Po usunięciu (lipiec 2012) fragmentu płuca z przerzutami mama na razie czuje się dobrze. Funkcjonuje i sama daje sobie radę. Trochę ją boli miejsce pooperacyjne, ale daje radę.
Na 20.10.2012r. ma tomograf klatki piersiowej - nie wiem czemu nasza onkolog nie dała skierowania na całe body?.
Ale z drugiej strony o dziwo po 1,5 roku od wycięcia nerki z guzem odezwał się szpital i wzywa na zrobienie USG jamy brzusznej. Chyba mają jakąś kontrolę. Z drugiej strony nieco to ironiczne, bo gdyby człowiek nic nie wiedział i nic nie robił samemu tylko powierzył się myśleniu że oni się wszystkim zajmą - to wygląda na to że jedynie leczenie/monitorowanie organizmu po wycięciu złośliwego raka nerki T3 - następuje po 1,5 roku.
Ufff na razie jest dobrze. USG jamy brzusznej nic nie wykryło. TK płuc również. Po usunięciu 4 miesiące temu - dwóch guzów z płuc - przerzutów raka nerki - na razie płuca są czyste, węzły też. Oby jak najdłużej trwał zastój choroby. Mama teraz wiedzie spokojne życie i jest jej dobrze - żeby tak dalej. Teraz chyba trzeba walczyć o kolejne skierowanie na TK - żeby tak zapisać się na kwiecień-maj.
Udało się załatwić skierowanie na kwiecień na TK jamy brzusznej. I jeszcze rezonans na luty.
A teraz zrobiliśmy scyntygrafię kości. Po roku praktycznie żadnych nowych zmian nie było.
Po operacji płuc - wycięciu płata, mamę mocno jednak boli tamto miejsce. Ciągle boi się że to rak rośnie, mimo że badania nic nie pokazały. To już tak będzie do końca taki strach i jakiekolwiek bóle kojarzą się z tym że się już zaczęło. Chirurg powiedział że to tkanka miękka i do roku może boleć. Nic brać przeciwbólowe i żyć. Mówię jej że tak szybko guzy nie rosną i na tomografach by były.
Rezonans ciała poza przepukliną kręgosłupa wykonany w lutym nic nie wykazał - całe szczęście.
Teraz 19 kwietnia będzie tomografia - oby było dobrze. Zobaczymy.
Już prawie 2 lata po wycięciu nerki i 1 rok po wycięciu dwóch przerzutów z płuc. Mama bardzo chce żyć i jest gotowa na dalsze wycięcia płuc jeśli coś by było. Dużo dłużej dochodziła do siebie po operacji płuc. Od dłuższego czasu dbam by miała dobrą dietę.
Bolały ją plecy, więc dostała wcześniej skierowanie na tomograf samej klatki. Dzisiaj wizyta u lekarza i wynik. Zobaczymy.
[ Dodano: 2013-09-04, 13:38 ]
Właśnie się dowiedziałem - ufff wszystko OK. Nic nie ma.
Tyle że nie dali kontrastu jak robili tomograf, bo mama miała eGFR 43, a powinien być nie mniej niż 45. Jak sprawdziłem trochę ją oszukali, bo z zaprzyjaźnionych źródeł dowiedziałem się oszczędzają na kontraście. eGFR wylicza się z kreatyniny i są dwie metody uproszczona, i Gaulta - dokładniejsza bo podaje się masę ciała. I tak dla 1.3 kreatyniny metodą uproszczoną wychodzi poziom eGFR 43, ale jak obliczymy metodą z podaniem masy ciałą - moja mama nie jest szczupła 94kg. To wychodzi 56 i spełnia warunki podania kontrastu. Tutaj kalkulator i wzory
http://www.aplikacjeonlin...ator_roche.html http://pl.wikipedia.org/wiki/EGFR
Także jak na masę mojej mamy to nerka w miarę dobrze filtruje krew. Ale oni liczą dla średniej masy kobiety w tym wieku i wtedy wychodzi ponieżej
Kolejny wynik tomografu, tym razem zrobili z kontrastem.
Całe szczęście czysto, żadnych zmian.
To już 2 lata po wykryciu przerzutów w płucach i następnie ich wycięciu.
Także przypadek mojej mamy pokazuje, że jak się pojawią przerzuty raka nerki to choroba nie zawsze się rozprzestrzenia. Oby jak najdłużej. Karmię mamę od 2 lat pestkami z moreli, szkodzić jej nie szkodzą, a może pomagają. No i dieta tzw. przeciwrakowa, zwłaszcza z jedną nerką o którą trzeba dbać i nie bombardować jej białkami.
To już 2 lata po wykryciu przerzutów w płucach i następnie ich wycięciu.
Także przypadek mojej mamy pokazuje, że jak się pojawią przerzuty raka nerki to choroba nie zawsze się rozprzestrzenia.
bardzo dobre informacje - życzę Twojej mamie zdrowia i żeby już się nic nie pojawiało.
A z ciekawości, nigdzie w wątku nie znalazłam info co to był za rak w tej nerce? Podobno bardzo duży (T3) ale jaki rodzaj i jaki stopień agresywności? Mojemu tacie też wycięli nerkę z rakiem, sam guz był mały ale niestety wszedł w żyłę nerkową, stąd T3.
canoe, dzięki za informację... Mój Tata też ma właśnie jasnokomórkowca III stopień (początkowo wyszło, że IV ale po ponownej histo wyszedł III - sama nie wiem komu wierzyć) i strasznie się martwię, ze się jakieś świństwo może jeszcze pokazać ale przypadek Twojej Mamy pokazuje, że niekoniecznie a nawet jeśli to można się tego pozbyć
Mój Tata też miał dziś USG i na USG czysto, teraz jeszcze TK na potwierdzenie..
Życzę zdrowia dla Mamy i tak trzymać
Jest 2018 rok. Rok temu w tk 3 guzki w plucach wyszly. Male 3-5mm. Takze najprawdopodobniej znow przerzuty. Teraz znow tk i po pol jeden guzek o 1mm wiekszy jeden mniejszy. Zaproponowano chemie mamie. Trzy rodzaje sutent, votrient, interferon. Mama ma prswie 80lat. Odmowilismy i tk za kilka miesiecy. Skoro guzki tak powoli rosna a mama sama funkcjonujeto chyba lepiej nic robi. Chemia to chyba silna mysle ze bardziej zrujnujezdrowie. Predzej czlowiek na serce umrze czy wylew niz z powodu guzkow ktore bardzo powoli rosna. 1mm na pol roku. Co wy myslicie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum