Bardzo Wam wszystkim dziekuje.
Dziekuje takze za słowa wsparcia, rady, dziekuje za wszystko.
Ciesz sie ,ze byłam wczoraj i Tescia. Tesciowa dzwoniła i mowi nie przyjezdzaj, spokojnie, odpocznij troche. Ja wsiadłam jednak do auta i przyjechałam. Tata tak jak pisałam siedział , bardzo charczał ale był na umysle sprawny. Przytuliłam go delikatnie a On chcial cos powiedziec ale przeciez juz nie mogl. Powiedziałam mu wiec, ze ja wiem co chce mi powiedziec, ze w porzadku, ze jestesmy tutaj i bedziemy. Chwyciłam go za rece a on wychrypiał ,ze zimno pewnie na dworze. Powiedziałam ,ze tak i tak siedzielismy razem splecieni za rece, czułam jak ciepłe , chore, gasnące rece Taty grzeją moje zimne, zdrowe.
Po 22 przyszła piegniarka i powiedziała ,ze ktoras z nas musi wyjsc bo to sala ogolna , bylo tam jeszcze trzech innych bardzo chorych mezczyzn. Usciskalam Tescia i pojechałam do domu. Tam czekałam jak naszpilkach czy Tesciowa zadzwoni, czy jakos moze Tata wytrwa do rana. Przed polnoca zadzwoniła Tesciowa zebysmy przyjechali. Myslalam ,ze jeszcze Tata bedzie a on juz nie zyl. Tesciowa odpowiadała ,ze jak wyszlam to on jej sie popłakał i pozwolił sie połozyc. On tak sie bał lezec przez człą chorobe bał sie dusznosci, bardzo.
I lezał tak sobie, charczenie ustawało, robiło sie ciszej i ciszej. Odszedl od nas cicho, bez rabanu, tak jakby nikomu nie chciał zrobic niepotrzebnych przykrosci.
Ciesze sie jesli mozna to tak powiedziec, ze sprowadzono go na czas ze szpitala od Płuc. Ze nie umarł tam sam, w tak bardzo dla niego niezyczliwym przeciez miejscu. Ciesze sie ,ze move sobie wyobrazic ,ze on zasnął. Ze nie dostał krwotoku, ze oszczedzono mu przerazenia, bardzo sie tego balam.
Dla mnie zawsze pozostanie cichym bohaterem bo znosil to wszystko dzielnie, az nadto wierzyl w lekarzy i poddawał sie wszystkiemu co mu proponowano.
Nigdy nie pozwole wyciac drzewa w ogrodzie za domem gdzie w zeszlym roku zrobił i powiesił hustawke dla naszej corki a na ktorej i my stare konie sie hustalismy z radoscia ku uciesze Tescia. Zawsze juz bede słyszała jego srebrny smiech siadajac na tym kawałku drewna.
Koniec naszej opowiesci. Dziekuje Wam bardzo raz jeszcze.
Prosze o zamkniecie watku. Z Forum absolutnie nie uciekam, bede tutaj czesto zagladac.
Zycze Wam wszystkim duzo sily, zdrowia, szcescia. Dobrego zycia.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2015-04-04, 16:51 ]
Zgodnie z prośbą Autorki wątek zamykam.
|