Witam ponownie
Jakieś fatum wisi nad moimi rodzicami
Tym razem dopadło tatę. Tata od listopada chorował (grypy jakieś itd...), potem go strasznie rozbolał kręgosłup (ale całe życie cierpi na kręgosłup). Brał sporo leków (od antybiotyków, poprzez gorączkowe, Olfen na kręgosłup, oprócz tego furę leków na serce bierze: Bisocard, przeciw cholesterolowe i inne - sporo tego - bo jest po 2 zawałach).
W tamtym tygodniu w piątek poszli z mamą na kontrolne badania krwi (takie sobie sami robią prywatnie). Tata poza tym się źle czuł - bo mu spuchły nogi i bolały go plecy. No i się okazało:
że tata ma takie wyniki: poza kreską podaję normy z laboratorium
uwaga, wyniki przedyktowane przez telefon przez siostrę (bo nie mieszkam tam gdzie rodzice)
GGTP 1734 / 15-73 u/L (chyba u/L - bo siostra tak przeczytała)
ALT 495 / 21-72
AST 217/ 17-59
CKMB 192/16 i mniej (ale ponoć tata ma takie fatalne bo jest po 2 rozległych zawałach około 11 lat temu)
Kreatynina 1,3 / 0,66-1,25
Mocznik 71/19-43
Poza tym miał zrobione OB, białko CRP - są w normie
Mama z tatą zgłosili się do szpitala na SOR (znowu w tych nieszczęsnych Wadowicach) i tam zrobili tacie USG i oświadczyli, że tata jest bardzo chory, że ma zmiany przerzutowe na wątrobie, że ma wątrobe powiększoną i ogólnie masakra. Nie mam tego wyniku. Ale będę mieć po świętach.
Stwierdzili, że tata ma na wątrobie przerzuty z innego miejsca i że oni będą szukać skąd.
Zrobili mu marker PSA (prostaty) i jest w porządku. Potem stwierdzili, że zrobią gastroskopię i tez wyszła bardzo dobrze, nic nie znaleźli. Ma tam resztki po wrzodach które miał kilkanascie lat temu ale nie ma nic złego - żadnych nowotworów. Wyniku nie mam :(
Było też zrobione RTG klatki piersiowej i płuca bez zmian.
Zrobili potem tomograf jamy brzusznej - bez jelit. I z tego wyniku złe jest to:
Watroba: lewy dolny płat liczne zmiany meta, przy wątrobie (we wnęce) węzeł chłonny 2,1cm. (ponownie - przedyktowane przez siostrę).
Lekarze powiedzieli, że oprócz wątroby wszystko tata ma zdrowe - w skrócie i prostymi słowami. No i powiedzieli, że jeszcze sprawdzą jelita bo najczęściej te przerzuty są z jelita grubego. Sprawdzili mu kał na obecność krwi utajonej - wynik negatywny, krwi nie ma. Dzisiaj zrobili kolonoskopię - no i wszystko idealnie. Żadnych zmian tata tam nie ma.
Ogólnie: ma sporą nadwage bo waży pewnie 110 kg, 175 wzrostu - otyłość brzuszna, apetyt ma zawsze, dużo je i ze smakiem, nigdy się nie uskarżał na jakieś zaparcia czy biegunki, nic z takich rzeczy mu się nigdy nie działo, nic go nie boli w brzuchu (nigdy). Jedynie jak by zjadł sporo kwasnego jedzenia to ma nadkwasotę i mu się odbija - ale się kontroluje i lata nie je takich rzeczy bo wie, że mu nie służą. Ma wycięty wyrostek robaczkowy (jako dziecko), ma rozrusznik (od 10 lat), nigdy go żadna wątroba nie bolała, nie pali już 10 lat, nie pije (raz na dzień czasami 1 piwo - ale ostatnio nie pił bo był chory).
Lekarze nastawiali sie na raka jelita grubego, tak nas uprzedzali, a jak się pytaliśmy co będzie jak się okaże kolonoskopia w porządku - to stwierdzili, że będą dalej szukać!
Inny lekarz (ten który robił kolonoskopię) stwierdził, że może być tak, ze te zmiany widoczne na wątrobie to mogą tak wyglądać jak meta ale mogą wynikać z otłuszczenia wątroby.
I co teraz? Nic nie wiemy :(
Lekarz powiedział, że jakiegoś onkologa sprowadzą na konsultację.
Najchętniej bym go stamtąd zabrała i pojechała do Krakowa, tam mają przynajmniej fachowców.
Mam wrażenie, ze mam deja vu. Najpierw nam uśmiercili mamę (ale się nie udało) - a teraz próbuja tatę :(
Przy tej okazji ja i siostra wykitujemy- obie mamy nadciśnienie, a ja dodatkowo chore serce.
Czy jest możliwe, że tata po prostu zdemolował wątrobę tymi lekami? Jadł tego sporo. Po świętach napiszę dokładnie co to były za leki i postaram się załatwić ksera wyników.
Pocieszcie mnie :(
Proszę.
Czy jest możliwe, że tata po prostu zdemolował wątrobę tymi lekami?
Jeśli opisane zmiany są jako "liczne zmiany meta" + jest tak powiększony węzeł, to niestety bardziej wygląda na zmiany przerzutowe niż na jakieś zmiany wynikające z obciążenia wątroby lekami etc.
Dziękuję za odpowiedź. Mam pytanie a skąd by ten przerzut mógł jeszcze być? Bo zasadniczo, wszystkie pozostałe części układu pokarmowego lekarze wykluczyli chyba?
Dobrze byłoby zrobić PET. To, że RTG klatki nic nie wykazało nie oznacza, że na 100% nic tam nie ma - jeśli nie PET, to chociaż TK klatki.
Może zamiast TK jamy brzusznej warto by zrobić MRI (rezonans).
Dziękuję za odpowiedź. Mam pytanie - czy fakt, że tata ma rozrusznik serca nie dyskwalifikuje go do badania Rezonans Magnetyczny czy też PET?
Czy powinni mu zrobić tomograf również klatki piersiowej? Dodam, że tatuś cały czas pokasłuje - niby jest to efekt przechodzonych oskrzeli. Rzeczywiście był chory - wszyscy wtedy chorowali na oskrzela.
Czy są jeszcze jakieś badania które wykluczają bądź potwierdzają problemy z płucami - np. z krwi?
Zrobili jakieś dodatkowe badanie klatki piersiowej (chyba USG) i nic tam nie wyszło. Teraz mają tatę wypuścic ze szpitala (jutro) bo oni już ponoć wyczerpali możliwości diagnostyczne, i zastanawiają się czy wysłać go do szpitala w Suchej na biopsję wątroby (ale nie są pewni czy to dobry pomysł, ze względu na jego serce) lub też do Krakowa na PET (ale twierdzą, że to drogie badanie!).
Na naszą ofertę, że zapłacimy za ten PET (pani powiedziała, że kosztuje około 2000zł.) - pani powiedziała, że spróbuje załatwić skierowanie na PET - tak, żebyśmy nie musieli płacić.
Tata się źle czuje bo chyba zaczyna się domyślać co oni podejrzewają no i jest strasznie rozdrażniony i zły, a jak on się czymś bardzo denerwuje to zaraz dostaje bólu kręgosłupa (rwa kulszowa) no i dzisiaj już czuje się fatalnie (psychicznie i fizycznie). Podają mu cały czas (od poniedziałku) tramal dożylnie przez wenflon na ten bolący kręgosłup.
Jak Pani nam radzi? Co by było lepsze diagnostycznie: biopsja czy ten PET?
Wyniki którego z tych badań będą szybciej?
Które badanie pozwoli na wyciągnięcie ostatecznych wniosków co do tego co mu dolega?
Żal mi taty bo się biedak boi i denerwuje, na dodatek te wszystkie badania go męczą (bo on nie może leżeć płasko bo go bolą plecy).
Co by było lepsze diagnostycznie: biopsja czy ten PET?
To są dwa zupełnie różne badania, każde przebiega inaczej i w inny sposób uzyskiwany wynik. Nie da się więc powiedzieć "co byłoby lepsze".
Z PET będzie wiadomo, czy gdzieś w organizmie znajdują się skupiska kom. nowotworowych, z biopsji jaki rodzaj komórek nowotworowych w wątrobie się znajduje.
beata_priv napisał/a:
Wyniki którego z tych badań będą szybciej?
Mogą być w podobnym terminie, zależnie od "obłożenia" ośrodka.
beata_priv napisał/a:
Które badanie pozwoli na wyciągnięcie ostatecznych wniosków co do tego co mu dolega?
dziękuję
Wydaje mi się jednak, że PET jako pierwsze badanie będzie lepsze. Bo jeśli wyjdzie, że tata nie ma żadnych komórek nowotworowych (co jest możliwe) wówczas nie będą musieli go męczyć biopsją. Czy mam rację?
To, że w PET nic nie "zaświeci", czyli że nie zostanie znalezione duże skupisko kom. nowotworowych nie będzie oznaczało, że kom. nowotworowych nie ma - PET nie wykrywa pojedynczych kom. nowotworowych.
Mama miała to badanie w Krakowie robione i tam nam powiedzieli, że to badanie pozwala na takie zeskanowanie całego organizmu, że pokaże nawet bardzo małe zmiany. Mama miała to badanie z jakąś glukozą (trzy dni nie piła i nie jadła nic słodkiego), dzień przed badaniem ograniczyła posiłki. Powiedziano nam, że to bardzo precyzyjne badanie.
Prosze mi powiedzieć, czy jeśli zmiany na wątrobie to zmiany meta przerzutowe - to oznacza, że gdzieś jest ognisko pierwotne? A jeśli tak - to czy na takim badaniu PET takie ognisko może zostać niezauważone np. ze względu na rozmiar?
Dokładnie mi chodzi o to: czy ognisko pierwotne które spowodowało i było źródłem licznych zmian przerzutowych - może być tak małe, że nie zauważalne w badaniu PET?
Czy mogą być zmiany przerzutowe bez ogniska pierwotnego? - bo teraz teoretycznie mamy taką sytuację :(
Lekarze twierdzą, że tata ma na wątrobie zmiany przerzutowe - tylko nie wiedzą skąd, bo wszystkie źródła niby wykluczyli. Przynajmniej tak mówią, że nic poza tymi na wątrobie nie zauważyli.
powiedzieli, że to badanie pozwala na takie zeskanowanie całego organizmu, że pokaże nawet bardzo małe zmiany.
Bardzo małe zmiany składają się z baaardzo wielu komórek nowotworowych - więc jasne, pokaże małe zmiany, ale nie pojedyncze komórki.
Tak tylko wyjaśniam, bo często PET funkcjonuje w mediach jako badanie wykrywające nawet pojedyncze komórki nowotworowe, a tak nie jest.
beata_priv napisał/a:
Prosze mi powiedzieć, czy jeśli zmiany na wątrobie to zmiany meta przerzutowe - to oznacza, że gdzieś jest ognisko pierwotne? A jeśli tak - to czy na takim badaniu PET takie ognisko może zostać niezauważone np. ze względu na rozmiar?
Oba pytania - tak.
Choć jeśli są już przerzuty, to ognisko pierwotne - przynajmniej teoretycznie - powinno być na tyle duże, by uwidocznić się w PET.
Choć niektóre rodzaje nowotworów są kiepsko obrazowane przez PET.
beata_priv napisał/a:
Czy mogą być zmiany przerzutowe bez ogniska pierwotnego? - bo teraz teoretycznie mamy taką sytuację
Jeśli są przerzuty, to gdzieś jest ognisko pierwotne.
W tej chwili nie mamy sytuacji braku ogniska pierwotnego, tylko sytuację braku zlokalizowania ogniska pierwotnego.
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedź i cierpliwość
Proszę mi powiedzieć - gdzie jeszcze ewentualnie mogłoby być usytuowane ognisko pierwotne?
Czy lepiej jechać do Suchej i zrobić najpierw biopsję z wątroby czy też lepiej najpierw jechać do Krakowa do Instytutu Onkologicznego i postarać się o diagnostykę PET?
Czy też jakieś inne rozwiązanie?
W jaki sposób można złagodzić (lub całkiem usunąć czasowo) dolegliwości bólowe taty związane z kręgosłupem? Tak jak pisałam wcześniej - zawsze jak tata ma jakiś nerwowy okres w życiu - kręgosłup zaczyna boleć, boli go noga, ciężko mu chodzić - ma dyskopatię i częste ataki rwy kulszowej - czy może jakąś blokadę zastosować? Tramal pomaga średnio, wczoraj i przedwczoraj czuł się względnie (nawet siedział), a dzisiaj się zdenerwował no i go położyło.
Witaj beata,
Nie wiem na ile ten ból to faktycznie ból kręgosłupa, czy rwy kulszowej... Może żródłem bólu jest inny organ który promieniuje do kegosłupa?? Przy bólach kregosłupa i rwy środki przeciwbólowe typu ketonal, czy tramal raczej pomagają. coprawda doraźnie, na kilka godzin, ale działają. Jeśli tramal nie pomaga to może należy zastanowić się, nad silniejszym środkiem, z wyższej półki, jak morfina.. ale o tym oczywiscie powinien zadecydowac lekarz. Mój tatko (również z licznymi przezrzutami do wątroby) miał również bardzo silne bóle kręgosłupa. były spowodowane guzem żołądka i bardzo mocno powiększona wątrobą- tak powiedział nam lekarz.
Najlepsze rozwiązanie, które w takich przypadkach polecam, to hospicjum domowe. Ci lekarze i pielęgniarki naprawde wiedzą wszystko o leczeniu paliatywnym i zrobią wszystko, żeby tata nie cierpial... Pozdrawiam gorąco.. alice
Dziekuje za odpowiedź, ale mój tata z jakieś 20 lat już ma ten problem, ma stwierdzoną dyskopatię, poza tym kilka lat temu miał operację na kręgosłup (coś z dyskami w odcinku lędźwiowym mu robili), był też dwa razy w szpitalu na neurologii (kilka lat temu) ze względu na rwę. Problemy bólowe zaostrzają się zawsze jak tata się denerwuje (np. w tamtym roku jak mama była chora).
Tata nie ma żadnych guzów w obrębie tułowia.
Poza tym mamy nadzieję, że to nie jest żaden nowotwór - a zwłaszcza złośliwy, gdyż lekarze nie znaleźli dotychczas źródła pierwotnego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum