Od półtora miesiąca mój tata ma niepokojące, nasilające się objawy: nudności, wymioty, ogólne osłabienie. Ostatnio niewiele je - po zjedzeniu nawet najmniejszej ilości pokarmu ma uczucie pełności i nie może zjeść nic więcej. Od kilku dni chorobie towarzyszy ogromne wodobrzusze.
Wyniki badań niewiele nam na razie powiedziały. Wiadomo, że markery nowotworowe są znacznie podwyższone. Jednak gastroskopia z pobraniem wycinków, powtarzana dwukrotnie, nie dała jasnych wyników badania histopatologicznego. Nie widziałam tych wyników, ale z tego co mówią rodzice i jak to komentują lekarze, wyniki są niejednoznaczne i nie da się na ich podstawie zdiagnozować nowotworu. Pierwsze badanie było wykonane prywatnie, drugie - w szpitalu w Międzylesiu. Przeprowadzał je zaufany lekarz taty pracujący na oddziale onkologii. Ocenił "na gorąco", że są to zmiany nowotworowe u wpustu żołądka, które wymagają chemioterapii, a następnie interwencji chirurgicznej. Na wyniki czekaliśmy aż dwa tygodnie i tak jak wspomniałam - nic konkretnego one nie wykazały. Tata dostał jedynie skierowanie do Centrum Onkologii w Warszawie.
W CO tata usłyszał, że na 100% jest to rak, tylko nie wiadomo w jakim jest stadium, oraz że bez jasnych wyników histopatologii żaden lekarz nie podejmie się leczenia. Dlatego, zlecona została kolejna, trecia już gastroskopia.
Z jednej strony rozumiem podejście lekarzy. Trzeba wiedzieć co się leczy zanim zacznie się traktować pacjenta chemią. Z drugiej strony stan zdrowia taty szybko się pogarsza, postawienie diagnozy może zająć jeszcze kilka tygodni. Boję się, że wtedy usłyszymy, że nowotwór jest mocno zaawansowany. Czytałam, że wodobrzusze jest oznaką zaawansowanego procesu nowotworowego - ale czy w takiej sytuacji wyniki badań nie powinny być jednoznaczne?
Czy ktoś z Państwa zetknął się z podobnym przypadkiem? Czy w takiej stutuacji można zrobić coś więcej poza czekaniem na wyniki badań? Może ktoś z Państwa mógłby doradzić co podawać tacie do jedzenia, aby chociaż trochę go wzmocnić. Obecnie nie je prawie wcale i często wymiotuje.
trzeba pójść do lekarza pierwszego kontaktu i porozmawiać o możliwości likwidacji lub zmniejszenia wodobrzusza przy pomocy środków moczopędnych z potasem (przy takiej kuracji trzeba pić sporo wody) Czasami udaje się zwłaszcza na początku zmniejszyć wodobrzusze. Jeżeli wodobrzusze tak się powiększy że dojdą trudności z oddechem to do szpitala żeby odbarczyli. W takim stanie powinien jeść małe porcje (długo przeżuwane) jedzenia mało przyprawionego (bez pieprzu i innych ostrych przypraw). Można spróbować nutridrinków.
A tak w ogóle to ja od roku mam raka nie wiadomo jakiego, wszyscy powtarzają że trzeba leczyć tylko trudno mi zaakceptować propozycje leczenia, ciągle mi się wydaje że dłużej pożyję bez tego leczenia.
. Trzeba wiedzieć co się leczy zanim zacznie się traktować pacjenta chemią
Tu muszę ten fakt potwierdzić gdyż chemię dobiera się do rodzaju raka i tylko dobrana chemia daje szansę leczenia, no i wyleczenia jeżeli stan zaawansowania nie jest zbyt wysoki.
Cytat:
Czytałam, że wodobrzusze jest oznaką zaawansowanego procesu nowotworowego - ale czy w takiej sytuacji wyniki badań nie powinny być jednoznaczne?
Wodobrzusze towarzyszy chorobie nowotworowej to fakt. Jednakże co do wyników to wszystko zależy od próbek które się pobierze przy gastroskopii. Jeżeli nie trafi się w zmianę rakową to wyniki mogą być niejednoznaczne.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
asia-walczymy,
Takie duże wodobrzusze oznacza najprawdopodobniej zajęcie otrzewnej, a tym samym uogólnienie choroby. Uważam, że Tata (niezależnie od planowanej diagnostyki i leczenia) powinien dostać się pod opiekę hospicjum domowego - pomogą Wam walczyć z wodobrzuszem, wymiotami i innymi objawami. Jeśli się okaże, że będzie leczenie i stan Taty się poprawi - zawsze możecie się spod tej opieki wypisać, ale na razie jest Wam ona po prostu potrzebna i to pilnie. Skierowanie może być od lekarza pierwszego kontaktu.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Przez kilka dni tata przyjmował nutridrinki, jednak szybko okazało się, że nawet ich nie jest w stanie jeść. W ostatnich dniach zwraca dosłownie wszystko co zje. Lekarz pierwszego kontaktu twierdzi, że to dlatego, że zmiany chorobowe są umiejscowione u wpustu do żołądka i to uniemożliwia przedostanie się pokarmu dalej, do jego wnętrza. Wcześniej tomografia komputerowa wykazała zaleganie płynu w dolnym odcinku przełyku.
Wczoraj tata miał robioną trzecią gastroskopię. Z wynikami ma się pokazać w Centrum Onkologii dopiero za dwa tygodnie. W CO nie udało się otrzymać żadnej doraźnej pomocy. Najwyraźniej bez wyników badań nie pomagają nawet w nagłych przypadkach.
Pojechaliśmy z tatą na SOR do innego szpitala, bo od dwóch dni nie tylko nie je, ale również nie pije. Został przyjęty na oddział i podłączony do kroplówki. Nie wiem jak długo będą chcieli go tam zatrzymać. Mam nadzieję, że do czasu, aż z wynikami gastroskopii przyjmą go w CO, gdzie zostanie pokierowany na dalsze leczenie. Nie wiem też czy doraźnie zapropoują tam coś innego niż odżywianie dożylne. Czytałam o tym, że u pacjentów, którzy nie mogą samodzielnie jeść stosuje się żywienie dojelitowe. Ale czy robi się takie rzeczy bez diagnozy?
Mam wrażenie, że ta choroba rozwija się u taty w nietypowy sposób. Pierwszym zauważalnym objawem było lekkie wodobrzusze, które podobno świadczy już o zaawansowanym nowotworze. Dopiero później pojawiły się nudności i wymioty. Poza tym dwie pierwsze gastroskopie wykazały jedynie dysplazję dużego stopnia, metaplazję jelitową i nadżerkę. Jesli to faktycznie nowotwór, to wyjątkowo trudny w diagnozie. A to opóźnia leczenie...
Niestety choroba jest bardziej zaawansowana niż nam się wydawało. Badanie laparoskopowe wykazało, że wiele organów w jamie brzusznej jest dotkniętych nowotworem. Na razie nie wiadomo jaka była choroba pierwotna, bo niekoniecznie był to rak żołądka. Dowiedzieliśmy się od lekarza, że niejasne wyniki gastroskopii mogły wynikać z faktu, że zmiany nowotworowe nie zaczęły się w żołądku, tylko naciekały żołądek od zewnątrz. Może wyniki histopatologii powiedzą coś więcej.
Obecnie tata przebywa w szpitalu i jest poddawany chemioterapii. Ma trudności z jedzeniem, dlatego dostaje kroplówki z glukozą i elektrolitami. Żywienie dojelitowe nie jest niestety możliwe.
Asia, przykro mi, że stan zaawansowania jest wyższy, niż zakładano. Najważniejsze jednak, że tata jest aktualnie pod opieką, mam nadzieję, że wdrożone leczenie poprawi stan ogólny taty.
Jeśli potrzebowałabyś pomocy bądź wsparcia to pisz.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum