Mam prośbę do osób, ktore przechodziły chemioterapię i mają w tym względzie doświadczenie, aby napisały jak się czuły, jak przebiegał proces leczenia. Głównie chemia kojarzy mi się z wypadaniem włosów i wymiotami. Niebawem moja mama ma mieć podaną chemię i chciałabym zapytać o przebieg tego typu leczenia. Każda wskazówka odnośnie tego co Wam pomagało w trakcie leczenia będzie zarówno dla mnie jak i mojej Rodziny niezwykle cenna.
Mada- mysle, że niestety nie ma reguły, nawet z prostej obserwacji szpitalnego korytarza widać, że niektórzy przechodzą chemię całkiem znośnie, a dla innych do koszmar po prostu. Duzo zależy oczywiście "od stanu wyjściowego" pacjenta, od rodzaju przyjmowanej chemii. Dla mojego Taty chemia to było prawie 6 miesięcy cierpienia, lepsze dni można policzyć na palcach jednej ręki( jednak sporą odpowiedzialność, ze to że Tata przechodził leczenie z takim trudem ponosi niekompetencja lekarzy) U nas największym problemem okazała sie okropna anemia (raz przetoczono krew, choć tak naprawdę każdy kolejny wynik Taty był wskazaniem to przetoczenia), wysiadły nerki, pojawiło się rozległe zapalenie zył, problemu z chodzeniem wynikające z porażenia mięśni (po navelbinie), neutropenia. Generalnie Tata "zaliczył" chyba wszystkie możliwe skutki uboczne. Jego organizm jest zdecydowanie wyeksploatowany (nie można nawet porównywać tego jak czuł sie przed chemia do tego jak czuł sie teraz) Dzisiaj dowiemy się czy było warto...
Jednak nalezy pamiętać, że z drugiej strony gdyby Tata nie zdecydował się na leczenie to dzis mogłoby Go juz nie byc.
Także musisz byc przygotowana, że chemia może byc trudnym wyzwaniem dla organizmu, ale natrualnie może sie także okazać, ze jedynym skutkiem ubocznym będzie utrata włosów itd.Czego oczywiście z całego serca Wam życzę
Mada,Tara ma racje,na to nie ma reguły...
Mój tata miał tylko podane 2cykle i to nie pełne-nie dostał małych chemii.Za pierwszym razem po podaniu dużej chemii tata był bardzo otępiony,była utrata przytomności,omdlenie,silne osłabienie- z powodu tych objawów miał zlecone różne badania i nie podano "małej".Później po następnej dużej chemii,także był otępiony i zmagał się z okropnym zatwardzeniem-nie pomagały suszone śliwki,maślanka,herbatki,tabletki,czopki,lewatywa itp,więc znowu nie podano "małej".
Mimo tych skutków ubocznych guz się znacznie zmniejszył.
Życzę Wam,jak najmniej przykrych dolegliwości i powodzenia w leczeniu.
dziękuję Wam dziewczyny bardzo za wsparcie. Ja jakoś wewnętrznie bardzo boję się chemii mamy i tych wszystkich ubocznych efektów, które często jej towarzyszą. Mama na mieć podaną mocną chemię ponieważ otrzyma cyklofosfamid.
Mam jeszcze pytanie odnośnie podawania czy jeżeli chemię dostaje się dozylnio to czy podaje się ja caly dzień czy np przez jakis określony czas w ciągu dnia.
Tobie Taro (i jusiu też oczywiscie) zyczę aby okazało się ,że było warto, że jest znaczna poprawa.
Nie, na pewno nie cały dzień - oczyścicie to zalezy od leku i jego dawki, ale wydaje mi sie, że nie powinno trwać dłużej niż 3-4 godziny. W między czasie płucze sie takze zyły itd... U Taty podawanie "dużej" cehmii, czyli cisplatyny + navelbiny trwało ok 2-3 godzin / w zalezności od tego w jakim stanie były żyły), małej , czyli samej navelbiny - ok 45 minut
Witaj Mada
Moja ciocia przyjmowała chemię przez 8 miesięcy, najpierw cisplatynę i etopozyd a później gemzar. Przez cały tek okres czuła się w miarę dobrze, od czasu do czasu miała mdłości i czasami gorączkę głownie po podaniu cytostatyku. Bardzo ważne jest żeby regularnie przyjmować leki przeciwwymiotne, receptę na te leki Twoja mama powinna otrzymać w szpitalu. Powinna także otrzymać refundację na perukę.
dziękuję Aga,
mam nadzieję, że bez problemu wypiszą nam receptę na te lekarstwa. Ze swojej strony zrobimy zapewne wszystko co możliwe żeby ulżyć mamie w leczeniu. Chciałabym żeby przeszła chemioterapię choć podobnie do Twojej cioci.
Życzę dużo zdrowia
Mam jeszcze takie pytanie czy przy chemioterapii może tak być że przerzut zacznie się powiększać i jezeli tak to często sie tak zdarza?
Najczęściej przepisywane leki przeciwwymiotne w czasie chemioterapii to zofran i atossa, zapewne Twoja mama dostanie jeden z nich albo jakiś zamiennik. Powinnaś też nieco poczytać o odżywianiu w czasie chemioterapii (moja ciocia dostała w szpitalu poradnik przy pierwszym wlewie, może też dostaniecie coś podobnego). Jeśli chodzi o Twoje pytanie nie do końca potrafię na nie odpowiedzieć, oczywiście trzeba się liczyć z każdą ewentualnością. Mam nadzieję że leczenie będzie przebiegało pomyślnie. pozdrawiam.
Mada, moja mama ma chemię juz drugi raz. I to drugi raz czerwoną . Jest po pierwszym wlewie i jak narazie jedyne skutki uboczne to wymioty. Nawet zofran nie pomaga. Chociaż dziś było już lepiej. Miała takie 3 krytyczne dni nad miską, ale mamy nadzieje, że to juz mija. Poza tym czuje się dobrze. Może tylko jest troszkę słabsza. Peruczki i zestaw super czapeczek mamy już przygotowany. Włoski jeszcze nie zaczęły wypadać. Jakoś tą chemię trzeba przeżyć . Wkońcu to lekarstwo, pomimo tych wszystkich nieprzyjemnych skutków ubocznych. Damy radę . Trzymajcie się, bo nie taki diabeł straszny jak go malują .
dziękuję Soja za słowa otuchy. Ja boję się najbardziej żeby po chemii nie było gorzej. To chyba jest mój największy lęk. Myślę, że moja Mama też będzie miała czerwoną. Powiedziano nam, że dostanie najmocniejszą chemię więc stąd moje przypuszczenia. My też na perukę się przygotowujemy, jednak dla mnie najważniejsze jest by Mama przeszła w miarę dobrze chemioterapię. Jeszcze raz dziękuję Soja za tego posta i życzę Wam dużo zdrowia i siły.
Mam jeszcze takie pytanie, moja Mama ma mieć podaną chemię tydzen pod rząd pozniej 3 tyg przerwy i znow. Wszędzie z kim nie rozmawiam slyszę ze ludzie mają raz czy 2 razy w tygodniu. Czy takie podawanie przez tydzień nie wyczerpie organizmu?
Dawno nie zaglądałam i nic nie pisałam... Jest o czym, ale jakoś i sił brak i trudno zebrać myśli. Ale nie o tym. Mam konkretne pytania. Mojej Mamie założono port dożylni. Jest po 2 siedmiodniowych kursach chemioterapii. Niedługo czeka ją operacja przerzutu na płucu. Po pierwsze chciałabym się dowiedzieć czy ma ktoś jakieś doświadczenia bądź wiedzę na temat takich portów. Po drugie jak wyglądają takie operacje przerzutów ( w tym wypadku chodzi mi o płuca). W skrócie napiszę, że moja Mama miała na płucu meta o wielkości 33mm, który po 1 kursie zmniejszył się do 23mm. Po 2 także uległ zmniejszeniu ( nie jest jednak dokładnie określone, jaki wymiar ma w chwili obecnej). Niebawem ma odbyć się operacja. Stąd też moje pytanie - Czy są przypadki, w których po usunięciu przerzutu choroba jednak się zatrzymuje na dłuższy czas? i.. Czy często występują powikłania po operacjach płucnych?
Próbowałam szukać tego rodzaju informacji za pośrednictwem internetu, ale nie znalazłam nic szczególnego, dlatego chcę skorzystać z wiedzy forumowiczów.
Bardzo proszę o odpowiedź i pozdrawiam wszystkich.
Czy są przypadki, w których po usunięciu przerzutu choroba jednak się zatrzymuje na dłuższy czas?
Są - szczególnie w przypadku wolno rozwijających się nowotworów.
mada napisał/a:
Czy często występują powikłania po operacjach płucnych?
To ściśle zależy od zakresu zabiegu.
Jeśli planowana jest tumorektomia (wycięcie samego guza) - to powikłania są b.rzadkie. Jeśli lobektomia (wycięcie płata płuca) - sięgają kilku procent.
Głowa do góry! I gratuluję świetnej reakcji guza na leczenie chemiczne - mięsaki zazwyczaj są słabo wrażliwe na leczenie chemiczne, a tym bardziej guzy przerzutowe.
Efekt chemioterapii u Twojej mamy jest naprawdę bardzo, bardzo dobry.
DSS bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedź. Mimo, że mam świadomość, iż nadmierny optymizm nie zawsze jest wskazany, to jednak po przeczytaniu Twojej wiadomości łezka zakręciła mi się w oku. Bardzo Ci dziękuję.
A co do operacji płucnej to planowane jest wycięcie samego guza, czyli jak to fachowo nazwałaś tumorektomia.
Mam takie pytanie. Mama dziś została przyjęta na oddział i ma mieć w środę (jak wczesniej wspominałam) operację na płucach. Dziś zrobiono badania krwi - leukocyty wyniosły ok 3 tys. Czy jest to powód do obaw i czy takie wyniki później da się odbudować. Lekarz powiedział, że Mama kwalifikuje się do operacji, ale mimo tego wyniki mnie trochę zaniepokoiły. Na dniach będę miała pełne badania i na pewno je zamieszczę. Niemniej teraz proszę o jakąkolwiek informację.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum