Czy ktoś wie co się może dziać?!!!
ojciec od dwóch dni nie może jeść(: ma nudności i słabnie...
czy to może być spowodowane lekami?
przy plastrach są wypisane takie skutki uboczne ale obawiam się, że może to być spowodowane czymś innym?
tylko czym?co się dzieje?
Wiem,że od wątroby mogą być takie objawy. Przerzuty do wątroby ograniczają jej pracę. Czy Tato jest na diecie? A może zjadł coś co zaszkodziło? Bierze jakieś tabletki wspomagające pracę wątroby?Zasięgnij szybko porady lekarza.
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
tak właśnie jest...cisza przy tej chorobie nie jest dobra.
Te kilka ostatnich dni pokazuje jak podstępna jest ta choroba.
Tak naprawdę czekam na wieści z Bydgoszczy bo tam jest tata z bratem i mamą,ja niestety!!!musiałam zostać z dziećmi co powoduje, że cisza doprowadza mnie do szaleństwa...
ojciec od środy prawie nie jadł, troszkę pił, strasznie zrobił się słaby, ospały...gdzieś już czytałam o takich objawach........................
No i najważniejszy dla niego poniedziałek(czytaj wczoraj)chemia w Bydgoszczy...wiedzieliśmy, że z tą chemią to marna szansa(choć jeszcze nie wykluczona)ale nie mogliśmy zabrać jemu nadzei i tej przeogromnej chęci życia, więc jest w upragnionej Bydgoszczy.
W między czasie byliśmy na pogotowiu, gdzie otrzymał serię kroplówek (nawet wyprosiliśmy do domu, żeby mu podawać)a tam lekarze (naprawdę życzliwi)podziwiali to, iż mój tato jeszcze żyje...pocieszające?nie wiem...
teraz czekam na telefon, bo za chwilę mój brat będzie rozmawiał z lekarzem...
czuje jednak, że tego czasu z moim tatusiem zostało mi mało i z tym nie mogę dać sobie rady...
Jeszcze może sie polepszyc na jakis czas...bo w tej chorobie to ze skrajnosci w skajnosci sie popada. Domyslam sie jak Ci ciezko, jestem duchem z toba. Pozdrawiam
Dawno mnie tu nie było..................
chyba źle znoszę myślenie o znienawidzonej chorobie mojego taty....
tyle się wydarzyło...wbrew pozorom dużo dobrego dzięki Wam
Mój tata jeżdzi do Bydgoszczy, tam dostaje chemie (pewnie bardziej działa na niego psychicznie ale to dobrze) i usycha ...kurczy się...jest go co raz mniej...mniej cieleśnie...mniej duchowo ale walczy...jak dużo ma siły w sobie...boże skąd on jej bierze?!
dumna jestem z niego choć już nie mogę patrzeć na jego nie naturalną twarz ...
tęsknie za moim tatusiem...za tym który miał nieco więcej ciała i śmiał się do łez.
Nie powinnam narzekać ale to takie ciężkie patrzeć na osobę, którą się kocha jak usycha i nic nie można zrobić by jej zatrzymać.............
Wierzę jednak, że Bóg wysłucha mnie i jeśli naprawdę będzie go potrzebował to pozwoli mu odejść po cichutku..bezboleśnie......... chyba, że pozwoli na cud......................
pozdrawiam wszystkich cieplutko
Witam
01.01.2011 zmarł mój kochany Tatuś!!!
boli........
nie chcę o tym pisać ale zostawiam nr do siebie, jeśli ktokolwiek będzie miał jakiekolwiek pytania odnośnie raka...raka trzustki...śmierci ...proszę dzwoń.
601387550
pzdr
sylwia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum