1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Niesprawiedliwy los
Autor Wiadomość
Sensationel 


Dołączyła: 21 Mar 2011
Posty: 11
Skąd: Katowice
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2011-12-09, 13:15  Niesprawiedliwy los


Witam wszystkich forumowiczów,

postanowiłam opisać tutaj co przeżywam i co przeżywała moja mama bo Wy potraficie to zrozumieć.

Mama zmarła miesiąc temu, 3 listopada 2011r. Miała 51 lat.
Ciągle zadaje sobie pytanie dlaczego właśnie ją to spotkało? Czym sobie zasłużyła na taką okropność losu?

Mój tata zmarł gdy miałam 8 miesięcy. Mama została zupełnie sama ze mną i moją wówczas 9-letnią siostrą. Dostała pracę jako sprzątaczka. Ciężko pracowała tak przez 18 lat..
Moja siostra gdy dorosła poznała swojego przyszłego męża którego mama nie akceptowała.
Jest to człowiek który chce ją mieć tylko na wyłączność a ona się nie sprzeciwi.. Zaszła z nim w ciążę i z hukiem wyprowadziła się z domu. Wykrzyczała mamie że "sprzątaczka nie będzie jej dyktować jak ma żyć". Wyprowadziła się na sąsiednie osiedle i nie dawała znaku życia.
Mama była tak zmartwiona, poruszona tym wszystkim. Szukała z nią kontaktu ale siostra nie chciała jej znać.
Mama do końca nie poznała swojej wnuczki która ma obecnie 12 lat... Ja z siostrą także nie utrzymuje kontaktów. Gdy zawiadomiłam ją o chorobie mamy stwierdziła, że "zastanowi się czy ją odwiedzi"... Na tym jej wątek się kończy.

Tak więc byłam z mamą sama. Byłyśmy jak papużki nierozłączki. Pomagałam jej w pracy, jeździłyśmy na rowerach, chodziłyśmy na spacery.. Wszystko robiłyśmy razem. Nie chciałam zawieść mamy, miała tylko mnie.
3 lata temu dostała pracę jako ogrodnik. To było spełnienie jej marzeń. Nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa. Uwielbiała tą pracę, ludzi którzy pracowali razem z nią. Kochała to.

W sierpniu 2010r zaczął boleć ją brzuch. Hmm ból brzucha to przecież nic poważnego prawda? Ale gdy ból nie ustępował przez miesiąc poszła do lekarza. Dostała skierowanie do szpitala, tam badania itd. Okazało się, że mama ma guz na wątrobie. Wtedy mama się załamała. Przestraszyła się.

Od marca do lipca 2011r przyjmowała chemie. Pierwsze dwa cykle przyjmowała w szpitalu, potem stwierdziła, że będzie dojeżdżać sama. Była bardzo samodzielna.
W trakcie chemi czuła się znakomicie. Zaczęła znowu jeździć na rowerze bo w domu się jej nudziło. Znowu wróciło do niej życie.

We wrześniu okazało się, że są przerzuty do płuc. Mama bardzo osłabła. Znowu nic się jej nie chciało, na nic nie miała ochoty. Do końca została w domu. Była pod opieką hospicjum.
Ja nie pracowałam, zajmowałam się nią cały czas. Sama nie mogłam uwierzyć jak wielką przyjemność sprawiało mi zajmowanie się nią. W końcu mogłam się jej za wszystko odwdzięczyć. Była taka kochana...

W noc przed śmiercią spała tak spokojnie, jak nigdy. Rano nawet ją obudziłam, zapytałam czy wszystko ok to odpowiedziała że "tak jej się dobrze śpi". Przed 11 nagle się obudziła i powiedziała, że jej duszno, żeby ją powachlować. Z trudem usiadła na łóżku i już wiedziałam że to już że mam odchodzi... Klęczałam przy niej trzymając ją za rękę. Nie mogła oddychać, brała coraz głębsze wdechy. Na koniec popłynęły jej łzy i odeszła...
W czwartek, 3 listopada 2011 roku o 11:15...

Tak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo żałuje że nie będzie jej na moim ślubie, nie zobaczy moich dzieci... Miała dopiero 51 lat. Nie mogę tego pojąć, dlaczego ona...
 
asereT 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Lip 2011
Posty: 443
Skąd: świętokrzyskie
Pomogła: 89 razy

 #2  Wysłany: 2011-12-09, 13:30  


Sensationel witaj na forum. Przyjmij szczere wyrazy współczucia .

NIECH BLASK TEJ ŚWIECY ROZŚWIETLA
DROGĘ ,TYM OD NAS ODESZLI...


_____________▒
____________▒▒
___________▒░▒▒
__________▒░░ ▒▒
_________▒░░░░▒▒
________▒░░█░░▒▒
_________▒░█░░▒▒
_________▒░█░▒▒
_______██░█░███
_______█░░█▒░░█
_______█░░░░▒░█
_______█░░░░░▒█
_______█░░░░░░█
_____████░░░░░░████
___████████░░░██████
_███████████░████████
███████████████(¯`:´¯)█
█████████████(¯ `•.\|/.•´¯)
█████████████(¯ `•.(█).•´¯)
_█████████████(_.•´/|\`•._)
___█████████████(_.:._)
_____██████████████
░______████████(¯`:´¯)
░░_______█████(¯ `•.\|/.•´¯)
░░░░_______███(¯ `•.(█).•´¯)
░░░░░░______██(_.•´/|\`•._)
░░░░░░░______██_(_.:._)
░░░░░░░░░_____█

Widzisz, nie chcę się wymądrzać, a pocieszyć w takiej sytuacji jest bardzo trudno .
każda/każdy z nas, kto choruje lub ma onkologiczną chorą osobę w rodzinie czy to ojca, mamę, brata, siostrę, dziecko, czy męża zadaje sobie pytanie dlaczego ??? dlaczego ja??!!!, dlaczego moją rodzinę to spotkało??!!!! ale jak znajdziesz się w CO i widzisz ilu ludzi tam się leczy, i to bez względu na wiek..bo ileż dzieci, niewinnych aniołków ten wredny skorupiak zaatakował, ludzi młodych i w średnim wieku i tych starszych również... I gdy słyszymy takie pytanie ciśnie się na usta lub słyszymy taką odpowiedź" ano tam, na górze potrzebni są i młodzi i starsi i niewinne aniołki też..
Jednak gdy dotknie to nas samych, czy naszych najbliższych nie możemy znaleźć na to pytanie odpowiedzi i nie mieści nam się to w głowie, że "to" nas dotknęło.
_________________
"...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
 
Nika2 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 25 Lut 2011
Posty: 1606
Skąd: Wielkopolska
Pomogła: 297 razy

 #3  Wysłany: 2011-12-09, 13:37  


Sensationel,
Kochana niestety ,ale życie nie jest uczciwe :?ale?:
Mam napewno była wspaniałą osobą tak jak opisujesz. Jeśli chodzi co do Siostry no cóż ,------kiedyś może zrozumie co straciła nie będąc z matką do końca ,jestem tego pewna że kiedyś zrozumie.
Sensationel napisał/a:
Jest to człowiek który chce ją mieć tylko na wyłączność a ona się nie sprzeciwi.. Zaszła z nim w ciążę i z hukiem wyprowadziła się z domu. Wykrzyczała mamie że "sprzątaczka nie będzie jej dyktować jak ma żyć". Wyprowadziła się na sąsiednie osiedle i nie dawała znaku życia.

Kidyś będzie tych słów bardzo żałaować...............
,nie ważne jest kto na jakim stanowisku pracuje ,czy to jest sprzątaczka, czy prezes ważne jest jakim jest się Człowiekiem. Każdy ma swoją godność i tu stanowisko nie ma nic wspólnego. Sama piszesz że mama była wspaniałą Matką ,siostra nich żałuje że do końca jej nie poznała.Postaraj się z nią pogodzić bądz mądrzejsz masz teraz tylko ją. Opoawiadaj jej jaka była wspaniała wasza mama ,zobaczysz że kóregoś dnia popłyną jej łezki :cry: Mama napewno chciała żebyś się pogodziała z siostrą.Będzie patrzyła na was z góry i zawsze miała w opiece.
Trzymaj się ::thnx::
_________________
Życie jest piękne i warto Żyć
 
mis123 


Dołączyła: 28 Lis 2011
Posty: 52
Pomogła: 12 razy

 #4  Wysłany: 2011-12-09, 13:59  


Sensationel,

moja mama zmarła 30 października 2011 roku, mija powoli drugi miesiąc, ja codziennie zadaję sobie to samo pytanie, kazdy próbuje widząc w jakim jestem stanie na choć odrobinę pomocy i tłumaczy, że przynajmniej już ją nie boli, nie zdążyły jej włoski wypaść...że już jej tam lepiej niż tu na ziemi... ale to nie jest żadne pocieszenie bo pytanie wciąż brzmi DLACZEGO W OGÓLE ZACHOROWAŁA!!!!!?????? Dlaczego ona......;(((( Tylu ludzi nie chce żyć, popełnia samobójstwa, tylu chodzi po ziemi chuligaństwa, przestępców....a tu zabiera nam ten u góry tą najważniejszą i najkochańszą.....
... jestem młoda....widoku ostatnich dni i miesięcy choroby nigdy nie zapomnę... i powiem Ci choć zabrzmi to strasznie: Twoja mama a przede wszystkim TY SAMA miałaś szczęście, że mama nie cierpiała, że dobrze znosiła chemię, że funkcjonowała jak zdrowy człowiek jeżdząc nawet na rowerze..... bo gdy najbliżsi odchodzą...to MY mamy te tragiczne momenty przed oczami....i nikt nie rozumie gdy nie możemy zasnąć w psutym ciemnym pokoju.....

Wierzę, że kiedyś ....że kiedyś zrozumiem, pogodzę się a przede wszystkim będę szczęśliwa na myśl, że miałam najwspanialszą mamę na świecie, dzięki której jestem taka a nie inna, że dzięki niej umiem kochać i okazywać uczucia bliskim...bo tylko ona jedna potrafiła mówić mi dzień w dzień jak bardzo mnie kocha ;(((((((

[ Dodano: 2011-12-09, 14:01 ]
.........a teraz tak strasznie mi tego brakuje ;(((((((((((((((


Życzę Ci kochana tego samego :*
 
asia77 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 26 Paź 2011
Posty: 1403
Pomogła: 137 razy

 #5  Wysłany: 2011-12-09, 14:19  


Mój tatuś tez odchodzi :cry: :cry: :cry: i też zadaja sobie pytanie dlaczego ON???????? a nie jakieś pijaki ktore łażą bez celu ,Tatko całe życie dobrym czlowiekiem jest i Pan Bóg chce nas rozdzielić dlaczego ???????Nie ma odpowiedzi ,Wszyscy cierpimy :-(
_________________
Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
 
 
Nika2 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 25 Lut 2011
Posty: 1606
Skąd: Wielkopolska
Pomogła: 297 razy

 #6  Wysłany: 2011-12-09, 14:28  


asia77,
:/pociesza:/ Kochana trzymaj się :cmok:
_________________
Życie jest piękne i warto Żyć
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #7  Wysłany: 2011-12-09, 14:39  


I to pytanie "dlaczego ja, dlaczego moja mama czy tata?" jest najgorsze... Ja nie mogę sobie wyobrazić na chwilę obecną mojej mamy cierpiącej, leżącej bezwładnie na łóżku, nie mogącej powiedzieć słowa. W chwili obecnej to pełna życia kobieta i stwierdzenie że są przerzuty odległe jakoś nie może mi "wejść" w głowę ale cały czas o tym myślę ile nam jeszcze zostało, czy będzie cierpieć, jak to będzie po chemii?
I cały czas to pytanie dlaczego ona- przeżyła w swoim życiu dużo, od apodyktycznego ojca, przez chorobę psychiczną swojej mamy po alkoholizm męża i wreszcie teraz gdy na emeryturze zaczęła już spokojniej patrzeć na świat, rozpieszczać wnuki i naprawdę zacząć żyć dopadło ją to "paskudztwo". To wszystko takie niesprawiedliwe :-(
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #8  Wysłany: 2011-12-09, 16:29  


Sensationel, bardzo przykro się robi kiedy czytam to co piszesz o Swojej siostrze :-( to smutne jak własna NAJBLIŻSZA rodzina potrafi się odsunąć.
Wiem co czujesz, ponieważ u mnie było troszkę podobnie. Nikt się nie wyprowadził nie dając znaku życia ale większość się odsunęła od taty i ta większość to najbliższa rodzina :-( Tata mając rodzinę na wyciągnięcie ręki był praktycznie zupełnie sam. Miał tylko mnie. Nie wiem co by było gdyby mnie nie było i nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Robiłam wszystko aby tacie pomóc. Spędzałam z tatą tyle czasu ile tylko mogłam. Jak dziś sobie przypomnę to jak się starałam pomóc to nie wiem skąd miałam tyle sił aby przez to wszystko przejść. Miłość do kogoś potrafi wiele przejść i dać siły.
Często brzmią mi w uszach słowy rodziny kierowane do taty. Boli za każdym razem kiedy to sobie przypominam. Nigdy tego nie zrozumiem. Jak można być takim człowiekiem ?! Moje prośby , płacz nie pomagały ...
W sercu mam przeogromny żal do rodziny jednak nie odsunęłam się od nikogo. Każdemu staram się pomóc, z każdym staram się być. Nie chcę stać się takim samym człowiekiem, dlatego też mimo ogromnego żalu jaki mam w sobie z każdym utrzymuję kontakt.
Od śmierci mojego taty minęło 5 miesięcy. W moim życiu zaczyna się przewracać kiedy patrzę na to co robi np. moja mama po śmierci taty jest mi BARDZO zle ale udaje , że tego nie widzę. Zaciskam zęby, uśmiecham się, bo przecież ja nie chcę iść tą samą drogą. Jest ciężko ale daję radę ...jak długo dam radę nie wiem, czas pokaże ... z czasem może wybuchnę ale na daną chwilę o tym nie myślę ...

Wiem co czujesz :/pociesza:/
Twoja mama miała wspaniałą córkę CIEBIE :tull:
Pozdrawiam.
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #9  Wysłany: 2011-12-09, 17:45  


moze nie taką odpowiedz chce się usyszęc ale dla mnie pytanie Dlaczego mama ?
dlaczego tata ?jest bez sensu od razu odpowiadam a dlaczego nie ???

takich pytan sie nie zadaje, jesli ktos pyta dlaczego moja bliska osoba to d razu powinien pokazać kto to ma być, ktos inny ?

kazdy z nas ma swoich bliskich dla was wasz bliski był najważniejszy , dla mnie nie , dla mnie moj tata był najbliższy , wiec kogo mam wskazać ? nie tata ktos inny

nie wolno zadawac sobie takich pytan, nie mamy do tego prawa, dlaczego nie ja ? dlaczego nie sąsiad ? moze sąsiadka? ale oni tez maja swoich bliskich i kazdy z nich zadaje sobie takie pytanie Dlaczego on, ona ?

nie ma odpowiedzi na to pytanie ? i nigdy nie będzie- zrozumcie, kazdy kocha ta swoją chorą mame ,tatę, brata , dziecko czy męza lub zonę

Sensationel,siostra juz nic nie zmieni , niczego nie naprawi , to skonczony rozdział , ona w swoim sumieniu kiedyś będzie to roztrzasać, kiedyś stanie jej ta sytuacja przed oczyma , będzie sobie musiała z tym poradzić

kotku nie wolno ci zadawac takich pytan , ty byłas z mama do konca , i nie mozesz mysleć ze u mamy byłoby inaczej , lepiej gdyby siostra zachowywała się inaczej
na pewno mamy zycie byłoby łatwiejsze ale nic więcej

zycie jest trudne , jak bardzo przekonujemy się kiedy odchodzi ktos bliski
ale ludzie umierają codziennie i każdy pyta dlaczego ?

rodzimy sie bo po aby umrzeć, nasze zycie jest wędrówką ktora zbliza nas do konca, zyciem na ziemi musimy wypełnic jakąs role i żyć tak żeby to życie miało wartość, czasem jest trudno
twoja mama wypełniła zycie tescią i ona tak naprawde nie umarła ona żyje w tobie,
wiem ze to trudne , ale tak musiało być,
przejdż się po cmentarzu ile tam mogił dzieci , na pewno kazdy z tych rodzicow pyta dlaczego moje dziecko?przeciez niczego nie poznało przecież, zyło tak krotko i tak bardzo cierpiało dlaczego ?dlaczego ?

zrozumienie dlaczego nawet dla bardzo wierzącego katolika jest bardzo trudne , ale nas to spotkało i musimy zyć dalej

pozdrawiam serdecznie
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
granda 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Cze 2011
Posty: 227
Pomogła: 20 razy

 #10  Wysłany: 2011-12-09, 18:20  


niki napisał/a:
takich pytan sie nie zadaje, jesli ktos pyta dlaczego moja bliska osoba to d razu powinien pokazać kto to ma być, ktos inny ?

niki, bardzo mądry wpis!
Sensationel, czas przyniesie odpowiedz na pytanie: po co?
Pozdrawiam.
_________________
"Ważne jest nie to, co ze mną zrobiono, lecz to co ja sam zrobiłem z tym, co ze mną zrobiono"
 
Sensationel 


Dołączyła: 21 Mar 2011
Posty: 11
Skąd: Katowice
Pomogła: 1 raz

 #11  Wysłany: 2011-12-10, 08:51  


Dziękuje Wam wszystkim. Naprawdę tylko Wy potraficie zrozumieć to co dzieje się z człowiekiem gdy ktoś bliski odchodzi.. Mam nadzieję że z biegiem czasu będzie lepiej bo na razie z dnia na dzień jest coraz gorzej.. Dopiero teraz powoli dociera do mnie że już jej nigdy nie przytule, nie potrzymam za rękę.. Do tej pory wmawiałam sobie że po prostu gdzieś wyjechała i wróci.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić...

Dziękuje za te wszystkie słowa Kochani
 
Nika2 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 25 Lut 2011
Posty: 1606
Skąd: Wielkopolska
Pomogła: 297 razy

 #12  Wysłany: 2011-12-10, 10:27  


Sensationel,
Powiem krótko masz -siosrtę i pomyśł o tym, co mama miała na myśli macie traz tylko siebie!!!

[ Dodano: 2011-12-10, 10:28 ]
pozdrawiam i życzę optymizmu i pogodzenia się z rodziną
_________________
Życie jest piękne i warto Żyć
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #13  Wysłany: 2011-12-10, 22:20  


Czasem można wiele zrozumieć otwierając się na nowe...
Link do wątku Leny W.
http://www.forum-onkologi...t1901.htm#89795

Pomogło...Tak mi jakoś się inaczej zrobiło... Może i wam też pomoże :readit!!:
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #14  Wysłany: 2011-12-12, 11:16  


Cały czas o tym myślę, przeraża mnie to, że mojej Mamci może zabraknąć. Ja wiem, że każdy kiedyś umrze, ale tak bardzo bym chciała by Mamcia odeszła ze starości, spokojna, siwiutka i pomarszczona. Tak bardzo chciałabym by zdmuchnęła 80 świeczek. Nie wyobrażam sobie życia bez Niej. Jest Mamą, Przyjaciółką, Powiernicą, Bratnią Duszą. Podobnie jak było u Ciebie Sensationel jesteśmy jak Papużki Nierozłączki. Łazimy razem na zakupy, do kina, teatru, na spacery, razem wyjeżdżamy na urlop.
Teraz boje się jutra. Lęk o Mamcie ściska mi żołądek, zatrzymuje serce, dławi oddech. Mamcia jest dla mnie Wszystkim. Bez Niej mnie po prostu nie ma.

Sensationel. Nie jesteś sama. Masz tutaj Nas, nawet jeśli nie jesteśmy obecni ciałem, to jesteśmy obecni duchowo. Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć, bo żadne słowa nie są w stanie wyrazić smutku i żalu. Mogę Cię tylko mocno uściskać w sercu i życzyć siły i spokoju ducha.

Pozdrawiam
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #15  Wysłany: 2011-12-13, 17:46  


Reszka78
rozumiem cie, ja tak samo przezywam strach jak to będzie bez taty, i wiek nie ma tu znaczenia
nawet gdyby twoja mama miała 100 lat i jak napisałaś umierała ze starości ten bol byłby taki sam, po prostu trudno się pogodzic z tym ze ktos tak bardzo bliski odchodzi,
zawsze jest cs w zyciu do przezycia jeszcze, zawsze jest cos do zbaczenia zawsze sie na coś czeka
zawsze boli tak samo, każdy ma marzenia i plany i nieuchronnośc konca jest własnie tym co najbardziej cie przeraża

Sensationel
Cytat:
Dopiero teraz powoli dociera do mnie że już jej nigdy nie przytule, nie potrzymam za rękę.. Do tej pory wmawiałam sobie że po prostu gdzieś wyjechała i wróci.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić...

to na krótką metę pomaga ale będziesz musiała sie zmierzyć z tym ze jednak mama nie wroci z tej podrozy

ja dopiero teraz sobie zdaję sprawę ze juz taty nie zobacze ( 2,5 miesiąca temu odszedł)to boli jeszcze bardziej
tylko ze juz tak to jest w tym zyciu ze trzeba sie z kimś rozstawać na zawsze, takich rozstań w zyciu będzie wiele- ta droga kiedyś sie konczy, i nic tego nie zmieni , niby rozumiemy ale jakie to trudne
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group