Witaj
ja dzwoniłam dzisiaj i zapisalam się na 4 kwietnia w Warszawie.Był jeszcze termin 22 marca ale w Otwocku.Nie wiem gdzie mieszkasz ale dobrym pomyslem byłoby pojechać nawet samemu z mamy wynikami skoro nie czuje sie najlepiej,ja też dwa razy bylam sama i dużo było takich osob,tzn dzieci z wyinkami rodzicow itp.Bo wtedy może prof.wdrożyłby jakieś leczenie wczesniej albo trochę ukierunkował, tym bardziej,że wszędzie się na coś czeka,na wizytę , na badanie,na leki itd.
Pewnie już wiesz,że czas jest bardzo ważny.
Pozdrawiam serdecznie
Profesor przyjmuje jeszcze na Mokotowskiej 6a (Wojskowa Przychodnia Lekarska) w Warszawie, tel. 22-825-85-99.
Terminów na marzec nie ma. 20 marca rozpoczynają się zapisy na kwiecień.
Trzeba jednak codziennie dzwonić i pytać się o wolne miejce. Mnie udało się tak zapisać.
Co do ukierunkowania - to kwestią podstawową jest usunięcie nowotworu, czyli operacja. Potem badania histopatologiczne i decyzja o dalszym leczeniu.
Prosze sprobuj zadzwonic do kliniki IBIS , zapytac sie kiedy bedzie termin, kiedy doktor bedzie najszybciej przyjmowac ( o ile sie nie myle albo poniedzialek albo wtorek ). Nas przyjal dodatkowo , mimo iz wszystkie terminy byly zajete. Moj tatko , tez nie byl osobiscie na wizycie, ale bylysmy my z dokumentacja.
Mówiąc o ukierunkowaniu miałam na myśli ,że powie co po operacji albo tak jak w przypadku mojego taty przed operacją zalecił 3 miesięczną kurację sutentem żeby " uspokoić " rozrost i stworzyć lepsze warunki do operacji.Czy była to dobra decyzja będziemy wiedzieć pod koniec marca bo wtedy będą badania i zabieg.Każdy przypadek jest inny.A trzeba naprawdę dużo szukać i słuchać ludzi którzy przez to przeszli , nikt za nas tego nie zrobi lepiej.U nas też urolog nie kazał iść do onkologa a jak pytałam o dodatkowe leczenie to mówił,ze nie trzeba.A może wtedy nie byłoby kolejnego rzutu choroby.
Pozdrawiam i próbuj dostać się do profesora.
Witam Was wszystkich. Nie zaglądałam już długo na neta ponieważ zbrakło mi czasu. Jak pisałam wcześniej w poprzednim wątku mama zemdlała podczas badania TK, w domu także bardzo się źle czuła. Była słaba cały czwartek, piątek, sobota. W niedziele rano wstała i częściej kasłała aż w końcu zrobiło jej się bardzo słabo, zaczęła się dusić i zemdlała. Zadzwoniłam na pogotowie. Lekarze zaraz mamę zabrali do szpitala natychmiast wykonano badania TK i jak się okazało powstał zator żylny, krew skrzepnięta. Mama ponad dwa tygodnie leży już w szpitalu, w tym tygodniu mam wyjść do domu. Mama jest pod tlenem lekarze radzą aby mamę zapisać do hospicjum do leczenia domowego, wtedy wypożyczą tlen bo może go potrzebować. Mówią, że są przerzuty do płuc i jest także zaatakowana lewa nerka i operacja nie wchodzi w grę. Jutro ma konsultację onkologiczną ale z tego co sugerują lekarze mama nie nadaję się do chemioterapii ale o tym zadecyduje onkolog. Powiedzcie mi błagam co mam robić? Czy mimo tego jechać na tą wizytę do Profesora Szczylika?
Hej dziewczyny dlaczego się nie odzywacie.
Jak pisałam w poprzednim poście miała mama wyznaczoną konsultację onkologiczną i onkolog po zadaniu dosłownie trzech pytań wystawił diagnozę: pacjentka nie nadaje się do zabiegu ani chemioterapii ewentualne włączenie leczenia objawowego.
Po tej konsultacji lekarze wypisali mamę do domu.
Stwierdzając, że niestety żadnej operacji nie będzie, ponieważ jest już za późno, są przerzuty.
Przepisali leki na tą zatorowość.
Wczoraj byłam z wynikami mamy i z wypisem ze szpitala u profesora Szczylika i wiecie co pierwszy raz spotkałam na swej drodze takiego człowieka.
Podejmie się mamy leczenia. Powiedziała, że będzie ją operował.
Powiedział, że w pierwszej kolejności zrobi coś bra jakaś taka nazwa nie spamiętałam tego może komuś coś się kojarzy z tym, coś z nerką związane
a w drugiej kolejności usunie guza wraz z nerką, potem lecząc mamę w dalszym ciągu na tą zatorowość płucną zajmiemy się przerzutami.
Wyznaczył termin na 11 maja mama ma się do niego stawić.
Cudowny człowiek, który porozmawia i pocieszy a przede wszystkim da nadzieję i wiarę.
Kochani bardzo Wam dziękuję z całego serduszka za namiary na profesora.
Odezwijcie się proszę co u Was?
Pozdrawiam
Jak czuje się mamcia,kaszle dalej i ma duszności? To fakt -ten termin jednak trochę odległy i dlatego pytam jak się czuje twoja mamcia,bo dalej jednak nie wiemy co z płuckami,bo jak pamiętam do TK nie doszło!?
Oby jak najszybciej profesorek wyciął tą nerę i coś może wtedy się wyjaśni no i jak mama podleczy tą zakrzepicę to też będzie lepiej i łatwiej oddychać.
U mnie też podejrzewano zatorowość ale okazała się tarczyca objawy te same tu i tu.
Powodzenia i poprawy zdrówka!
Moniu mama czuję się nieco lepiej, ma jeszcze kaszel i duszności chociaż już nie tak często jak wczesniej. Wypożyczyłam dla mamy kondensator tlenowy także w razie konieczności podłączam mamuni tlen ale bardzo rzadko. Wiem, że termin jest odległy, ale profesorek Szczylik powiedział, że w danej chwili operacja dla mamy jest bardzo ryzykowna. No a na tych płucykach niestety są przeżuty. Wszelką nadzieję pokładam w Bogu i w profesorze Szczyliku, ucieszyło mnie to że od razu powiedział, że on się podejmie tej operacji, usunie nerkę z guzem a w dalszej kolejności zajmie się przeżutami. Modlę się tylko aby nic nieoczekiwanego nie wyskoczyło. Najgorsza jest ta bezsilność i czekanie. Dziękuję Wam wszystkim, że piszecie ze mną to bardzo dodaje mi otuchy i pomaga. Dziękuję Wam bardzo.
Nieśmiało pragnę zauważyć, że w przebiegu raka nerki należy wykonać radykalną nefrektomię niezależnie od stopnia zaawansowania klinicznego (przerzuty odległe +-). Jest to postępowanie zgoła odległe od postępowania w innych nowotworach złośliwych w wyższych stadiach. Kierunek do prof. Szczylika jest dobry, jest on bowiem autorytetem w leczeniu tych nowotworów w Polsce.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Myślę, że mieliscie dużo szczęścia podejmując decyzję o leczeniu u profesora Szczylika. To jest duża szansa na poprawę i przedłużenia życia. Mnie rodzina w październiku 2009 roku, w bólu i ledwo trzymającego się na nogach dostarczyła do renomowanej placówki onkologicznej. W opisie dokumentacji stwierdzono "pacjent skołowany, brak kontaktu, źródłem informacji jest żona". Stwierdzono hipercalcemię, kreatynika 5,6, wyniki krwi złe. Po czterech dniach wypisano mnie z zaleceniem kontaktu z przychodnią nefrologiczną w celu ustabilizowania pracy nerki (sic?) i wskazaniem udania się do oddziału tarakochirurgii celem nakłucia jamy opłucnowej . Piętro wyżej w tej placówce znajduje się oddział tarakochirurgii. Do specjalisty w przychodniach są długie terminy. Ale po rozmowie z lekarzem nefrologiem już następnego dnia leżałem na oddziale nefrologii. Mniej więcej w tym samym czasie skontaktowałem się z profesorem Szczylikiem na Kawczej. Rady, zalecenia, kontakt bardzo mi pomogły, dzięki temu jak i tzw chemi niestandartowej dostałem już 18 miesięcy drugiego życia. Mogę siebie okreslić jako fana profesora Szczylika.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum