Ilość płynu jest w granicach średnich, nie można wypowiadać się o tempie przyrastania bo znany jest stan bardzo dawny, taka ilość może przyrosnąć w ciągu jednego dnia i nie wiadomo czy to był powolny przyrost czy skokowo. Męczenie się to skutek płynu. Nie wiem dlaczego nikt nie próbował opanować tego farmakologicznie. Monitorować płyn można przez usg, ale pomiary robi się często, jeżeli płyn przyrasta to nawet codziennie, dopiero wtedy można ocenić dynamikę procesu. Takie ilości to jeszcze można próbować leczyć środkami moczopędnymi.
Płyn można ściągać ambulatoryjnie, ale dobrze żeby to ambulatorium było w szpitalu bo przebicie płuca przy tej operacji się zdarza. Ja bym poprosiła lekarza żeby zlecił badanie cytologiczne tego płynu bo ten wynik z PET to taki mało przekonywujący. Badanie bakteriologiczne też byłoby celowe, ale wątpię czy onkolog zleci.
Gaba, bardzo dziękuję, bo już zaczynałam myślec, że szukam dziury w całym. Myślałam o tym , żeby poprosic o fursemidynę, ale też pomyślałam, że dla pewności powinno się sprawdzic płyn cytologicznie.
Nikt nie próbował bo tato się nie żalił, na wizycie w maju czuł się jeszcze dobrze, koniec czerwca już dyszał ale wkręcał nam, że się zmęczył i takie tam dopiero w lipcu po TK i PET zorientowałam się, że nam ściemnia. Niestety nie mieszkam z rodzicami więc obraz sytuacji lekko przekłamany mam. Teraz kombinuję gdzie Go umawiac i na jakie badania mogę go wysłac.
Myślisz, że torakochirurg prowadzący tatę po operacji dałby się namówic na badanie płynu? W sensie czy jego mogłabym o to badanie ewentualnie poprosic, teraz jest na urlopie do 02 września, ale na 3 września umówiłam już wizytę.
O cytologię jutro poproszę, dam znac.
Jeszcze raz dzięki za radę.
Pozdrawiam ciepło
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
Hej,
wróciłam do domu. Tato nie miał ściągniętego płynu pani doktor powiedziała, że wznowy raka na pewno nie ma osłuchała ojca i dała mu furosemidynę 40 mg, encorton i summamed oczywiście potas również. summamed 3 dni, encorton 10 dni, furosemidyna miesiąc badanie krwi (CEA, D - Dimery, ALAT i CRP) i do kontroli, jeżeli płyn nie zejdzie po miesiącu najpewniej do szpitala.
Moje pytanie: wiem, co to ALAT i CRP markery wiadomo też znam ale D dimery? po co to badanie?
Cieszę się i martwię jednocześnie, cóż mam nadziejęm że lekarka się nie myli i to nie jest wznowa.
Pozdrawiam
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
D-dimery generalnie sygnalizują ilość skrzepów w organizmie, praktycznie to jeżeli są w normie to wykluczają zakrzepicę. Ale również rosną w niektórych nowotworach więc trzeba sprawdzać. No i tu jeszcze jest ryzyko udaru, bo ten Polocard to trochę słabe zabezpieczenie.
Wbrew takiej popularnej logice jeżeli chce się usunąć płyn z płuca przy pomocy środków moczopędnych to należy sporo pić, nerki lepiej pracują. No i trzeba pilnować poziomu potasu.
Dziękuję, kupiłam rodzicom spory zapas wody i kazałam ojcu dużo pic tłumaczyłam też, że bardzo ważne jest, żeby brał ten kalipoz. 3 września mamy wizytę u torakochirurga do tego czasu mam nadzieję, że będzie lepiej, przed każdą wizytą obowiązkowo RTG płuc. Porozmawiam też z doktorem, żeby wypowiedział się na temat PET, on pamięta tatę, (będzie wiedział jak wyglądał i zachowywał się w maju i jaka jest różnica teraz) może będzie miał inny pomysł, oczywiście o ile nie będzie poprawy.
Pozdrawiam
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
po wizytach u torakochirurga i onkologa wiem, że trzeba leczyc serducho mojego taty, bo jest słabe. 24.09. mamy wizytę u kardiologa. Podejrzane zmiany na razie obserwujemy.
Niestety, u mojej mamy podejrzewa się nowotwór jelita grubego, dostała zieloną kartę od 23.09. zaczynamy diagnostykę, mam nadzieję, że to nie to. Na wszelki wypadek poprosiłam o rejestrację do tego samego onkologa u którego jest tata, będzie mi łatwiej ogarnąc.
Ech, życie :(
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
Cześć wszystkim, dawno nie pisałam podjęłam pracę i tylko
czasami wpadam zobaczyć co u Was, nie mam rozległej wiedzy, więc się nie wypowiadam.
Tatulek czuje się stosunkowo dobrze, (tak przynajmniej mówi) bierze leki na serce i furosemid, raka nie chce leczyć a nam pozostało uszanować jego decyzję.
Zastanawia mnie inna sprawa. Jakiś czas temu wygadał się, że pojawił się krwiomocz, usg nic nie wykazało, inne badania wskazywały na stan zapalny pęcherza, dostał leki i podobno było dobrze.
Wczoraj dowiedziałam się, że lekarz rodzinny skierował tatę do urologa ,a ten wykonał badanie wziernikowe chyba cystoskopię?, która ujawniła guz w pęcherzu. Wypisał skierowanie na operację, której tato nie chce.
Czy w świetle wyników PET sprzed półtora roku to może być przerzut?
Nie mam niestety wyników przeprowadzonych badań, ale mam do Was pytanie, czy mimo tego, że tata nie chce leczyć raka, gdyby zaistniała taka konieczność mogę poprosić o pomoc hospicjum domowe?
Chcę uszanować decyzję tatulka, ale nie chcę mu zrobić tym krzywdy.
Potrzebuję rady i kopa. ściskam mocno.
Aha.. jestem Wam winna podziękowania za wsparcie jakie od Was otrzymałam, oraz informację, że u mojej mamy to na szczęście był fałszywy alarm nie ma raka, więc jest dobrze.
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
Czy w świetle wyników PET sprzed półtora roku to może być przerzut?
Nie odpowiemy bo trudno wyrokować, może być przerzut, może zmiana łagodna, może nowy niezależny nowotwór, opcji jest kilka, bez przebadania nie można tego określić.
Można zrobić TK i ewentualnie powinno być to określone ale też niekoniecznie, może być opisane jako guz, może jako zmiana rozrostowa a może jako meta (przerzut) ale jak napisałam zależy jak to opisze Radiolog.
Balbi napisał/a:
czy mimo tego, że tata nie chce leczyć raka, gdyby zaistniała taka konieczność mogę poprosić o pomoc hospicjum domowe?
Tak, tylko musi lekarz na skierowaniu do Hospicjum napisać, że choroba nowotworowa, pacjent nie wyraża zgody na leczenie i powinni objąć tatę opieką.
Balbi napisał/a:
Chcę uszanować decyzję tatulka, ale nie chcę mu zrobić tym krzywdy.
Bardzo słusznie, nic na siłę, to pacjent powinien decydować co chce a czego nie a Wy jako rodzina powinniście mu tylko pomagać przez to przejść i zapewnić bezpieczeństwo.
głównie za to, że nie potępiasz Naszej decyzji, by uszanować wolę taty, to nie jest łatwa decyzja, ale i mnie i mojemu rodzeństwu wydaje się być jedynie słuszną, chociaż boli jak nie wiem co, (dlatego za jakiś czas spróbuję jeszcze raz ). Trudno mi się poddać, bo jak zaczynaliśmy tej bój obiecałam sobie i tatulkowi, że się nie poddam, muszę jednak pamiętać, że ja jestem tylko tarczą, walkę prowadzi mój ojciec i wiem, że do tej pory walczył jak lew.
Widzę jak tatko czerpie z życia, jak cieszy się każdym dniem i nie chcę mu tej radości zabierać z czysto egoistycznych pobudek.
Dziękuję też, za informację o hospicjum, jeśli nie uda mi się go przekonać wiem, że będę mogła poprosić o pomoc właśnie tam.
Pozdrawiam
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
O rocznikach jak Twój Tata mówiło się ,,dobry, przedwojenny materiał" :-), czyli Ludzie, którzy przeżyli niewyobrażalnie ciężkie czasy, a byli nie do zdarcia! Tym bardziej chciałoby się widzieć Twojego Tatę jak najdłużej w dobrym zdrowiu. Eh..... Szkoda, że Tata nie chce się zgodzić na operację, ale ma prawo. Pozdrawiam Cię serdecznie.
_________________ Mamuś- rak przewodów żółciowych, trzy tygodnie walki od diagnozy
Mamuś- kocham Cię
głównie za to, że nie potępiasz Naszej decyzji, by uszanować wolę taty
Po pierwsze nie mam prawa krytykować czyjegoś postępowania a po drugie jestem pełna podziwu, że mimo Waszego (rodziny) na pewno wielkiego zaangażowania i ogromnej chęci leczenia taty, uszanowaliście taty wolę, choć na pewno trudna była ogromnie taka akceptacja.
To taty zdrowie i taty życie i uważam, że każdy ma prawo decydować o sobie, tak tato wybrał i miał takie prawo. Każdy z nas nie chciałby żeby ktoś inny za nas decydował, zmuszał do czegokolwiek.
Trudno Wam było na pewno ale myślę, że tato jest Wam za to wdzięczny, że uszanowaliście Jego decyzje.
Balbi napisał/a:
Widzę jak tatko czerpie z życia, jak cieszy się każdym dniem i nie chcę mu tej radości zabierać z czysto egoistycznych pobudek.
I to jest najważniejsze, tato jest szczęśliwy.
Życzę tacie jeszcze wiele szczęśliwych chwil w Jego i Waszym życiu. Może przyjdzie moment, że tato zapragnie leczenia, wtedy po prostu bądźcie blisko i szybko działajcie.
Pozdrawiam i życzę żeby ten Wasz wspólny czas był jak najszczęśliwszy i wspólny
Powiedzcie mi jeszcze, jeśli możecie, czy to nie dziwne, że tatko nie dostał wyników tego badania, tylko samo skierowanie do szpitala na którym dość lakonicznie jest napisane: guzek pęcherza?
Do skierowania dołączona tylko lista szpitali, które wykonują taką operację i informacja -już ustna, że operacja jest obciążająca.
Bardzo się staram, ale nie umiem nic nie robić, chyba pogadam z tym lekarzem co dokładnie ma na myśli, rozmawiałam już z lekarzem rodzinnym taty i ten uważa, że taki zabieg można wykonać przy znieczuleniu miejscowym.
Ech....
_________________ W życiu ważny jest nie triumf , lecz walka , istotą rzeczą jest nie zwyciężać lecz umiejętnie toczyć rycerski bój.
Wczoraj dowiedziałam się, że lekarz rodzinny skierował tatę do urologa ,a ten wykonał badanie wziernikowe chyba cystoskopię?, która ujawniła guz w pęcherzu. Wypisał skierowanie na operację, której tato nie chce.
Wiesz coś więcej jaka to operacja miałaby być? Może radykalna z usunięciem pęcherza i dlatego tato nie chce? Wiesz coś więcej na temat tej zmiany na pęcherzu?
Poczytaj trochę tu na ten temat: http://www.przeglad-urolo...rtykul.php?2575
Balbi napisał/a:
i ten uważa, że taki zabieg można wykonać przy znieczuleniu miejscowym
To wszystko zależy od tego jak rozległa miałaby być ta operacja. Cystektomia radykalna jest przeprowadzana w znieczuleniu ogólnym lub w znieczuleniu ogólnym uzupełnionym znieczuleniem zewnątrzoponowym.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
rozmawiałam już z lekarzem rodzinnym taty i ten uważa, że taki zabieg można wykonać przy znieczuleniu miejscowym.
Tak można zrobić znieczulenie regionalne przy zabiegu usunięcia zmian metodą TURT (inaczej TURBT).
Cytat:
Standardowo TURT wykonywany jest w znieczuleniu regionalnym lub ogólnym złożonym. Przezcewkowa resekcja guza pęcherza moczowego – TURT wykonywana jest resektoskopem. Resektoskop jest narzędziem, w którym ruch pętli elektrycznej powoduje usuwanie tkanki nowotworowej.
czy to nie dziwne, że tatko nie dostał wyników tego badania,
Ano dziwne, wynik zawsze dostaje pacjent, bo to Jego wynik i ma prawo iść z tym wynikiem gdziekolwiek. Jednak żeby iść gdziekolwiek to trzeba mieć podstawę (wynik) z czym przychodzę i dlaczego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum