Aga nie wiem czy jesteś wierząca i jak mocna jest Twoja wiara, ale mi ona teraz pomaga. Ja siebie określałam zawsze jako - wierząca nie praktykująca. Do śmierci Mamy. Teraz staram się modlić, chodzę do kościoła i błagam Boga o wiarę. Muszę wierzyć. Tylko to jest w stanie mnie pocieszyć, wytłumaczyć dlaczego zabrano mi moją Mamuś. Tak długo będę walczyła aby uwierzyć na 100% aż mi się to uda. Bo co innego pozostaje. Ja nie chcę, żeby to był koniec. Chcę wierzyć, że Mama jest w niebie, patrzy na mnie, jest szczęściwa i czeka ... na mnie.
Aga - ściskam.
Dziękuję za każde dobre słowo.... w końcu sobie poradzę z emocjami choć nie wiem jeszcze kiedy. obrazy z ostatnich chwil wciąż wracają i wirują w mojej głowie .......... Bardzo bardzo Wam dziękuję - to ważne, że ktoś rozumie twój ból... /aga
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Dziękuję za każde dobre słowo.... w końcu sobie poradzę z emocjami choć nie wiem jeszcze kiedy. obrazy z ostatnich chwil wciąż wracają i wirują w mojej głowie .......... Bardzo bardzo Wam dziękuję - to ważne, że ktoś rozumie twój ból... /aga
Dziękuję za każde dobre słowo.... w końcu sobie poradzę z emocjami choć nie wiem jeszcze kiedy. obrazy z ostatnich chwil wciąż wracają i wirują w mojej głowie .......... Bardzo bardzo Wam dziękuję - to ważne, że ktoś rozumie twój ból... /aga
kochana obrazy wracają do mnie stale, nie opuszczają mnie, chociaz mija juz 5 tygodni,
chyba trzeba czasu zeby sie z tym pogodzić
mam nadzieję że ze kiedys będą wracać tylko te dobre chwile
tego ci bardzo zyczę
zapamiętaj ją z tych codziennych chwil z ktorych składało się jej zycie,
przypominaj sobie to co było piękne
to kiedys zostanie w nas na zawsze
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Witam, postanowiłam choć jeszcze z raz napisać tu w swoim a w zasadzie Mamy wątku. Nie jest łatwo... Smutek i tęsknota to dwie tak silne emocje jakie towarzyszą mi od śmierci Mamy. Nie wiem nawet jak to okreslić - czuję się zupełnie wypalona i niepotrzebna. Oczywiście moja rodzina nadal mnie potrzebuje ale ja wciąż wracam do czasów kiedy opiekowałam się Mamą - zakupy, pielęgnacja, pomoc w wizytach lekarskich, bycie z Nią - dawanie jej świadectwa mojej bezgranicznej miłości. Mój świat był wówczas wypełniony taką ważną misją... Teraz wszystko jest takie bez wartości. Choroba Mamy to była dla mnie lekcja - gorzka lekcja pokory i zrozumienia czym może być cierpienie. Moja Mama bardzo dzielnie znosiła cały czas choroby. Myślę, że nie była do końca świadoma jak ciężko jest chora i jak blisko jest koniec jej życia. Ja nosiłam ten ciężar wiedzy lub raczej zagrożenia (bo przecież nikt nie wie kiedy będzie odejście) dzięki informacjom przeczytanym tu na tym forum. To pomogło mi przygotować się częściowo na Jej odejście. Ale muszę Wam powiedzieć, ze mimo wszystko starałam się żyć w miarę normalnie - wyjeżdżałam na wakacje, czasami spędzałam czas ze znajomymi. Nie wiem czy dobrze czy źle. Teraz czasami żałuję - może za mało z nią przebywałam? Może mogłam więcej?....Może coś przeoczyłam?? Te pytania wciąż mnie prześladują. Moi kochani przy okazji nowego roku składam Wam życzenia spokoju w sercach i w Waszych domach. Mam jeszcze pytanie - wiecie co można zrobić z lekami, których Mama już nie potrzebuje?? forumowe ściskam.../aga /27.10.2011 / h 10.05
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Mam jeszcze pytanie - wiecie co można zrobić z lekami, których Mama już nie potrzebuje??
Najlepiej oddać do hospicjum, ja tak zrobiłam i wiem, że przydadzą się każde.
Cytat:
Nie wiem nawet jak to okreslić - czuję się zupełnie wypalona i niepotrzebna. Oczywiście moja rodzina nadal mnie potrzebuje ale ja wciąż wracam do czasów kiedy opiekowałam się Mamą - zakupy, pielęgnacja, pomoc w wizytach lekarskich, bycie z Nią - dawanie jej świadectwa mojej bezgranicznej miłości. Mój świat był wówczas wypełniony taką ważną misją... Teraz wszystko jest takie bez wartości.
Bardzo długo odczuwałam brak tych codziennych zajęć, jakby ktoś mi ręce uciął. Choroba naszych najbliższych staję się tym czym w danej chwili żyjemy, staje się częścią naszego życia. Wraz z odejściem ukochanej osoby tracimy niejako sens życia, jego część. Trzeba czasu aby się z tym uporać, przede wszystkim trzeba dać sobie ten czas...niczego nie przyśpieszać. Żałoba ma swoje prawa, każdy jednak indywidualnie ją przeżywa. Nie powinnaś sobie nic zarzucać, niczym się obarczać. Dałaś swojej Mamie najcenniejszy na ziemi dar- MIŁOŚĆ. Ona to czuła i wiedziała o tym. Byłaś przy Mamie w najtrudniejszych dla Niej chwilach, czy można kochać bardziej? Nie sadzę Egzamin z miłości zaliczyłaś celująco, teraz pozostały wspomnienia, pamięć...
Trudno jest się pozbierać....u mnie minie w styczniu jedenaście miesięcy a boli nadal jak diabli. Nie śpieszę się jednak. Żyję sobie powoli i pozwalam temu bólowi wypalać się w swoim rytmie.
Aga życzę Ci abyś w Nowym Roku doznała ukojenia, odzyskała spokój i wewnętrzną siłę. Abyś czuła się kochana i potrzebna. Radosnych chwil w otoczeniu ludzi, którzy są dla Ciebie najważniejsi
Pozdrawiam bardzo gorąco.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Bblondi, mogłabym skopiować Twój post i się pod nim podpisać. Dokładnie to samo dzieje się w mojej głowie i sercu.
Tak strasznie nieważne wydaje mi sie teraz to wszystko co się dzieje. Bzdurne , wymyslone problemy, wyolbrzymiane sytuacje i komentarze typu "Boże dlaczego ja mam tak pod górke, dlaczego JA (bo np. koleżanka ma kolokwium w niedziele a nie w sobotę i z ta gorszą komisją)... CO ONI MÓWIĄ? Czy to świat zwariował czy może ja.
Dlatego wciaż jestem na tym forum. TU są prawdziwe problemy, prawdziwe uczucia.
Co do czasu spędzonego z Mamą to cieszę się każdym wspomnieniem. Wyjazdy na chemię wspominam jako jeden z najbardziej "efektywnie " spedzonego czasu.
Szłam do Mamy do szpitala na 8 rano a wychodziłam ok 19-20. Nie gotowałam, sprzatałam w tym czasie, nie zajmowałam sie niczym innym, tylko przez 3 dnie spędzałam czas z Mamą. Rozmawiałyśmy, rozwiązywałysmy krzyżówki, oglądałysmy TV. Po powrocie do domu (chemię Mama brała w innym mieście) też widywałam się ze znajomymi, chodziłam do pracy ale tylko czekałam kiedy zobaczę się z moją Mamusią.
Cieszę się, że dany nam czs wykorzystałam do cna.
Bblondi napisał/a:
Może mogłam więcej?....Może coś przeoczyłam?? Te pytania wciąż mnie prześladują.
ja żałuje tylko jednego - że nie było mnie przy Niej kiedy odchodziła.
Aga wykorzystałyśmy swój czas i NICZEGO nie powinnyśmy żałować.
Teraz pozostało nam tylko żyć najlepiej jak sie da.
Po smierci Mamy dotarło do mnie, że wszyscy umrzemy. Takie oczywiste a jakoś nie myslałam o tym nigdy wcześniej. Teraz wiem, że mniej będę się bała tego momentu, bo moja Mama na mnie czeka. Jak wspaniale będzie się znów do niej przytulic, poczuć ciepło Jej ręki i usłyszeć "Ewelinaka juz daj mi spokój !" - tak zawsze mówiła jak przy chemi powtarzałam pij, pij, pij ...
Ale muszę Wam powiedzieć, ze mimo wszystko starałam się żyć w miarę normalnie - wyjeżdżałam na wakacje, czasami spędzałam czas ze znajomymi. Nie wiem czy dobrze czy źle. Teraz czasami żałuję - może za mało z nią przebywałam? Może mogłam więcej?....Może coś przeoczyłam?? Te pytania wciąż mnie prześladują.
myslę że zrobiłaś to wszystko co było słuszne, wyjazdy zapewniły mamę ze nie jest tak bardzo zle,a ty trochę odpoczęłas ,jej dały trochę wytchnienia od nadmiaru troski i bólu bliskich
to męczy
nadmiar opieki nie wpływa dobrze na naszych kochanych bliskich jak to sie mowi "miłością można zagłaskać kota na śmierć," chyba nie na tym to polega
na swoje pytania juz nie będziesz znac odpowiedzi odpowiedzi , bo mama ci nie odpowie, nie możesz żyć z poczuciem bliżej nieokreslonej winy
zrobiłas wszystko
gdyby mozna było cofnąć czas zrobiłabyś coś inaczej ? może tak ale czy to inaczej coś by zmieniło ??
trzymaj się i nie szukaj winy w sobie bo tylko pogłębia uczucie straty
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum