1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
drMarta
Odpowiedzi: 54
Wyświetleń: 28981
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-07-11, 16:12 Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
Zebra, przeczytałam Twój wpis i ciśnie mi się na usta jedno słowo - miłość. To wielki dar móc tak kochać i czuć się kochanym. A miłość jest nieśmiertelna... |
Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
drMarta
Odpowiedzi: 54
Wyświetleń: 28981
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-30, 07:45 Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
Fajczarz, dokładnie takie podejście miałam na myśli! Mieć plany i czerpać z życia, ile można i póki można. A zawsze jest to "coś", co jeszcze jest możliwe, dodaje sił i motywuje w kolejnym dniu. Pozdrawiam, MP |
Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
drMarta
Odpowiedzi: 54
Wyświetleń: 28981
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-06-27, 12:46 Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie. |
Drodzy, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy mówić choremu o jego stanie, czy nie. Każda sytuacja jest inna i najważniejsza jest ocena, czy osoba chora jest w stanie zrozumieć powagę swojej sytuacji.
Chcę jednak zwrócić waszą uwagę na to, że bardzo często unikanie przekazywania choremu faktów (dotyczących bądź, co bądź JEGO zdrowia) jest pozornie ochroną bliskiej osoby, a często jest nieświadomą ochroną siebie. Rozmowa z bliskim człowiekiem o własnych emocjach związanych z jego stopniowym gaśnięciem i odchodzeniem jest trudna. Z drugiej strony unikanie tego tematu, nawet gdy chory sam sygnalizuje chęć rozmowy, nie zmieni faktu, że w końcu przyjdzie dzień, w którym przykry scenariusz się wypełni. Unikanie rozmowy o śmierci nie odgoni jej, tak jak rozmowa o niej nie przyspieszy niczego.
Często bliscy (ale też zdarza się, że za namową lekarzy) mówią „nie powiemy mu/jej, że to koniec, bo wtedy się załamie, straci chęć do życia i umrze”. Będąc z boku, jasne jest, że przekonanie to jest nieracjonalne. Bo gdyby było racjonalne, to czy sądzicie, że wszyscy, którzy zmarli, „za mało” pragnęli życia? Oczywiście, że nie.
Z drugiej strony, jeśli sytuacja dotyczy bliskiej nam osoby, naturalne jest, że sami możemy co jakiś czas niedowierzać temu, co się dzieje. Patrząc na ukochaną osobę, która siedzi przed nami, trudno sobie wyobrazić, że choć jest bardzo poważnie chora, to że może jej tu nie być za kilkanaście tygodni.
Niezależnie od tego, czy rozmawiacie o powadze sytuacji, odchodzeniu, śmierci, to prędzej, czy później przyjdzie Wam zmierzyć się z nimi. To, że unikniecie tego tematu nie pomoże w żaden sposób uporać się z bólem.
Pamiętam słowa osoby, która towarzyszyła w ostatnich dniach odchodzenia swojej matki. Towarzyszył temu ból i cierpienie, a po wszystkim osoba ta zastanawiała się, czy „sensowne było na to patrzeć”. Jednak jej nieobecność na pewno nie zmniejszyłaby bólu matki. Będąc blisko dawała jej tyle bezpieczeństwa i komfortu, ile mogła. Z rozmową na temat wyczerpanych możliwości leczenia, odchodzenia itp. jest podobnie. Problemem nie jest sama kwestia obecności przy odchodzącej osobie, czy rozmawiania o tym, co nieuniknione, ale kwestia poradzenia sobie z własnymi trudnymi emocjami (jakie naturalnie rodzi towarzyszenie bliskiej osobie w ostatnich dniach oraz rozmowa wcześniejsza na przykre tematy).
A gdy czas się wypełni, nadejdzie moment pożegnania, czy nie szkoda będzie, że takiej rozmowy nie było? Pozdrawiam wszystkich ciepło, MP |
|
|