...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group