Ulcia, mój teściu od momentu diagnozy żył miesiąc, tata 6 miesięcy( nie skończył nawet chemii) . teraz mama choruje...i wiem, że to nieuleczalne, ale jej siły i walka spowodowały, ze ma sie nawet nieźle, mimo duszności i kaszlu wierzy że jeszcze pożyje, dlatego nie można się poddawać, bo każdy człowiek jest inny, inaczej choruje i przeżywa.
Nie załamuj się!
Myślę, że w tej chorobie każdego dnia życie zaczyna się na nowo...
Pozdrawiam cieplutko. Magda