W tej sytuacji jaka zaistniała na pewno możecie pojechać na oddział do lekarza dyżurnego.
Jeśli ze względu na zatorowość płucną zrezygnowano z kontynuowania CAV, obawiam się że będzie to przeciwwskazaniem do podjęcia jakiegokolwiek leczenia, poza oczywiście właściwym leczeniem przeciwbólowym.
Silne bóle mogą też wynikać z naciekania nowotworu na struktury kostne.
A czy zatorowosc jest odwracalna? Bo tata przyjmuje na to zastrzyki (clexane) i jest to swieza sprawa (tydzien temu wykryto)? Mozna tym ta zatorowosc plucna zlikwidowac?
Czy zatorowosc jest rowniez przeciwskazaniem do naswietlan paliatywnych i czy w przypadku mojego taty mozna je zastosowac?
Jeszcze raz bardzo dziekuje za pomoc
[ Dodano: 2010-11-24, 17:51 ]
A zapomnialam dodac ze tata bierze Durogesic 125 a mimo to tak go bardzo boli wiec bole nawet jak na raka so potworne
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Nie absolutnie nie mam zamiaru zwlekac. Juz sie skontaktowalam i powiedziano mi ze musze miec skierowanie od lekarza i zaswiadczenie o zakonczeniu leczenia onkologicznego.
Stad moje pytanie bo jak na razie jestesmy w zawieszeniu. Zaden onkolog jak do tej pory nie powiedzial nam o zakonczeniu leczenia tylko o odlozeniu a sytuacja jak na razie sie pogarsza.
Nie chce rowniez zdac sie na opinie jednego onkologa bo zakonczenie leczenia to powazna decyzja a ja, tak jak kazdy, chce pomoc tacie jak najbardziej. Wiec przed wizyta u onkologa chcialam sie Was spytac bo wiem ze jest tu duzo lekarzy i ludzi doswiadczonych choroba. Czy jeszcze mozna cos zrobic w kwestii leczenia mojego taty?
Czy zatorowosc jest odwracalna? Czy moze warto sprawdzic co sie tam dzieje i zastosowac chemie lub naswietlania jesli stan sie poprawil?
Prosze o rady...
[ Dodano: 2010-11-24, 20:37 ]
Tata juz troche stabilniejszy. Bol przeszedl ale nie calkowicie. Okresla go jako klujacy przy oddychaniu. Zaczal sie w trakcie snu. Trzymal pare godzin a potem prawie zniknal. Podobno byl potworny, jakiego jeszcze nigdy nie mial, a tata jest juz za pan brat z roznymi bolami rakowymi. Pogotowie sprawdzilo serce i wszystko ok. Co to moze byc? Czy to rzeczywiscie te nacieki?
Dlaczego raz boli tak strasznie a za chwile przechodzi? Przeciez jesli to naciek to jest tam caly czas?
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Zakończenie leczenia onkologicznego ?
Dziwne od nas nikt czegoś takiego nie chciał.
Weź skierowanie od lekarza domowego i zapisz tatę do hospicjum bez zbędnych dyskusji.
Przecież mogą wystąpić powikłania w trakcie leczenia ( np. silne bóle, np. zaparcia po stosowaniu morfiny ) i co pojedziecie do onkologa z zaparciem ?
Przecież wtedy wzywa się doraźnie pielęgniarkę z hospicjum, wiem bo sam to przerabiałem.
Mało tego do mamy przychodziła pielęgniarka z hospicjum zawsze 2-3 dni po każdym kursie chemii zobaczyć jak się mama czuje, czy nie jest odwodniona itp. i nikt nie wymagał od nas zaświadczenia o zakończeniu leczenia onkologicznego mało tego jak tylko powiedziałem na co mama choruje to od ręki załatwiłem wszystko bez zbędnych dyskusji.
Pozdrawiam
Dziekuje za podpowiedz. Kontaktowalam sie z jednym hospicjum i takiego zaswiadczenia zazadali wiec myslalam ze to standard. W takim razie juz zalatwiam.
Tata dzis juz lepiej, juz zaczal sie udzielac na facebooku :-)
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
U taty sytuacja sie ustabilizowala ale dalej nie jest tak jak byc powinno. Glowne objawy to bol plecow, bol miesni i stawow (z czego to wynika ?) , brak sil, posypianie w ciagu dnia i bol gardla (przeziebienie?), kaszel (umiarkowany).
Do hospicjum domowego sie nie dostalismy bo trzeba miec zaswiadczenie o zakonczeniu leczenia a u mojego taty napisane jest ze jest wstrzymane na czas leczenia zatorow (tata bierze zastrzyki od miesiaca). Nie chce tez wymuszac takiego zaswiadczenia od lekarza bo jak do tej pory rak zawsze reagowal na chemie i wynika z tego ze nie osiagnal jeszcze chemioodpornosci. Moze jeszcze podadza topotekan jako 3 linie leczenia.
A tymczasem tata jest bez nadzoru lekarskiego bo lekarz rodzinny chociaz to wspaniala kobieta wiele tu nie pomoze.
Jaka jest wasza opinia?
Pozdrawiam wszystkich
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Znowu prosze o pomoc. Bol gardla nadal trwa (to juz 3 tygodnie), wczesniej lekarz powiedzial ze to grzybica ale grzybica wyleczona a bol nadal jest, jest jednostronny (lewa strona) i szyja po lewej stronie dzis troche opuchnieta. Martwic sie czy nie? Czy ktos wie co to znowu za historia?
Jutro przyjdzie lekarz rodzinny, ale oprocz slow pocieszenia niczego sie po tym nie spodziewamy.
Bardzo bardzo prosze o rade
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Bol gardla okazal sie byc spowodowany zapaleniem zeba - tak powiedziala lekarka. Osluchowo podobno nienajgorzej. Tata od razu zadowolony bo juz myslal ze go rak gardla dopadl. Biedaczysko.
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Tata calkowicie ozdrowial na swieta , lata jak wariat, przytaszczyl sam choinke i nawet sie nie zmeczyl, popija antybiotyk piwem i krzyczy ze post chorych nie obowiazuje a to juz drugie swieta z rozsianym drp, od wykrycia przerzutu w mozgu mija 8 miesiecy i miesiac temu martwilam sie ze umrze zaraz bo stan byl bardzo ciezki.
Nie mowie ze zawsze tak jest ale nadzieja ze lepsze chwile jeszcze nadejda na pewno zawsze jest.
Czego Wam wszystkim zycze na swieta.
Trzymajcie sie kochani
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Tata czuje sie gorzej ale tragedii nie ma. Ogolnie to jest slabszy (funkcjonuje na tyle zeby wyjsc z psem na krotko, pojechac samochodem do babci w odwiedziny) i ma silne bole czasami. Jedno co sie pokazalo to wyskoczyl my twardy guz na szyji (ok. 3cm po lewej stronie, w polowie szyji). Nie ma zadnych dolegliwosci z jego strony. Zdaje sobie sprawe ze to pewnie przerzut do wezla. Czy ktos slyszal o takim przypadku i czy ktos wie czego mozna sie po tym spodziewac. Tata boi sie ze to bedzie sie powiekszalo i zacznie go dusic.
10 lutego mamy wizyte i pewnie zostanie wykryta progresja. Jesli tak to czego mozemy sie spodziewac? Tata mial juz 2 rzuty chemii (PE i CAV). Czy ktos spotkal sie z chemioterapia 3 rzutu i jaka chemia bylaby najlepsza.
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum