To dobra wiadomość że chemia coś pomaga i Twoja mama jakoś jeszcze funkcjonuje. W tej chorobie tak właśnie jest , robi niespodzianki mile i niemiłe. Mój tatuś walczył krótko, ale mam znajomą która zmaga się z chorobą już 10 lat mając w tym czasie kryzysy gdzie lekarze mówili że to już koniec. Życzę Ci, aby Twoja mama była w dobrym stanie jak najdłużej -pozdrawiam i powodzenia
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Z tą złością na twarzy moja Mama miała na twarzy także ,taki rodzaj grymasu teraz mi sie o tym przypomniało,stało sie to z dnia na dzień,sama wtedy myslałam że może cierpi,boli ale także widziałam w tym wyrazie twarzy mojej Mamy cos w rodzaju pretensji,nie do mnie do życia....a raczej do losu
Od początku choroby Mama nie miała takiego złego nastroju.
Tak jakby do niej dopiero doszło co się dzieje i w jakim jest stanie.
Jest bardzo smutna. Ma duży niepokój i lęki.
Ma wrażenie, ze się udusi.
Wczoraj mnie pytała czy z tego wyjdzie.
Twarz ma mocno wystraszoną. Zmienił jej się wygląd.
Funkcjonuje w miarę normalnie. Boli ją kręgosłup (złamanie lub przerzut), ale daje radę.
Wczoraj nie wyszła z domu, ale poprzednie dni jeździła autem to tu to tam.
Było w miarę, a teraz taki dołek. Brak energii. Jakby z niej życie uszło.
jest mi z tym źle.
Wcześniej mimo, że była w gorszej kondycji fizycznej, miała gorsze wyniki krwi to miała jakąś pozytywną energię
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-09-12, 12:47 ] Bardzo proszę nie cytować całych poprzednich postów. Niepotrzebnie zajmuje miejsce.
Odnośnie wypróżniania miałam ten sam problem. Tata miał straszne zatrzymanie, które trwało nawet do tygodnia - co jest bardzo złe. Mogę Ci polecić, tabletki z rzewienia (Radirex). U nas się sprawdziły, u taty ruszyło wypróżnianie. Tabletki te nie są chemiczne, więc nie szkodzą zbytnio
Odnośnie tego, że masz dość i nie wiesz ile to wszystko będzie trwało - mam tak samo :(
Nie umiem się skupić na życiu i prywatnych sprawach, cały czas jestem na tabletkach uspokajających, żeby jakoś funkcjonować. Też spędzam mnóstwo czasu z ojcem, bo boję się, że ta choroba może się tak rozpędzić, że zostaje nam ostatni wspólny czas :(
Ale wiara i nadzieja nadal jest. Jak to się mówi nadzieja umiera ostatnia - teraz się przekonałam na własnej skórze, że rzeczywiście jest to prawda.
Bonaj, jesteś wspaniałym synem, pomagasz mamie na 200% ale nie zapominaj o sobie, swojej rodzinie. Musisz żyć też własnym życiem. Zrównoważ to wszystko na pewno jakos się da.
Trzymaj się ciepło
Posłuchaj tego co powiedziała lekarka i pielęgniarka to fachowcy, ja na Twoim miejscu nie zabraniałabym mamie niczego, nasze matki , te z trudnym charakterem, które dały w życiu w kość już tak mają postawią na swoim żebyś nawet na głowie stanął, chce łykać tabletki, niech łyka, jak zabronisz czy schowasz będziesz winien za całe zło tego świata nawet za to, że dziś deszcz pada. Oddal się na ile możesz dla swojego dobra, bądż wtedy kiedy to niezbędne i konieczne. Ja tak robię długo to trwało zanim zrozumiałam, że " jak nie ma widza, nie ma teatru". Zaczyna się przedstawienie-wychodzę! Wystarczy, że mam zrytą psychikę do granic ludzkiej możliwości, na zdezorganizowanie mi życia do reszty i pozbawienie nawet środków do życia zwyczajnie nie pozwalam. Nie wiem jaką prowadzisz działalność, ale zaniedbania w firmie, których się dopuszczasz mogą skutkować poważnymi problemami w przyszłości, sam wiesz jak dziś jest jak trudno odbudować utracony rynek.
Pomyśl na spokojnie i podejmij właściwe decyzje. Pozdrawiam
Bonaj!
W zasadzie Basia2000, ujęła idealnie wszystko co ja chciałam Ci przekazać.
Dostrzegam w Tobie zachowania charakterystyczne dla DDA /ciekawe, że u siebie jakoś nie /, chcesz dźwignąć na swych barkach świat, choć Twoja mamcia chyba tego aż tak bardzo tego nie potrzebuje. Inną sprawą jest czy tego nie oczekuje od Ciebie. I tu chyba cała Twoja mądrość, wiedza i doświadczenie życiowe winno się skoncentrować. Odrożnić prawdziwe potrzeby od oczekiwań.
Twoja Mama choruje na nowotwór i tego faktu nie można bagatelizować, ale nie można dać się wkręcić w machinę manipulacji.
Na przełomie roku 2014/15 moja mama bredziła, była słaba, chodziła nocą po domu - standard, naćpała się. Zabrałam mamie po raz kolejny tabletki. Gdy podobna sytuacja zaistniała w marcu 2015 - nie wiedziałam, że tym razem to nowotwór daje o sobie znać, bo mama bredziła, osłabła i dużo spała, zaczęła tracić kontrolę nad potrzebami fizjologicznymi. Moje myśli skierowane były w znanym mi kierunku - znów leki! Zrobiłam mamie awanturę i nie wierzyłam w zapewnienia, że tym razem naprawdę źle się czuje... Potem to już lawinowo się potoczyło...
To był mój ogromy błąd, z którym uczę się teraz żyć i walczę z wyrzutami sumienia.
Zatem trzymaj rękę na pulsie, pilnuj mamy i doglądaj.. żebyś, tak jak ja, nie przegapił tego co ważne. Jednak daj sobie też czas na oddech.
Twoja mama sięga tylko/aż po "niegroźne" specyfiki, które chyba nie powinny wywołać jakiegoś spustoszenia w jej organiźmie /zależy ile tego bierze i jak długo/. Więc może zamiast Jej zabraniać, przedyskutuj ten fakt z lekarzem, czy nie wystąpią jakieś interakcje z tymi lekami, które ma zlecone.
Poza tym, wiesz na pewno o tym, że niektórych emocji nie da się zagrać.. nie oczami...
Znasz mamę - strach i obawa z powodu duszności, trudno jest coś takiego udawać. Splątanie, bezładne mówienie - również...
Poza tym, jeśli Twoja mama ma jeszcze siłę by wsiąść do samochodu albo wmanipulowywać wnuczkę w swoje plany - to chyba rzeczywiście nie jest z nią tak źle, jak Ty to widzisz.
Przyłączam się do rad innych forumowiczów, lekarze i pielęgniarki wiedzą co mówią. Posłuchaj choć na chwilę.
Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki!!
Dziękuję Wam bardzo za wypowiedzi. Macie rację w 100%.
Dostałem też wiadomość prywatną, która była kubłem zimnej wody.
Tą wiadomość za zgodą autora chcę mieć w swoim wątku i poniżej ją wkleję.
Chcę mieć całą historię w wątku, gdyż wiadomość w skrzynce odbiorczej może mi się skasować lub umknąć a jest to dla mnie ważne.
"
Witaj
bardzo mi przykro, że znalazłeś się w takiej sytuacji.
Przeczytałam cały wątek, w którym opisałeś chorobę Mamy.
Jakbym czytała o śp mojej Matce...
Wpierw rada merytoryczna - uważam, że morfina jest w tym przypadku niezbędna. Pozwoli odstawić większość leków, zmniejszy uczucie duszności, wyciszy ból i uspokoi. Mój Tato umarł rok temu na raka płuc, tak jak i moja Mama był niepijącym alkoholikiem, co wiązało się z nawracającą depresją oraz rozchwianiem emocjonalnym. Morfina zadziałała uspokajająco również na te stany.
Posłuchaj. Przepraszam, ale Twoja Mama odchodzi. Jako DDA tej skomplikowanej Istoty, jesteś narażony na stres o wiele większy niż większość dzieci i bliskich w podobnych sytuacjach. Mama zniszczyła w Tobie poczucie własnej wartości, ciągle wymagała nie dając od siebie nic. Zapomniała, że rodząc Ciebie miała wydać na świat szczęśliwego człowieka, a nie sprawić sobie niewolnika. Przepraszam, że jestem taka brutalnie szczera, ale uważam, że przede wszystkim powinieneś zająć się Sobą, Swoją Żoną, Dzieckiem.
Wydaje mi się, że podobnie jak ja, czujesz się odpowiedzialny za Swoją zawsze niezadowoloną Mamę i chcesz w końcu zasłużyć na jej akceptację, wdzięczność, uznanie.
Nie wiem, czy się doczekasz, ale chcę byś wiedział, że zrobiłeś dla niej więcej niż 99 procent dzieci dla swoich rodziców. Jesteś idealnym Synem.
Musisz zadbać o swoje zdrowie psychiczne, musisz postawić firmę na nogi i musisz być szczęśliwym człowiekiem. Mama musi mieć opiekę 24 godziny na dobę, ale niekoniecznie Twoją. Jeżeli nie będzie chciała się zgodzić na "zastępstwo", krzyknij, nawet zaszantażuj i absolutnie nie miej wyrzutów sumienia. Twoja Mama odchodzi, ale Ty musisz żyć dalej i musisz utrzymać swoją Rodzinę.
Proszę, bardzo proszę, nie gniewaj się na mnie za te słowa.
Zostałeś bardzo skrzywdzony i nie możesz pozwolić, aby Mama u schyłku życia swoim postępowaniem zniszczyła wszystko, co udało Ci się ciężką pracą i zaletami charakteru osiągnąć. Proszę, porozmawiaj z psychologiem, z Żoną i za wszelką cenę złap nieco dystansu. Zrzuć trochę obowiązków na barki innych. "
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj,
Ktoś, kto napisał do Ciebie tę wiadomość jest WIELKĄ osobą!!!!
Nic dodać, nic ująć. Chylę czoła przed tak mądrą oceną i trzeźwym spojrzeniem!!
I pomimo, iż jest to wiadomość skierowana do Ciebie, to dzięki temu, iż udostępniasz ją w wątku ogólnym, mogę odrobinę tej mądrości zaczerpnąć również i dla siebie.
Bardzo dziękuję autorce....
Nam wszystkim DDA potrzeby jest taki kubeł zimnej wody na głowę i to regularnie. Zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, takich jak Twoja obecnie.
Przepraszam, ze nie na temat ale nie mogłam się powstrzymać.
[ Dodano: 2015-10-05, 11:30 ]
Bonaj napisał/a:
Wiem. Doskonale czuje to co ja, gdyż przeszła przez to samo.
My DDA tak mamy.
Nikt inny tego nie zrozumie, kto tego nie przeżył.
Tego nie da się opisać. Osoba, której bezgranicznie ufasz Cię krzywdzi i myślisz, że nie może być inaczej.
Amen!!! I tego się trzymaj i wspominaj w ciężkich chwilach, gdy zechcesz dźwigać świat swój i mamy!
Zatem obserwuj, reaguj na nagle pojawiające się zmiany, doglądaj, zabieraj do lekarzy, na badania itp. a potem pozwól sobie na odpoczynek.
Ja też, niestety, rozumiem Cie aż za dobrze...
Pozdrawiam i oczywiście z całej siły trzymam kciuki, żeby udało Ci się odnaleźć w tej sytuacji...
Ja wydrukuję sobie ten tekst i powieszę nad łóżkiem, będę czytać kiedy wstanę i kiedy będę kładła się spać, również przechodzę po okresie względnego spokoju piekło na ziemi. Bonaj wiem, że wiesz, że to co wygaduje Twoja mama ma się nijak do rzeczywistości, to po prostu łabędzi śpiew, ja usłyszałam ostatnio, że moja rodzicielka żałuje, że mnie wysr.ła na świat, myślałam, że już nic mnie nie zdziwi i nie zaskoczy, a JEDNAK zaskoczyło. Wiesz co po tym jak po raz kolejny pękło mi serce, po kilku nieprzespanych i przepłakanych nocach poczułam ogromną ulgę i spokój. W wieku 58 lat usłyszałam wprost to co wiedziałam i czułam przez całe swoje życie. Boli i będzie jeszcze bolało, nie jestem kaczką po której spływa jestem człowiekiem, ale wiem to na sto procent, że po tych słowach, kiedy wyboli i wyschną łzy nareszcie poczuję się szczęśliwa- dostałam odpowiedż dlaczego? dlaczego matka tak mnie traktuje, dlaczego mnie odpycha, dlaczego traktuje mnie jak parobka? Już wiem przyszłam na świat nieplanowana, niechciana i wiem też, że nie miałam na to wpływu, to był wybór mojej matki nie mój, że mnie urodziła. Z czystym sercem zostawiłam ją , nie odbieram telefonów, coś we mnie bezpowrotnie pękło, zostawiłam to wszystko , nie jest mi lekko i pewnie długo nie będzie, ale nie miałam innego wyjścia, CHCĘ ŻYĆ dla tych których kocham, dla tych którzy mnie kochają i DLA SIEBIE.
Nie chodzi chyba o licytowanie się, a o wyrzucenie z siebie tego co ciąży.
Mimo terapii nie wszystko da się zapomnieć. Niektóre historie w jakimś tam stopniu mnie ukształtowały i do dziś ponoszę tego konsekwencje.
Mimo 40 lat na karku mam nadal zaburzenia odżywiania (zaczęło się gdy byłem nastolatkiem), choruję na depresję, miewam stany lękowe i nerwicę.
Jako dziecko dużo chorowałem. Bardzo chorowałem na astmę. Wtedy nie było takich leków jak teraz. Lekarze nie za bardzo wiedzieli jak to leczyć.
Ale ja lubiłem chorować. "Specjalnie chorowałem". Jak leżałem , dusząc się i nie mogąc złapać oddechu to mama była dla mnie dobra i się mną opiekowała.
Więc, żeby zasłużyć na kochającą mamusię chorowałem i dusiłem się.
Od dziecka, a potem gdy byłem nastolatkiem, następnie dorosłym słyszałem, ze jestem do niczego. Wszelkie możliwe wyzwiska. Że jestem jej porażką życiową.
Że się mnie wstydzi. Ze jak była na zjeździe absolwentów uczelni to każdy się chwalił swoim dzieckiem , a ona się wstydziła. Że jakiemuś koledze powiedziała jakiego ma syna nieudacznika, a on jej powiedział, że jego syn jest narkomanem. Wtedy zrobiło jej się lżej, że ktoś ma jeszcze gorsze dziecko niż ona.
Dużo by jeszcze pisać :(
dzięki dziewczyny, że napisałyście...
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Przeczytałam Wasze wpisy, pw Bonaja, i historię Basi2000, i jest mi strasznie przykro, że ludzie przechodzą takie traumy. Nie jestem DDA więc nigdy czegoś takiego nie przeżyłam i jest to dla mnie straszne jak człowiek (matka, rodzice) mogą dzieciom zgotować takie piekło na ziemi, dziecko to największy skarb dla rodzica ale jak widać nie dla każdego. Jestem osobą wrażliwą na krzywdę innych i zawsze myślałam sobie, że nawet najgorszym rodzicom należy pomagać. Ludzie się bardzo skłonni do osądów innych, rzucania kamieniami ale nie mają prawa tego robić bo nikt nie jest w stanie powiedzieć jak postąpi, co zrobi w danej sytuacji jeśli sam się w takowej nie znalazł. I ja też absolutnie nie mam prawa tego oceniać ale to co napisała Bonajowi na pw jakaś osoba uważam za bardzo mądrą wypowiedź i rady. Współczuję Twojej mamie choroby, bo nikt nie ma prawa cierpieć ale każde zdanie słowo anonimowej osoby jest bardzo mądre. Nie możecie dać się stłamsić i wykorzystywać przez innych, być traktowani przedmiotowo. Macie swoje rodziny, swoje życie które będzie się toczyło dalej i trzeba o to zadbać.
Dobrze napisała Basia
Basia2000 napisał/a:
CHCĘ ŻYĆ dla tych których kocham, dla tych którzy mnie kochają i DLA SIEBIE.
Przytulam Was z całego serca i mimo Waszych trudnych relacji rodzinnych jesteście wspaniałymi, wartościowymi ludźmi.
Marzena, ktoś kto tego nie przeżył to nigdy tego nie zrozumie.
Jak spotykasz na swojej drodze kogos kto Cie rani i Ci szkodzi to się odwracasz na pięcie i go olewasz.
Dla małych dzieci Mama i Tata, ale przede wszystkim Mama to cały świat i całe życie.
To co mówią rodzice do dzieci to jest świętość dla dziecka. To jest pewnik.
Dziecko nie zastanawia się czy Mama mówi prawdę, albo co nią kieruje. Dziecko wierzy, że tak jest. Jest pewne. Przecież to mówi najukochańsza Mama.
No i jak przez kilkanaście lat słyszysz, że jesteś śmieciem to tak właśnie się czujesz bo nikt Cie nie wyprowadza z błędu, a jeszcze Ci dokładają .
Często takie skrzywdzone dzieci podświadomie wybierają sobie takich samych partnerów jak toksyczny rodzic . No i ten partner przejmuje pałeczkę i dojeżdża człowieka.
Mało tego. Taka ofiara nikomu nie mówi, ani nie idzie po pomoc.
Nawet jak ktoś z boku to widzi i chce pomóc to ofiara chroni swojego oprawcę.
Ja też pochodzę z rodziny DDA. Dzieciństwo miałam różne, ale pamiętam też złe chwile, wyzwiska. Mama zawsze broniła ojca- po latach zrozumiała jak źle zrobiła. Po części ją winię-ale cóż. Teraz by wszystko dla nas zrobiła,ojcem już się nie przejmuje, chociaż jak nie pije-to ma wszystko pod nos postawione. Jest też uzależniona. Ale cóż. Ja miałam depresję ,mam dalej różne naloty, siostra też- wyszło dopiero w tamtym roku- po latach ,a ma 32 lata.
Także znam ten temat!!!Doskonale Cię rozumiem. Trzymaj się
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum