Już teraz masz.
Czytam któryś raz Twój post i myślę nad tym wszystkim.
Nasza medycyna zmusza nas do stawania się ekspertami w swojej chorobie (lub bliskich), co za paranoja.
Twój tata miał "skopaną" pierwszą operację, pierwotnego ogniska, czyli tego pieprzyka, powinien być zbadany, zapewne wynik byłby potwierdzający melanome i byłaby biopsja wartownika z marginesami. I być może byłby spokój.
Ale to już historia której nie cofniemy.
Patrzmy obecnie i w przód: Limfadenektomia (usunięcie węzłów) - wreszcie rozsądne działanie , wykrycie przerzutu (można domniemywać, że przerzut był w wartowniku)- dobre jest to że tylko w jednym węźle. No i oczywiście radioterapia czyli prawidłowo na takim etapie.
No i jedyne co można dodatkowo obecnie robić to pomagać tacie znosić tą radioterapię. (nie wiem jak, nie wgłębiałem się w ten temat- zapewne znajdziesz takie informacje choćby na tym forum).
A teraz w przód: Kontrole, standardowe badania. Warto badać się samemu, dokładnie wymacać czy nie ma jakiegoś guzka. Gdyby (oby nie) coś wyskoczyło- natychmiast lekarz(onkolog) i wycięcie z marginesem (wg. zaleceń od. marginesu dla czerniaka), żadnych biopsji. Całość i do badania. Na tym etapie należy przyjąć, że każda podejrzana zmiana to czerniak "in transit" więc radykalnie usuwać. Poza tym: zdrowy, odpowiedni tryb życia.
Optymistyczne jest w tym to , ze pomimo "złego" początku tylko jeden węzeł był zajęty i nie ma przerzutów do innych narządów.
Można popróbować z badaniami klinicznymi- wklejam poniżej linki, może coś znajdziesz.
Tyle udało mi się wymyśleć. Mogę też się z czymś mylić, nie jestem lekarzem.
http://ptok.pl/ptok/komunikaty/news/
http://www.coi.pl/badania_kliniczne/iopbk.htm
http://www.clinicaltrials...melanoma&map=EU
Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam