Dziękuję kobietki za słowa otuchy. Z moją psychiką wszystko jest ok, nie mam kłopotu ze snem, potrafię żyć bez środków uspakajających. Mam dwoje dzieci i dla nich się pozbierałam. To właśnie DZIĘKI WAM I FORUM wiedziałam co mnie czeka, od października czytałam posty. Jestem wdzięczna moderatorom, lekarzom i przyjaciołom że stworzyli tą stronę i udzielają się, wszystko opisują. To jest ważne dla rodzin w których choroba jest częścią życia
Ja nie chce rozdrapywać ran, pozwoliłam mężowi odejść. Dopytywałam o TĄ zmianę, bo nie chciałabym aby ktoś inny cierpiał przez niekompetentną lekarkę. To było zdjęcie z badan okresowych górnika. Mąż miał 45 lat.
Ok. Kryje dokumentację na dno szuflady.
Dziękuję i pozdrawiam
Bożenko chyba większość z nas ma czasami dylematy i zastanawia się co by było gdyby......?, czy lekarze zrobili wszystko?, czy czegoś nie przegapili?, dlaczego wcześniej nie zareagowali jak z czymś się do nich przychodziło i pewnie przez to nasz kochany/kochana znaleźli się w takim a nie innym stanie bo na wszystko już za późno. Mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi. Moja mama latała po lekarzach, non stop, co rusz jakieś badania, wszystko dobrze, jest pani zdrowa, to wina lat, to wina pogody, tak musi już być. Rano znalazłam ją w łóżku prawie nieprzytomną, szpital a tam informacja -czy wie pani, że mama ma wszędzie rozsiany nowotwór i to już koniec. Do kogo mam mieć pretensje, do mamy, że nie była uparta? do siebie, że coś zaniedbałam, do lekarzy, że byli ślepi. Jej już nie ma i nic to nie zmieni.
Masz dla kogo żyć i żyj a rany muszą boleć aż pomalutku się zabliźnią. Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum