agamaz, jeżeli chodzi o utratę dziecka to myślę że sprawa wygląda zupełnie inaczej . może to dziwnie zabrzmi ale dziecko jest częścią kobiety-matki (i nawet nie musi być matką biologiczną) i utrata części ciała jest na całe życie. owszem można sobie sprawić protezę ale to już nie będzie ta reka, można nauczyć się pisać 2 ręką ale już to nie będzie to samo.
osieroconą mamą zostaje sie raz na zawsze , nikt ani nic nie ukoi nas . złamane serce i ból pozostaną, a czas pomoże nauczyć się z tym żyć.
„Samotność
Dziś wiem co ważne lecz jest za późno,
twego powrotu czekam na próżno.
Twe serce zimne, nie bije wcale,
ile bym dała by biło dalej.
Kolory świata przechodzą w jesień,
a ja samotna chodzę po lesie.
Lecz las to ludzi obcych, dalekich,
co patrzą na nas słabych, kalekich.
Kalectwem moim na całe życie,
będzie żałoba po małym bycie.
Które zjawiło się niespodziewanie
i zawładnęło mym życiem całym.
A gdy odeszło, została pustka.”
Autor nieznany. Wiersz znaleziony w sieci.
czasami jest tak (znalezione w sieci)
"Dzień Matki, Dzień Ojca dla Niewidzialnych Rodziców.
Teoretycznie sprawa jest prosta: dzieci albo się ma, albo nie ma. Ale co mówić, gdy dziecko żyło zaledwie kilka miesięcy, dni, a czasem tylko minut lub sekund? Co mówić gdy się go nawet nie widziało, gdy odeszło zbyt maleńkie by je przytulić? Naszych dzieci nie ma tutaj z nami, lecz Dzień Matki, Dzień Ojca to także nasz dzień.
Tylko że żadne z naszych dzieci nie przytuli się, nie narysuje laurki, nie powie „mamo”, „tato”, nie wyśle sms że pamięta, kocha.
Dla świata jesteśmy bezdzietni, albo rodzicami jednego czy dwojga dzieci. I tylko my i nasi bliscy wiemy, iż jest inaczej. Że na Dzień Dziecka zamiast wybierać edukacyjną zabawkę, kupimy najpiękniejszy, długo palący się znicz (...)"
czasami pomaga modlitwa
Modlitwa
"Dobry Panie co przydzielasz Duszom ziemski czas
Nie pozwalaj nam zapomnieć SKĄD przysyłasz nas
Kiedy wraca ktoś do Ciebie, miast dziękować Ci
W duszy mamy gorycz żalu, z oczu płyną łzy.
Dobry Panie pytam krzycząc aż po Nieba kres
- Powiedz jak Tam teraz w górze memu dziecku jest ?
Czy kołyszesz do snu Malca, tak jak niegdyś ja ?
Czy serdeczny uśmiech dajesz na początek dnia ?
Chociaż jedną daj odpowiedź na pytania me
I przypomnij mi SKĄD jestem w jednym krótkim śnie
Słońce, kwiaty, wiatr coś szepczą - ukojenie dają
- Przecież ludzie nie odchodzą - ONI POWRACAJĄ"
jest jeszcze bardzo ładna piosenka przy której beczę odnieść można ją nie tylko do dziecka ale do każdego.(na moim pogrzebie ma być ona zaśpiewana) te łzy przynajmniej są dla mnie takie oczyszczające kojące choć bólu nie zmniejszają po prostu pomagają się ...poskładać??? http://www.youtube.com/watch?v=5ndnTdj9COE
e kończę odbiegłam od tematu i się rozpisałam -wybaczcie
i chodzi o utratę dziecka to myślę że sprawa wygląda zupełnie inaczej .
- to może ktoś mi doradzi co ja mam mówić mojej córce,która straciła kolejno czworo dzieci,zanim urodziła synka,poznej jeszcze jedno,a teraz znowu jest przy nadziei.Bo,dla niej nie ma znaczenia,że te jej dzieci nim się urodziły to obumarły,ona chce o tym rozmawiać.Nie daje rady zapomnieć.Ja wiem,że w medycynie nazywa się ich płodami,ale ważne jest jak córka spostrzega tę sytuację.Chyba wciąż nie umiem jej tak do końca zrozumieć,a chciałabym.Tylko,nie wiem czy mój wpis nie wykracza poza ramy tego forum.
sarenka, ja uważam że dziecko jest juz naszym . yyyy będę pisała za siebie i w swojej osobie, -dziecko jest już naszym dzieckiem od momentu odkąd wiemy że się spodziewamy. i dla mnie w momencie straty ciąży nie ma znaczenia na jakim jest etapie, embrion, płód -TO DZIECKO, -MOJE DZIECKO.
i w momencie poronienia(nie lubię tego określenia) jest to zwyczajna śmierć z tym że jest ona przynajmniej dla mnie o wiele gorsza. bo inni widzą w tym nie człowieka a płód, a to jest DZIECKO=CZŁOWIEK. I nie ważne w tym momencie jest dla mnie czy ma 3 cm czy 33 , dziecko to dziecko... jeszcze dobrze jak można się z nim pożegnać przytulić , a czasami nawet zobaczyć. co czuje matka która czeka na dziecko a w przypadku poronienia dziecko jest z niej wyjmowane i dawane do utylizacji razem ze śmieciami szpitalnymi?
co można powiedzieć córce? - nie wiem co można powiedzieć, może po prostu wystarczy posłuchać? jeżeli rozmawiasz o wnukach to mów ile masz łącznie z tymi co w niebie(przynajmniej w rozmowie z córką bo nie każdy musi wiedzieć) i mów ile masz w niebie lu że są aniołkami. powiedz mi czy córka ma groby tych skarbów? jak nie to może wykup jakąś małą kwaterkę na cmentarzu i zrób symboliczną mogiłkę? przedewszystkim słuchaj, nie oceniaj -słuchaj.
-Wielkie Nieba!Nie oceniam jej uczuć,to pewne.Ona ma juz tego swojego synka-a naszego Wnuczka- i jest już spokojniejsza.Tyle,że nie jest tak jak myslalam-juz ma dziecko,wiec o tamtych wydarzeniach zapomni.Jednak tak sie nie stało.Niekiedy wspomina i masz rację ,moja rola powinna ograniczyc sie do słuchania z uwaga córki.
I faktycznie-jak swego czasu jeszcze nim wnuczek szczesliwie sie urodzil,to mało mądrze powiedzialam,ze komus z naszej miejscowosci umarlo dziecko po kilku dniach od narodzin.To corka-powiedziala mi,ze tamta matka miala to szczescie,iż dane było jej miec dziecko w ramionach.Poniewaz ciąże obumierały ok.7-8 tyg.,to nie myślała o tym co z dalej sie dzieje.Ona raczej mysli,jakie bylyby gdyby zyly,jakiej plci.Ot,np.mamo zobacz Piotrus teraz mialby rodzenstwo.Dobra,dajmy temu spokoj.W lipcu ma przyjsc na swiat nastepny wnuczek
I jeszcze uwaga dla tych czytajacych mnie-to,ze my strate dziecka traktujemy bardzo emocjonalnie,nie znaczy,ze ja oceniam czy osądzam te kobiety,ktore sprawe widza inaczej.
kochana nie to miałam na myśli pisząc nie oceniaj.... naprawdę. wiesz forum to forma pisana a nie zawsze pisząc można wyrazić to co chce się powiedzieć. a co do córki mówie to w swoim imieniu że każdą chwile szczęścia z dziećmi swoimi przypłaci lekką goryczą i myślami o tamtych straconych, jak by wyglądali itd, to będzie silniejsze .
Czy dzieci powinny uczestniczyć w pogrzebach? Trudno odpowiedzieć, bo to wszystko zależy od psychiki dziecka i rodziców. Moje dzieci uczestniczyły w pogrzebach naszych najbliższych. Tak jak piszecie było wiele pytań. Ale ta sytuacja pomagała im pogodzić się ze stratą. Zawsze wiedziały gdzie szukać Babci, Dziadka, ulubionego wujka ... . Uważam, że nie należy izolować dzieci od przykrych sytuacji. Śmierć jest nieunikniona i dzieci też muszą o tym wiedzieć, a pogrzeb to po prostu pożegnanie na dłuższą chwilę.
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Niestety mój tato czuję się coraz gorzej, pojawiły sie przerzuty na wątrobie i wszystkie inne objawy wskazują, że już coraz bliżej to co nieuniknione. ale już dziś wiem, że nie zabiorę moich dzieci na pogrzeb taty. wydaję mi się, że to bardzo indywidualna decyzja każdego nas. Bartuś ma 5 lat a Maciuś 3 latka. za każdym razem kiedy przeżywam kolejny postęp lub pogorszenie taty - dzieci zaczynają płakać ze mną mimo iż nie wiedzą dlaczego tak naprawdę płaczę. nie chcę, aby pogrzeb był zapamiętany jak mijsce histerii moich dzieci, chce żeby każdy mógł sie spokojnie pożegnać z tatą. poza tym Bartuś zadaje tyle pytań i jest bardzo przywiązany do dziadka. boję się jaby to wpłynęło na jego psychikę.
może to głupie, że piszę o tym - bo przecież tata jeszcze żyje. ale sam wyraził swoje życzenie, że nie chciałby aby dzieci na to wszystko patrzyły.
podjęłam taką samą decyzję w zeszłym tygodniu. Moja Córka nie ma jeszcze trzech lat. Na poprzedniej stronie piszę za to o książce dla dzieci w wieku 3-7 lat, "Kiedy kiedyś czyli Kasia, Panjan i Pangór". Obejrzyj ją, moim zdaniem pięknie pokazuje rozstanie, śmierć, właśnie z wyczuciem rozumku małych dzieci. Kupiłam i już przeczytałam Córce, bardzo uważnie słuchała. Myślę, że będziemy do niej wracać, bo będzie pytać o Dziadziusia.
Joanna
[ Dodano: 2012-05-16, 14:03 ]
Sarenko,
straciłam 3 ciąże. Za każdym razem ktoś z najbliższej rodziny lub przyjaciół też oczekiwał dziecka. Ja ciąże traciłam a wokół rodziły się zdrowe dzieci. Czułam się właśnie osierocona, bo niewiele osób rozumiało, że dla mnie za każdym razem strata dotyczyła dziecka. Dziecka, którego nie poznam, nie doświadczę. Za każdym razem z ulgą witałam nowe dzieci w rodzinie, był to dla mnie dowód, że jeszcze świat nie zwariował i może być normalnie. Ale w środku wszystko mnie bolało. Te znikające szanse na dzieci zajęły zamieniły mi się w mnóstwo dat: kiedy był test, pierwsze usg, termin porodu, pierwsze złe prognozy i wreszcie poronienie -- różne pory roku i miesiące naznaczone takimi wyrzutami. Bo przy wszystkim zawsze pojawia się poczucie winy, zupełnie nieracjonalne. Po trzeciej stracie postanowiłam się pozbierać. Szukałam osób takich jak ja i czytałam, jak sobie radzą. Znalazłam wyśmienitą książkę, którą gorąco polecam Twojej Córce: "O dziecku które odwróciło się na pięcie" Izabeli Barton-Smoczyńskiej. Pani, chyba psycholog, pisze o dramacie kobiet, które straciły dziecko: nienarodzone, narodzone, małe, chore -- różnie. Prowadziła na ten temat badania i bardzo rozsądnie, w poukładany sposób pisze o etapach żałoby, które trzeba przejść, o uczuciach, które nami targają, o wychodzeniu z naszej tragedii i dalszym życiu. Bardzo pomogła mi ta książka. Po pierwsze, postanowiłam zapomnieć wszystkie daty i obchodzę na swój sposób Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Przedwcześnie Zmarłych 15 października (Amerykanie to wymyślili). Odzyskałam więc panowanie nad czasem, nad rokiem i mam punkt odniesienia. Po drugie, ponieważ -- jak pewnie wszystkie panie z podobnym doświadczeniem -- nie mam żadnej pamiątki po dzieciach, nie ma też grobów, zrobiłam sobie na zamówienie biżuterię symbolizującą całą trójkę, którą noszę, gdy mam taką potrzebę. Przeszłam moją żałobę, wróciłam do równowagi. Urodziłam Córkę, która jest nieprawdopodobnym skarbem dla nas. Jestem teraz w ciąży i ze strachem ale i radością czekam na dzień narodzin dziecka.
Ja poradziłam sobie tak, jak napisałam. Mam wrażenie, że Twoja Córka nie zakończyła jeszcze żałoby po dzieciach, które straciła w ten nienamacalny sposób. Powinna jednak przechodzić od etapu do etapu. Podsuń jej tę książkę, wysłuchuj Jej, uwierz w tę paniczną tęsknotę za kimś, kogo nie było. Możesz poradzić Jej też rozmowę z psychologiem. Córka znajdzie swoją drogę, ale potrzebuje wsparcia, możesz Jej powiedzieć, że nigdy tego nie zrozumiesz, co czuje, ale jesteś z nią i chcesz pomóc i zwyczajnie Jej wierzysz.
Joanna2012, -bardzo Ci dziekuję za odpowiedz.Ja urodziłam tyle dzieci ile sie poczęło,czyli dwoje.Nie miałam nigdy żadnych problemów i stąd zapewne moja bezradność.Oczywiście kupię obydwie polecone przez Ciebie książki.I jeśli pozwolisz,to pokażę Twój dla mnie wpis Córce.Ona od lat pisze na forum -chyba Promyczek i jeszcze jakimś,ale nie znam nazwy.Jeśli Ty też tam jesteś zarejestrowana,napisz mi na pw,to napisze ci jaki córka ma login.
Mnóstwo serdeczności Tobie i Twoim Malcom przesyłam
Wiad.otrzymałam.Wieczorem odpisze,teraz mam przerwe na kawę,a piszę jedną reką.Maluję okna i druga ręka nosi ślady farby-wieczorem domyję.Dziękuję za pamięć
Pozwolę sobie zacytować wypowiedz pewnej mamy chorej na raka żoładka na temat śmierci.Ma synka w weiku wczesnoszkolnym i oto,jak jemu tłumaczy to trudne zagadnienie.Cytuję :Obiecuję,że jak przejdę na drugą stronę,to będę na was czekać.Przytrzymam wam drzwi,podam kapcie i oprowadzę po obiekcie.Pokażę,gdzie jest kuchnia,gdzie ubikacja,gdzie są sypialnie.I choć nie wierzę w Boga,a Kościól,w Eucharystię,w księdza,to wierzę,że coś tam jest.Coś bez wątpienia dobrego.Jak powiedział Niemąż ,tyle religii nie może się mylić.
W najnowszym tygodniku -"Angora" jest wzruszający artykuł pt."Trzeba walczyć"o chorej na raka żołądka Joannie Sałyga.Pisze blog pt."Chustka".
_________________ Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum