Dziękujemy za wszystkie wyrazy współczucia.
Od wczoraj codziennie różaniec za mamę Marię, w środę ostatnie pożegnanie. Stąd moja prośba o krótką modlitwę za jej duszę.
A my już zaczęliśmy załatwiać sprawy urzędowe, trudno jest myśleć o tym w takich chwilach ale lepiej tego nie przeciągać. Wierzymy, że damy radę bez Mamy, bo o to pytała mnie, gdy przebywała ze mną dzień przed śmiercią.
Mama wiedziała, że odchodzi. W nocy szeptem mówiła do zmarłych, bliskich jej osób. Mnie zwiodło to, że do końca pracowały jelita, rano w dzień śmierci wydalała nadal kał jak i mocz. Stąd moje ostrzeżenie, że nie zawsze wszystkie objawy z tematu o objawach nadchodzącej śmierci się sprawdzają.
Karetka jechała bardzo długo, bo mamy tylko dwie karetki na powiat, ale i tak raczej by już jej nie ratowali. Ja chciałem najpierw podjąć resuscytację, ale znajoma pielęgniarka przekonała mnie i tatę, że lepiej dać Mamie odejść. Trudno było się nam z tym pogodzić, ale daliśmy radę. Teraz Mamie jest lepiej, gdziekolwiek jest.
_________________ Mama odeszła 09.04.2016 r. o godzinie 16:25 [*]
Trzymajcie się mocno bo teraz sprawy pogrzebowe i urzędowe Was trzymają, ale trudne chwile nadejdą później... Wasza mama jest już z naszymi mamami i już nie cierpi... Jesteśmy z Wami!
Witam Wszystkich,
opowiem Wam od początku. Trochę tego jest bo walczymy z chorobą 4 miesiące. Proszę bardzo o wsparcie słowem, wiedzą i własnymi doświadczeniami.
U mojego Taty wykryto w grudniu przed samymi Świętami raka płuc. Nikt się tego nie spodziewał. Miał zapalenie płuc, jak co roku, u nas jakoś tak jest chyba genetycznie, że jesteśmy podani na zapalenie dróg oddechowych. Ale tym razem nie ustępowało mimo antybiotyku, goraczka była nieustępliwa. P. dr rodzinna skierowała na RTG klatki. Wynik Rak z przerzutami ze znakami zapytania.
Tego samego dnia zawiozłam Tatę na pulmonologię. Byliśmy najpierw na onkologii, ale wróciły wspomnienia (mój dziadek w 2004 roku leczył się na to samo) nie daliśmy rady czekać w tej kolejce, widziałam dziadka siedzącego na małych krzesełeczkach ... Bronchoskopia. Wynik drobnokomókowy rak płuca prawego z naciekami na przełyk. Była na konsultacji Pani onkolog. Leczenie: chemia x 6. Dostał CISPLATYNĘ 50mg, Zofran, Dexaven, Vepesid 200mg, Furosemid, Mannitol, chlorek potasu, siarczan (VI) magnezu, Nie znam się na tych wszytskich nazwach, lekach, rodzajach leczenia itd. Próbowałam ogarnąć tutaj temat w grudniu/styczniu czytając Wasze posty, ale niemogłam tego przyjąć, te wszystkie historie, siedziałam i zalewałam się łzami, że tylu ludzi spotyka taki los.
Po I chemii skutki były masakryczne. Wybroczyny na twarzy, jakby był poparzony. Opuchnięty od szyi w górę. Najgorsze: 3 dzień po chemii dostał w dzień gorączki, w nocy 41,8 stopnia, okłady pieluchami na całe ciało, leki co 3 godziny aby dotrzymać do rana. O 5 jak tylko spadła do 39 od razu do szpitala. W spzitalu 42,4.
Przed III chemią miał ponownie tomografię, podobno guz się zmniejszył i nie ma przerzutów do innych organów- tyle wiem.
Generalnie tato trzyma się dobrze. Ma 49 lat i ogromne chęci walki. Dostaje sterydy jak jest w szpitalu. Przytył 12 kg. W domu też bardzo o niego dbamy. zmieniaja mu się smaki, ale cudujemy, aby tylko jadł. Dopóki może. Kupuję też Nutridrinki proteinowe czy te Resouce Nestle. Zawsze był nerwowym człowiekiem, ale teraz drażni go wszystko.
Teraz po tych 6 wlewach ma mieć radioterapię ... ale nie wiem czy to tak jest w standardzie ??? Jak z rokowaniami?
Proszę o jakieś cenne uwagi, może coś Wam się nasunie na myśl po przeczytaniu naszej historii ... Z góry dziękuję za poświęcony czas. Ewa
Teraz po tych 6 wlewach ma mieć radioterapię ... ale nie wiem czy to tak jest w standardzie ??? Jak z rokowaniami?
Nie wiem Ewo, czy to jest standard, moja mama miała 6 wlewów chemii, potem miesiąc naświetlań radioterapii, potem znowu chemia w odstępach co 3 tyg.
Chemię znosiła różnie, ale generalnie nie najgorzej. Po radioterapii trochę kręciło się jej w głowie, była taka trochę "otumaniona".
O rokowania najlepiej zapytać prowadzącego lekarza onkologa, z tego co czytam na forum to bardzo różnie ten rodzaj raka postępuje. Moja mama boryka się z nim już dwa lata (bez miesiąca). W chwili obecnej leczenie jest już właściwie zakończone, właśnie jesteśmy na etapie załatwiania hospicjum.
Ewo, bardzo serdecznie Cię ściskam.
Zaloz swoj watek, bedzie latwiej Wam pomoc.
Co do rokowan to sama czytalas, tyle samo co watkow na tym forum.
Jest to strikle uzaleznione od kazdego pacjeta, jest gdzies tu na forum osoba ktora piaty rok walczy z drobnokomorkowym.
Nie wiem jakie sa mozliwosci, napisalas przerzuty, ale nie napisalas do jakich organow, ciezko cokolwiek poradzic majac tak szczatkowe informacje, najlepiej gdy jak juz pisalem zalozysz swoj watek i wklejisz cala dokumentacje medyczna, wtedy bedzie wiadomo z jakim rakiem walczy twoj Tata, jaki jest stopien agresywnosci (zruznicowania G), jaka jest szansa na wdroczenie terapi radykalnej, jaka nastapila regresja, skoro piszesz ze guz sie zmiejsza, wszystko to ma znaczenie co do postepowania.
Tata jest mlodym czlowiekiem, byc moze znajdzie sie specjalista ktory podejmie sie operacji usuniecia tego guza, skoro proces rozsiewowy nie nastapil.
U nas padlo takie stwierdzenie przez Profesora, ze zgodzi sie ponownie rozwazyc ingerecje chirurgiczna jezeli podczas leczenia onkologicznego nastapi regresja.
Pozdrawiam serdeczne i zycze duzo sily i zdrowia.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum