...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
jeśli w takiej sytuacji można pocieszyć..choć nie wiem jakimi słowami.. pragnę Cię przytulić i pocieszyć...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Dziękuję wszystkim za te ciepłe słowa. Ja pocieszam się tym, że mama żyła jak chciała i umarła jak chciała, wszystko właściwie działo się na takich warunkach jakie ona postawiła. Może brzmi to dziwnie, ale tak było. Ja jestem przekonana o tym, że mama pogodziwszy się z tym, że nie ma odwrotu postanowiła umrzeć po swojemu. Zawsze chciała, żeby było to w domu przy nas i tak się stało. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że mama nie cierpiała długo. Uniknęła duszności, odleżyn i długiego wegetatywnego leżenia w łóżku. Odeszła w momencie, w którym stwierdziła, że na nią już czas. Najprawdopodobniej spokojny i opanowany proces mamy odchodzenia zawdzięczamy dobrze prowadzonemu leczeniu domowemu przez lekarzy z gliwickiego hospicjum. Wspaniali ludzie jakich niewielu pozostało na tym świecie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum