W końcu dobre wieści w tym wątku, trafisz w najlepsze ręce Co do brzucha to może faktycznie być wodobrzusze związane z przerzutami zajmującymi miąższ wątroby ale może to być też już twoje przewrażliwienie...pozdrawiam i powodzenia
Bardzo się cieszę............dobrze ,ze jedziesz z mamą "dorosłość" nie ma tu nic do rzeczy:)
Mam nadzieję ,ze ta wizyta to pierwsza z dobrych wiadomości w twojej historii.
Trzymam kciuki-wszyscy jesteśmy z Tobą
------------
D
Bardzo dobra wiadomość, będziesz mieć najlepszą fachową opiekę .
Będzie dobrze, głowa do góry, żadnych negatywnych myśli.
Dobrze byłoby zanotować na kartce pytania, ale profesor i tak powie więcej niż chciałbyś wiedzieć.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
W takim razie nie masz innego wyjścia, jedź do tego szpitala, powiedz prawdę o swoim stanie zdrowia, samopoczuciu i planowej wizycie u profesora, niech ktoś mądrzejszy od nas podejmie decyzję co w tej sytuacji robić.
Jedź proszę.
ccc11, a jak się teraz czujesz? Czy lekarze są w stanie tak Cię zabezpieczyć przeciwbólowo, żebyś mógł dotrzeć do profesora? Obawiam się, że nie będą w stanie długotrwale Ci pomóc w szpitalu. Czy wrazie gdybyś Ty nie mógł się dostać do Warszawy, może ktoś z Twojej rodziny może jutro podjechać z Twoimi wynikami, co ja piszę, ktoś musi pojechać z nimi, bo liczy się każdy dzień.
Jesteś młodym człowiekiem i z racji wieku być może wcześniej przez los mocno nie skrzywdzonym, a jednocześnie obecnie bardzo dojrzałym. Rodzice powinni być z Ciebie dumni - wychowali człowieka myślącego, współczującego, gotowego na dojrzałość, choćby przyszła ona w okrutny sposób zbyt szybko.
To, że się boisz to naturalne. To, że umiesz o tym pisać po raz kolejny świadczy o Twojej dojrzałości. I jest światełkiem w tunelu, bo grunt to rozmowa. Wtedy jest realna szansa by pomóc.
Podziwiam Cię młody człowieku.
Tymczasem wysyłam prywatną wiadomość .
Nie ze wszystkim damy radę, bo tak jak piszesz - czasem Bóg (czy dla niewierzących: los) decyduje, ale część spraw mamy w naszych rękach. Losowi czasem można dopomóc.
Trzymaj się chłopie, nie jesteś sam.
Dziwne by było, żebyś się nie bał czy żeby nie nachodziły Cię myśli co z najbliższymi, jak sobie poradzą. Świadczy to o Twojej dojrzałości i realnym patrzeniu na życie i śmierć.
Strach jest rzeczą normalną i nie ma się czego wstydzić, że piszesz o tym otwarcie, pisz jak najwięcej, wyrzucaj z siebie swój żal czy złość, będzie Ci wtedy lżej. Na pewno będziemy Cię wspierać, jeśli będziesz potrzebował pomocy, to na pewno osoby, które są bliżej Ciebie pomogą, tylko nie wstydź się prosić, tu jest mnóstwo ludzi o dobrym serduchu.
Skorzystaj z pomocy DSS jeśli takową oferuje, nie bądź sam ze swoim cierpieniem.
Jesteś młody, nie możesz się załamywać tylko " kradnij " tego życia dla siebie jak najwięcej, ile się da, zawsze należy walczyć do końca, bo nie wiadomo ile nam zapisano tego życia w naszej karcie.
Całym sercem jestem z Tobą i życzę Ci, żebyś tylko nie cierpiał, tego czego sam sobie życzysz.
Drogi ccc11, widzę, że mamy dużo wspólnych cech, ja również charakteryzuję się pesymistycznym podejściem do życia. Paradoksalnie ciężkie przeżycia mocno zmieniają tę postawę - uczą radości z drobiazgów, życia chwilą obecną i niemartwienia się na zapas.
Ale nie o tym chciałam...
Zwrócił moją uwagę Twój wpis o Mamie - o tym, że nie martwisz się o Siebie tylko o Nią. Sama mam dzieci i jestem święcie przekonana, że choroba dziecka to największy dramat dla rodzica. Ale przerażeniem napawa mnie myśl, że chore dziecko, miast zająć się sobą i myśleć w o sobie, mogłoby dodatkowo dokładać sobie trosk martwiąc się o mnie - czyli o matkę. Wierz mi, myślę że Twoją Mamę również przeraziłaby myśl, że obawa o nią dodatkowo niszczy Twoją psychikę i dokłada Tobie zmartwień. Dlatego proszę, zrób to dla niej i przestań się o nią martwić. Zajmij się sobą, skup się na walce z chorobą. Ma zasadzie małych kroków, pokonuj kolejne trudności i dolegliwości, jakimi zarzuca Cię choroba. Ze wsparciem bliskich będzie Ci łatwiej walczyć z chorobą. A wsparcie matki to najsilniejsza i najbardziej skuteczna broń dla chorego dziecka.
Teraz to Ty potrzebujesz jej matczynego, 100% wsparcia i myślę, że ona chętnie Ci to wsparcie ofiaruje. Tak samo jak potrzebujesz wsparcia wszystkich bliskich i przyjaciół i śmiało masz prawo, a nawet obowiązek, tego wsparcia od nich wymagać.
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
ccc11, podpisuję się całą sobą pod postem Monika_Maria_Marika,Chłopaku (napisz w końcu jak masz na imię ) dużo osób Cię wspiera duchowo i jest z Tobą całym sercem i baaardzo mocno trzyma kciuki za Ciebie może warto by założyć wątek kciukowy dla ccc11, ??
Ja również wspieram i jestem duchowo z Tobą:) Pamiętaj, że Madzia nie każdemu proponuje pomoc i głupotą jest taką dłoń odrzucić, bo jej wiedza i ciepło jest bezcenne
Gdyby było mi ciężko zrobiłabym wszystko i oddałabym wszystko,żeby była przy mnie a zapewniam Ciebie,że jestem szczęśliwą żoną i matką z zapleczem rodzinnym i że DSS nie jest moją rodziną więc jak potrzebujesz pomocy to jest najlepszy adres, bo to jest zesłany Anioł na ziemię......Czekamy na wieści ..same dobre i doskonałe ....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum