Twój Tatuś patrzy na Was z góry i zapewne jest bardzo dumny ,że zachowałaś na tyle zimną krew by móc teraz wspierać najbliżych... Jesteś im potrzebna... !!!!
Mam wyrzuty sumienia,że mnie ta śmierć najmniej obeszła
Nie masz powodów do wyrzutów sumienia.
Z pewnością nie jest Ci lekko.
Moim zdaniem to, że nie płaczesz nie oznacza, że mniej rozpaczasz.
Ty nie pozwalasz sobie na to aby uczucia które w sobie masz uzewnętrzniły się.
Chcesz pokazać rodzinie, że jesteś silna, że dajesz znakomicie sobie radę, wspierasz ich.
Ale w głębi duszy sama wiesz jak jest....
W 100% zgadzam się z jusia, Ty sama najlepiej wiesz co głeboko w Tobie siedzi... Inni pokazują co czują Ty to kryjesz co nie znaczy,że mniej kochałaś tatę i ,że mniej cierpisz z powodu jego odejścia...
Każdy z Nas cierpi na swój smutny sposób..........
Rozumiem Cię
mój tato odszedł też prawie miesiąc temu
nie umiem się z tym pogodzić
moje oczy już tak często nie płaczą
ale nie ma dnia bym o nim nie myślała
często zasinam z myślą o nim i czekam żeby mi się przyśnił
Wiesz co, myślę, że to nie łzy są wyznacznikiem tego, czy kogoś śmierć poruszyła czy nie, nie którzy różnie reagują, śmiejąc się, milcząc, płacząc, nie zaryzykuje stwierdzenia kto z nich przezywa największe cierpienie. Wiem jak ludzie potrafią być okrutni w tej kwestii, tylko warto zadać sobie pytanie, czy zależy nam na ich opinii. Więc czoło do góry, jesteś dzielna, ból, pamięć masz w sercu. 3 maj się ciepło.
Dziękuje wam za te słowa. Dużo one mi dają. Niestety nie mam takiego oparcia w rodzinie bo sama jestem dla nich podporą. Ale żyje dalej, przyjdzie czas,że to ja będę mogła wylać moje smutki. Jak na razie moja rodzina jest dla mnie ważniejsza niż ja sama. Także głowa do góry,klatka piersiowa do przodu i żyjemy dalej. Powolutku i do przodu. Wszystko się uda. Buziaki dla was
Trzymam się
o dziwo ale się trzymam:) A może wcale nie o dziwo. Próbuje się oswajać z bólem na co dzień bo wiem,że on nigdy nie zniknie. Z nim się trzeba nauczyć żyć. Moja szwagierka powiedziała,że za rok mi całkiem przejdzie ale ona widzi tylko to co jest na zewnątrz a nie w środku. Sama straciła ojca w wieku 20 lat(była 4 lata młodsza niż ja). Ale u nich była inna sytuacja-ojciec pił i bił. A mój tata-złoty człowiek.
Minął miesiąc 10 listopada a ja nadal mam Tatusia rzeczy w szafie. To też spadło na mnie,bo brat i mama powiedzieli,że ich nie ruszą. Zorbie to jak będę sama w domu-bynajmniej nie będą widzieć moich łez ani nie słyszeć krzyku. Czytałam o "fazach" żałoby-ja chyba teraz mam fazę złości. Na wszystko i na wszystkich ale staram się nad tym panować. Kiedyś będzie lepiej,trzeba tylko trochę czasu
Dorotko...
Przeczytałam historię choroby Twojego Taty i Waszą walkę... Zryczałam się ... Domyślam się jak cierpisz po stracie Taty... tak mi przykro
Przytulam Cię
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Dziś minął pierwszy rok jak jestem mężatką.
Ale nie ma Taty...i ta radość blednie...
Myślałam o nim i się poryczałam a mąż mnie przytulił,bez żadnego słowa pocieszenia,bez zbędnego "będzie dobrze", po prostu pozwolił mi płakać.
Ale tylko on....
Potem usłyszałam stwierdzenie,że przecież to już dwa miesiące minęły i powinnam się z tym zacząć godzić...oswajać...
Jak mam się z tym godzić i oswajać skoro swojego smutku nie mogę pokazywać na zewnątrz bo są głupie komentarze...
Za pięć dni Święta...ale ja się na nie nie cieszę...Przyjeżdżają moi teściowie bo są za granicą...nie było ich na pogrzebie...nawet nie powiedzieli,że jest im przykro...Teściowa była potem trzy dni w Polsce to nawet nie pojechała na Tatulka grób...a znała go dłużej niż mnie...
Ogólnie to wszystko sięga dna:(
Dorotko... wiem co czujesz... Niestety czasami tak się zdarza, że nie każdy wie co to empatia... Widzę, że obie trafiłyśmy na swoje drugie połówki, które którko mówiąc nie mają baladego pojęcia co to współczucie, troska, obawa... żałoba ... Nie wpomną też o swojej teściowej dla której choroba mojej Mamy nie istnieje i wg niej zmiana mojego trybu życia jest nie do przyjęcia no bo: zajmuję się częściej i dłużej Mamą a nie mężem.... hahaha! żałosne!!! biegam z Mamą do przychodni na chemię, na badania, ciągle nie ma mnie w domu... a jej biedy syneczek musi zajmować sie popołudniami dzieckiem.... Alez to żałosne...!!!
Pozatym również od teściów nie usłyszałam słowa współczucia czy pocieszenia Powiem więcej, kiedy sama czekałąm na wyniki biopsji piersi (mam guz) i umierałam ze strachu, moja współczująca teściowa zaczęła mi opowiadać jak to jej dwie koloeżanki miały raka piersi i zmarły.... BArdzo budujące i pocieszające! Koszmarna baba!
Także CIę rozumiem kochana Dorotko i powiem tak: nie zwracaj na to uwagi, ludzie pozbawieni uczuć nie umieją niestety ich okazać.. więc najlepsze co możemy zrobić to zwyczajnie to zignorować. Ja już doszłam do perfekcji w nie przejmowaniu się zachowaniem teściowej i olewaniu jej dziwnych i nie na miejcu komentarzy. Trzeba się uodpornić na takich ludzi... Bo wiesz człowiek otwiera serce i nie dostaje nic w zamian a to cholernie boli...
Ściskam Cię mocno
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
a niech się wszyscy od Ciebie odczepią! Rozumiem, że osoby które wypowiadają różne "głupie komentarze" jak piszesz - już się "oswoili". Matko moja co to za określenie! "Oswoić się"!?
Jeżeli komuś przeszkadzają Twoje łzy to naprawdę sprawa tej osoby, nie Twoja...
Ja mam na takie komentarze i zachowania jedno zdanie : "A ja mam was wszystkich w nosie, jak się nie podoba to do widzenia"
Najważniejsze że masz oparcie w mężu...to on jest na codzień z Tobą i On widział Twoją walkę i Twój ból..
A co do teściów....no cóż...napewno by chcieli żeby o nich pamiętano gdy odejdą, jeśli sami nie potrafią, nie umieją , nie chcą uszanować pamięci innych, hm...czy ktoś kiedyś uszanuje ich pamięć. To ich wybór...
Żyj jak potrzebujesz, przeżywaj jak potrzebujesz...innym wara do Twojej żałoby...
Przepraszam, za tak brutalną odpowiedż, ale najbardziej w życiu denerwuje mnie gdy inni ludzie mówią nam jak mamy się zachowywać...
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Nikt nie ma prawa dyktować Ci jak się masz czuć... NIKT! Ty sama wiesz co przeżywasz w środku. To,że na codzień funkcjonujesz-bo przecież żyć trzeba nie znaczy,że serce Ci się śmieje i raduje.
Każdego indywidualną sprawą jest jak długo cierpi po stracie bliskiej czy też dalszej osoby.
Teściowie-z nimi nie żyje się na codzień. Olej ich zachowanie. Już teraz wiem,że nie wolno innych ludzi zmuszać do danych zachowań i walczyć by zainteresowali się kimś innym niżeli tylko sobą-są różni ludzie i miliony różnych zachowań odczuć itd. Ty się ciesz ,że mąż nie odziedziczył nawyków i ,,czułości'' po rodzicach :P Samo przytulenie i ,,zezwolenie'' na placz pozwala poczuć ulgę ....
Bądź silna-tatuś zapene na Ciebie patrzy i wie jak bardzo czujesz brak jego osoby. Wiedz Kochana ,że na Twym ramieniu każdego dnia spoczywa dłoń Twego Taty...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum