Witaj. Ja ku pokrzepieniu powiem, że moja mama miała ten sam rodzaj raka, jaki ma Twój tata. Skończyła naświetlania rok i 8 miesięcy temu. Ma się doskonale i po raku nie ma śladu. Dużo siły Ci życzę.
Rozumiem,że Twoja mama nie miała operacji tylko naświetlania?Natomiast jeżeli chodzi o wynik to jest tylko TTF1+,p63-,nie ma G.Dziękuję za wszystkie posty,każdy z nich jest bardzo pomocny.Niestety jeżeli chodzi o leczenie mam dwie opcje,znam ryzyko każdej z nich í musímy podjąć decyzję.Presja jest tym większa,że jestem odpowiedzialna za życie najbliższej mi osoby,tata jest załamany,zrobi to co ja zdecyduje.Proszę Was piszcie jakie macie doświadczenia
U mojej mamy również nie było wiadomo, czy operacja coś da, ponieważ groziło ryzyko, iz trzeba będzie usunąć całe płuco, na co lekarz się nie zgodził (mama miała bardzo słabą spirometrię i nie dałaby rady żyć z jednym płucem). Podjęliśmy to ryzyko, jednak w trakcie intubacji anestezjolog przedziurawił krtań i lekarz operujący musiał ratować mamie życie, a nie usuwać guz. Później nikt się nie chciał podjąć operacji.
Moja Mama miała raka operacyjnego. Wszycy doradzali operację, dobrze położony, bez przerzutów, stan zdrowia Mamy pozwalał na operację. Operacja byla radykalna, usunięto jeden płat płuca.
Po operacji miała być tylko chemia uzupełniająca. Cztery tygodnie pózniej rozsiew w pozostawionym płacie płuca. Teraz już nie ma nadziei. Jak można należy usuwać całe płuco a nie bawić się w VATS przy lobektomii i dużym guzie.
I po co ta operacja?
Przykro mi Iwa,ale nie pisz proszę,że nic nie można już zrobić,lekarze nie mogą,mam wielką nadzieję,że Twoja mama jeszcze długo pożyje.Pewien znajomy lekarz powiedział "jak ktoś chce żyć to medycyna jest bezsilna"i oby u Twojej mamy właśnie tak było.
Hallo etam35
dla mnie też to jest niepojęte. Mój tato pomimo wieku też czuję się dobrze, nie kaszle i patrząc na niego także nie mogę uwierzyć że ma guza na płucach. Niestety doświadczenie tego forum potwierdzają to co pisze marzena66.
Dlatego trzeba cieszyć się każdą chwilę i oby to trwało jak najdłużej
Pozdrawiam cie serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
To już niebawem, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Otrzymujemy diagnozę i wtedy chcemy już/teraz/zaraz a przecież przed diagnozą każdy pacjent chodzi z tą swoją chorobą dłuższy czas, ale wtedy nie wiemy, że już żyje na bombie, że nosi w sobie jakieś gadzisko.
To tylko etm35, takie ogólne wytłumaczenie, żeby trochę uspokoić Twoje emocje, choć je doskonale rozumiem, bo przechodziłam je parokrotnie, te parę/paręnaście dni niewiele już zmieni, choć oczywiście może popsuć samopoczucie taty ale innego wyjścia nie ma jak poczekać, dokończyć diagnostykę i rozpocząć wreszcie leczenie.
Oczywiście, że jedzcie, zawsze to jeden krok na przód. Wybacz ale co do samowyleczenia, choć wiem, że każdy chciałby mieć taką nadzieję raczę wolę się nie odnosić bo chyba w to po swoich doświadczeniach i to nie małych nie wierzę ale Ty nie odbieraj sobie nadziei jeśli w to wierzysz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum