Marzena napisała: "Oboje też wiemy, że w tej chorobie lepiej w dobrej jakości życie zakończyć niż ratować na siłę, okupując to ogromnym cierpieniem. Ja wybieram po własnych doświadczeniach zawsze jakość, nawet jeśli trochę krótsza."
Ja też tak wybieram i będę wdzięczna za wszystkie oficjalne i prywatne wiadomości, jak to sobie zapewnić (niestety, wcześniej będę umierać, niż w Polsce będzie szansa na eutanazję, a na wyjazd i kilkumiesięczny pobyt w kraju, w którym to jest możliwe, po prostu mnie nie stać).
Mam gruczolakoraka, z komponentem mikrobrodawkowym, więc długo nie pociągnę
Dzięki temu forum jest mi dużo raźniej - jesteście wspaniali! Dziękuję
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-09-29, 20:12 ] " więc długo nie pociągnę ", nie myśl tak, będziesz żyła tyle ile jest Ci dane, zresztą jak każdemu z nas. Na eutanazję to nie licz bo u nas raczej na to nie ma szans. Ja Ci życzę przede wszystkim jak najmniej cierpienia, żebyś mimo choroby odczuwała jak najmniej cierpienia z tym związanego, żebyś była wśród bliskich, osób, które Ty kochasz i które Ciebie kochają. Takie osoby jak Ty są dla mnie bohaterami, osoby, które żyją i walczą z tak ciężką chorobą. Wielkie ukłony i mocno Cię tulę, życząc sił
Krótka informacja co u dziadka. Ten nasz dziadek to siłacz, znowu kwitnie, znowu nabrał sił, "biega" sobie sam po sklepach, znowu zupełnie samodzielny.
Oczywiście wiemy, że wszystko może się z dnia na dzień zmienić ale jak obecnie widać położyła go na łopatki radioterapia, strasznie długo był bezsilny po naświetlaniach.
Najgorsze to w tej chwili to opuchnięcie całego ciała, jest ze dwa a może i trzy razy szerszy niż był (grubszy), od twarzy po nogi, nie wiem czy to sterydy, czy po lekach na apetyt bo ma wręcz koński ale to już najmniej ważne, no może poza ciągłą wymianą garderoby ważne, że znowu się wywinął i jest na tą chwilę dobrze.
Oby jak najdluzej, wazne abyscie mieli swiadomosc ze to sie moze zmienic z dnia na dzien.
Jak piszesz dziadek to prawdziwy silacz i niech to "rak choruje na dziadka" a dziadek od dzisiaj mu odplaci za ostatni okres 😈.
Pozdrowienia dla dziadka i oby nie nadszarpnol zbyt mocno portfela biegajac po tych sklepach😉
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Marzena66 bardzo się cieszę że dziadkowi lepiej. Super też że wspiera lokalny handel . Oby jak najdłużej.
Pogoda w tym roku dopisuje więc niech z niej korzysta.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
i oby nie nadszarpnol zbyt mocno portfela biegajac po tych sklepach😉
Ola Olka napisał/a:
Super też że wspiera lokalny handel
Oooo Wy paskudy a niech wspiera handel latami, niech obciąża portfel ile wlezie. Sami wiecie, że rozpieszczamy tych naszych chorych a ten nasz dziadek, łobuz jeden wykorzystuje to.
Marcin J, kwestie pieniężne nigdy nie mają znaczenia gdy chodzi o zdrowie tych których kochamy
marzena66, dziadkowi jak najdłużej dobrego samopoczucia.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Moi drodzy, dziękuję za słowa wsparcia, dla wszystkich
Zawsze uważam, że zdrowie najważniejsze, reszta rzecz nabyta.
Nawet drobny żart czasami jest potrzebny, żeby buzia się uśmiechnęła. Ja ze swoimi nieszczęściami od paru lat a dokładnie 6, co rok, to rak bliskiej osoby zapomniałam co to uśmiech.
Wiem, że to może być chwilowa radość tym bardziej, że wszystkie zmiany znowu wróciły do pierwotnych rozmiarów, jeden plus, że nie tworzą się nowe przerzuty ale to też może być kwestia czasu. Dziadek "śmiga" z laseczką, bo jednak przerzuty w kręgosłupie mocno odczuwa, chwała lekom przeciwbólowym, dziadek od początku przed nimi się nie bronił, jak trzeba to i morfina idzie w ruch.
Najgorsze w tej chwili są uczucia duszności, kaszel, opuchlizna, ból opanowany.
Mam nadzieję, że słowa lekarza o miesiącu życia po raz kolejny się nie sprawdzą.
żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał nie jestem i nie będę za ratowaniem na siłę, "targaniem" po lekarzach i "mordowaniem" chorego i nigdy za tym nie będę bo dla mnie jakość życia, nawet krótszego jest ważniejsza. Dziadek obecnie nie jest już leczony, tylko pilnujemy żeby nie cierpiał i sobie korzystał z tego życia a On cwaniak jeden korzysta, oj korzysta jak tylko ma te dobre dni.
Witaj miło czytać takie optymistyczne sprawozdanie
Piszesz o nie ciąganiu chorego jestem jak najbardziej za tylko martwi mnie jedna sprawa, co jesli coś przeoczymy? Mną do końca targały takie uczucia.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Zawsze coś możemy przeoczyć, zawsze coś zaniedbać a nawet jak wydawałoby się, że zrobiliśmy wszystko co można to i tak gnębią nas wyrzuty sumienia czy też myśli, czy aby na pewno zrobiliśmy wszystko, a może powinniśmy szukać po całym kraju a może i poza nim, tylko jak ten nasz chory ma z nami jeździć jak On biedny sił ma coraz mniej, a może poszliśmy nieodpowiednią drogą a może to a może tamto. Mnóstwo pytań a odpowiedzi żadnych. Nigdy nie będziemy do końca z siebie zadowoleni, że zrobiliśmy wszystko co można bo tracimy bardzo ważną w naszym życiu osobę, tracimy na zawsze, więc te dylematy nie raz nie dadzą nam spać, nie raz wywołają smutek i zadumę i nie raz będziemy się karcić.
Robimy wszystko co możemy, musimy zdać się na lekarzy bo to w Ich rękach jest nasze zdrowie i życie, musimy Im ufać. Jeśli lekarz mówi dość, że kolejne leczenie nic nie da a może tylko przyśpieszyć śmierć, widzimy, że nasz chory już jest słabszy, to nie ta mama/tata/babcia/dziadek/czy inny bliski taki jak był choćby w połowie leczenia to trzeba dać mu odpocząć, dać mu przeżyć życie tak jak chce, nie mordować, nie namawiać.
To jest moje zdanie, na podstawie moich doświadczeń, które przeżyłam osobiście z moimi najbliższymi i takie wyciągnęłam z tego wnioski. Były u mnie osoby leczone i nie leczone, z chemią i bez chemii, ratowane na siłę i z możliwością wybrania sobie " nie chcę się leczyć, wolę krócej żyć a godnie"
bogdusia, przy tej chorobie i naszych stratach nigdy nie będziemy takimi ludźmi jak byliśmy wcześniej, a może się mylę?
"nie daj mi Boże, broń Boże skosztować, tak zwanej życiowej mądrości..."
dziękuję Marzeno, że dzielisz się tą, w bólu zdobytą, mądrością :-)
Jak to czytam, to jakoś mi poziom dzielności wzrasta!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-10-17, 18:39 ] To osoby chore na tą wstrętną chorobę, są dla mnie bohaterami/wojownikami i jest w Nich ogromna siła i tej siły życzę Ci z całego serca, bo bohaterką już jesteś
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum